Rozdział 19

12 1 0
                                    

- Pieprz się, Sambor! – syknął Sebastian, patrząc pogardliwie na młodego policjanta. – Nic ci nie powiem. Porozmawiam jedynie z Alicją i nikim więcej. Słyszysz? Zawołaj ją tutaj!
- Alicja nie prowadzi tej sprawy. Poza tym naprawdę sądzisz, że po tym wszystkim ona będzie chciała z tobą w ogóle rozmawiać? Bardzo wątpię...
- Jest moją żoną.
- Oh, doprawdy? Nie zauważyłem – prychnął Michał, coraz bardziej rozjuszony postawą Janowskiego. - Poza tym już niedługo, no i do żony nie zwraca się tak po chamsku, jak ty to zrobiłeś!
- No, ależ oczywiście, przecież ty do niej nigdy byś się tak nie zwrócił, prawda? Co najwyżej per kochanie...
- O czym ty bredzisz? – zapytał Sambor spokojnie, choć w środku czuł się... tak, jakby ktoś wrzucił mu7 spory kawałek lawy pomieszany z bryłą lodu. Przecież za ścianą, po drugiej stronie lustra weneckiego stał Pawełczyk!...
- Nie wiesz? Przecież miałeś z nią ten cichy romans, który próbowaliście przed wszystkimi ukryć...
- Jesteś chory, człowieku... I co, może jeszcze spróbujesz mi wmówić, że to ja zabiłem tych wszystkich ludzi?...
- Nie, to akurat ja – powiedział Sebastian z dumą w głosie.
- Widzę, że jesteś z tego bardzo dumny...
- Ależ oczywiście! Tak długo grałem wam na nosie. Naprawdę ciekawie było obserwować, jak kręcicie się w kółko, niczym kuraki z uciętymi łbami, szukając poszlak...
- Tak, ale na szczęście wpadłeś...
- Michał, pozwól na chwilę – Pawełczyk zajrzał do środka.
- Uuuu, idziesz na dywanik...
- Zamknij się, Janowski! – warknął jeszcze Michał, wychodząc do drugiego pomieszczenia. – O co chodzi, szefie?
- Czy ty aby się nie zapominasz, Sambor? – Jacek spojrzał na niego krytycznie. – O ile pamiętam, to on jest twoim zatrzymanym i to ty go przesłuchujesz, a nie na odwrót! Więc przyciśnij go wreszcie i niech powie, dlaczego mordował! Ja wiem i rozumiem, że ten facet zawodowo i prywatnie doprowadzacie do szaleństwa, bo najchętniej sam ukręciłbym mu ten pieprzony łeb, ale weź się wreszcie w garść! Albo i ciebie odsunę od tej sprawy! Zrozumiałeś?
- Tak jest...
- I tak między nami. – Jacek zniżył głos do ledwo słyszalnego szeptu, że Michał musiał się do niego mocno nachylić, by go usłyszeć. – Opiekuj się nią, co? To dla niej trudny okres i będzie potrzebować spokojnego ramienia, w które się wypłacze.\
- Ale my nie...
- A czy ja coś mówię? – zapytał Jacek uprzejmie. – Powiedz mi tylko, czemu jej syn jest bardziej podobny do ciebie, a nie do tego debila? Ja też potrafię obserwować ludzi...
- Więc... Co będzie? – Michał był bledszy niż zwykle.\
- Ale z czym?
- Z tą wiedzą...
- Jaką wiedzą, Sambor? Chcielibyście mi coś powiedzieć?
- Nie – odparł Michał natychmiast.
- To wracajcie do Alicji. Ja go przesłucham.
- Tak jest, szefie.

- Serio?
- No przecież bym cię nie okłamał, Alu... Jacek o nas wie i kompletnie nie mam pojęcia, czemu ma to w dupie.
- Chyba że to podpucha... Może chciał, żebyś się przyznał?
- Sądzisz, że...
- Że równie dobrze może działać na zlecenie kogoś postawionego dużo wyżej – spojrzała na niego niepewnie, przygryzając wargę. Widać było, że się martwi.
- Jeśli tak, to nie będę w stanie tego sprawdzić, bez ujawniania nas... - mruknął.
- Zobaczymy po prostu, co nam los przyniesie – wzruszyła ramionami. – A jak idzie przesłuchanie Pająka?
- Jak na razie to nijak. Zaparł się i nie odpowiada na nasze pytania. Powiedział, że jeśli chcemy dowiedzieć się prawdy, to ty masz tam przyjść – wyjaśnił Michał, krzywiąc się nieco.
- Powiedziałeś mu, że nie prowadzę już tego śledztwa?
- Oczywiście, ale najwyraźniej to do niego nie dociera. I powiem ci szczerze, że nie wiem, w co on gra. Zrezygnował z adwokata, choć jak podejrzewam, na pewno jakiegoś ma... I wciąż tylko gada o tym, jaki to on jest wspaniały. Chełpi się tymi morderstwami.
- Wezwaliście już do niego psychiatrę? Nie jestem ekspertem, ale podejrzewam, że jest po prostu chory psychicznie...
- Zadziwiasz mnie, wiesz? Mówisz o tym tak spokojnie... Przecież to jest twój mąż...
- Wiem, niestety... Ciekawa jestem, kiedy i mnie zaczną przesłuchiwać? Bardzo wątpię, by nie oskarżyli mnie o wiedzę o tym wszystkim... - powiedziała ponuro.
- Może nie będzie tak źle...
- Jasne – syknęła. – A czy ciebie to nie zastanowiło, że o niczym nie wiedziałam? Że się nie zorientowałam, gdzie wychodził?...
- Jeśli ci mówił, że do szpitala...
- Ale mieliśmy przecież problemy małżeńskie... Że też jego agresja nigdy nie dała mi do myślenia... - westchnęła ciężko, niemrawo bawiąc się długopisem. Ręce jej drżały, a wzrok miała kompletnie pusty. Prawda była taka, że wewnątrz była totalnym wrakiem.

Tajemnica Pająka [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz