Rozdział 4
- Wiem, że mnie nie znasz Lily, spróbuje ci to wyjaśnić. Jestem Luke Donovan. Od pewnego czasu spotykam się z Amandą. Nie chciała ci nic mówić, bała się, że będziesz ją krytykować za tą decyzję. - wyjaśniał brunet, a ja zastanawiałam się czy my na pewno rozmawiamy o tej samej osobie. Byłam tak pogubiona we wszystkim, że najchętniej położylabym się gdziekolwiek i przemyślała wszystko co właśnie zaszło. Albo nie, najpierw wydrapałabym oczy tym dwóm i wtedy ze spokojem przemyślała.
- Słucham? Dlaczego miałabym ją krytykować? Amanda często popełniała złe decyzje, ale nie wszystkie takie były. - powiedziałam.
- Cóż, jestem jej dalekim kuzynem, może dlatego się obawiała - odparł Luke szczerząc zęby. Dlaczego u Amandy nigdy nic nie mogło być proste? Gdyby sobie znalazła chłopaka w naszym wieku, bez wyroku nad głową, z dobrej rodziny, ale nie jej rodziny, który pilnowałby ją na każdej imprezie i odprowadzał do domu, nawet gdyby było to parę metrów, to zaakceptowałabym go od razu. Zdałam sobie sprawę, że właśnie opisuje męską wersję siebie.
- Powiedzmy, że nie jestem zdziwiona - odparłam, przewracając oczami. - Czy teraz możecie mi powiedzieć co wydarzyło się dalej?
- Tak, ale szczegóły tej rozmowy nie wychodzą poza tą salę. - powiedział Luke i zadał mi pytające spojrzenie.
- Niech będzie, masz moje słowo - rzuciłam zrezygnowana.
W tym momencie cała nasza trójka usłyszała znienawidzony przez wszystkie pokolenia uczniów, dźwięk dzwonka.
- Po lekcjach w tej sali? - spytałam. Bardzo chciałam się dowiedzieć calej prawdy, ale miałam jeszcze do napisania ważny egzamin. Chłopcy kiwneli głową i w czasowo równych odstępach wyszliśmy w sali.
Dotarłam na 2 piętro i podeszłam do sali 20, gdzie zgromadziła się nasza grupa. Chwilę potem pojawił się nasz nauczyciel historii, pan Brown. Gdy wszyscy zajeliśmy swoje miejsca w ławkach, stanął przed nami z plikiem kartek i uśmiechem na twarzy. Z bólem uświadomiłam sobie, że miejsce Amandy jest puste. Głośno przełknełam ślinę i postanowiłam skupić się na słowach nauczyciela.
- Test jest jak zwykle banalnie prosty, trochę zadań zamkniętych, trochę zadań otwartych oraz oczywiście, wypracowanie - powiedział z jeszcze szerszym uśmiechem. Uczniowie cicho jękneli. Zazwyczaj gdy testy z historii są ogłaszane jako ‚banalne' , są naprawdę trudne, dlatego ucieszyłam się w duchu, ponieważ materiał opanowałam znakomicie. Gdybym jeszcze tak łatwo mogła się skupić nie myśląc o tym pustym miejscu. Nie wiemy gdzie jest, z kim jest, dlaczego wlaściwie jej nie ma, ani czy w ogóle żyje! Niesłychane, że mija już półtora tygodnia, a my tak niewiele wiemy.
- Lily - powiedział pan Brown, machając mi plikiem kartek przed nosem. Zaskoczona spojrzałam na niego z bladym uśmiechem - Skup się, to dla ciebie ogromnie ważny test.
Wielkie dzięki, teraz na pewno lepiej sobie poradzę działając pod presją. Wyjełam szczęśliwy długopis z jednorożcem i przejrzałam kartki. 10 stron. Głęboko westchnełam i zaczełam wypełniać kartki swoją wiedzą.Idąc do sali samorządu miałam złe przeczucia. Mimo sporej ilości godzin przesiedzianych nad materiałem, daty myliły mi się, a w głowie siedziała Amanda. Słyszałam jej śmiech, powiedzenia i relacje z ostatniego koncertu Shawna Mendesa.
Weszłam do sali i zamknełam drzwi. Scott i Luke już tam siedzieli. Na mój widok przestali rozmawiać i zwrócili się twarzami do mnie. Usiadłam na krześle naprzeciwko i rzuciłam im pytające spojrzenie.
- Ach tak, już opowiadamy - odparł Luke opierając się na krześle. Był taki wyluzowany i pewny siebie, że aż prosiłam cicho w duchu aby to oparcie pękło. Proszę. - Scott dotarł do mieszkania, ja całowałem się z Amandą. Scott był naprawdę zdziwiony, nigdy nie zapomnę jego miny.I w tej chwili wybuchnął śmiechem klepiąc Scotta po ramieniu. Zagotowało się we mnie.
- Moja przyjaciółka jest uznana za zaginioną przez około 1,5 tygodnia. Policja w zasadzie nic nie zrobiła od tamtego czasu. Wy dwaj najprawdopodobniej macie jako jedyni wiarygodne wskazówki o tym gdzie obecnie się znajduje. Jak możesz się śmiać w tak poważnej chwili?! - wykrzyknełam. Stałam z zaciśniętymi pięściami posyłając złowrogie spojrzenia dwóm idiotom. Na tą reakcję Luke poprawił się na krześle, zdjął rękę z ramienia Scotta i przybrał poważny wyraz twarzy.
- Przepraszam Lily, my również się martwimy. - powiedział Luke. Prychnełam i usiadłam z założonymi rękoma. - Nie wierzysz nam? A nie dziwi cię może to, że nie powiedzieliśmy całej histori policji?Nie pomyślałam o tym wcześniej. Policja po zidentyfikowaniu odcisków palców, na pewno z nimi rozmawiała. Byłam jednak zbyt zła, by przyznać im rację.
- Ocenię sytuację gdy usłyszę całą historię, więc proszę, mówcie! - powiedziałam błagalnym głosem.
- Dobrze. Mina Scotta. Szybko się od siebie odsuneliśmy. Amanda podeszła do Scotta i zamkneła drzwi na klucz. Powiedziała, że chciała się z nami pożegnać, bo ktoś ją bardzo zranił i nie może tu dłużej zostać. Nie chciała się żegnać z tobą, wiedziała, że ty ją przekonasz do zostania i zmierzenia się z problemami - opowiadał Luke. - Dlatego też nie wysłała do ciebie tej wiadomości.Zmarszczyłam brwi.
- Przecież dostałam tą wiadomość o kakaowcach - powiedziałam lekko zdziwona. Luke znieruchomiał i spojrzał na Scotta.
- To tak pilnujesz jej telefonu - powiedział ostro. Scott pobladł i podrapał się po głowie.
- Macie jej telefon?! - krzyknełam. Nie do wiary, jak to możliwe, że Amanda ufała tym dwóm bardziej niż mnie. - Czekaj... Ta wiadomość od Amandy, którą wczoraj mi pokazałeś, co to miało znaczyć? Ty ją wysłałeś?
- T..t..tak, to znaczy n..nie, ale w s.. sumie to t.. t..tak - jąkał się Scott. Luke i ja spiorunowaliśmy go wzrokiem. - Nie chciałem, aby Amanda zrobiła coś głupiego. Nikt w jej wieku nie powinien działać na własną rękę w zupełnie obcym miejscu. To było wołanie o pomoc. Natomiast ta druga wiadomość... No cóż, tego dnia policja zjawiła się u mnie. Opowiedziałem im wszystko oprócz tego o telefonie. Wiedziałem, że będziesz chciała jej szukać, Lily. Policja jest naprawdę dobra w szukaniu ludzi i dadzą sobie radę. Wiedziałem też, że jeśli pomyślisz, że się zabiła, to..
- Ucierpi na tym i przestanie szukać - dokończył Luke. - Amanda prosiła ciebie tylko o dotrzymanie sekretu i przypilnowanie telefonu. Proste zadania, a ty je tak zepsułeś.Szczerze? Byłam na skraju rozpaczy. Moja najlepsza przyjaciółka nie ufała mi i zostawiła mnie na tym świecie zupełnie samą z dwoma pajacami. Miałam wrażenie, że ta cała przyjaźń to jeden wielki fałsz, jak mogłam wierzyć w cokolwiek co do mnie mówiła? ‚Zawsze będziemy razem' , ‚Bardzo Cię kocham'. Nie wiedziałam w co mogę wierzyć, a w co nie.
Luke wymusił na Scottcie oddanie telefonu. Od dzisiaj to ja miałam go pilnować. Byłam mu za to wdzięczna i obiecałam sobie, że postaram się być dla niego odrobinkę milsza.
- Uzgodnijmy jedną rzecz - zaczął Luke. - od teraz działamy razem. Pilnujemy sekretu Amandy, jednocześnie prowadząc własne śledztwo. Jeśli ktokolwiek może jej pomóc, to myślę, że jesteśmy właściwymi osobami. Wchodzicie w to?Spuściłam wzrok na ziemię. Po tym wszystkim, nie byłam wcale taka pewna czy miałam ochotę na kolejne poświęcenia dla Amandy.
CZYTASZ
Amanda
Mystery / ThrillerKłamstwo okazuje się być najgorszym wrogiem człowieka. Tajemnica za tajemnicą skrywa kolejne tajemnice spowite kłamstwami. Doskonale wie o tym Lily, gdy okazuje się, że najbliższa jej osoba wcale nie jest tak blisko niej, jak się wydawało. Amanda na...