Moi rodzice go chyba zabiją. Machnełam ręką na znak, aby sobie poszedł, ale on tylko uporczywie wpatrywał się we mnie. Za nic miał moje pokazy machania. Nagle zniknął mi z pola widzenia, musiał chyba wejść na ganek. Wystraszyłam się. Luke poznaje moich rodziców? O Boże, nie. Już nigdy w życiu nie odpędzę się od komentarzy rodziców, albo tych głupich pytań w stylu ‚Ach, to ten twój Romeo?'. Nigdy w życiu na to nie pozwolę.
Ruszyłam do drzwi i zbiegłam po schodach. Dobiegłam do drzwi wejściowych, ale było już za późno. Luke właśnie witał się z moim tatą.
No to koniec, mogę iść do grobu wstydu. Gdyby wzrok mógł zabić, przysięgam, mój tata witałby się właśnie z kupką popiołu. Rozejrzałam się, ale nigdzie nie widziałam mamy. Częściowo mi ulżyło.
- Witam pana, Luke Donovan, kolega Lily ze szkoły. Słyszałem o całej tej histori, doprawdy okropieństwa! - zaczął. Podeszłam nieśmiało próbując lekko wygiąć usta w uśmiech. Chciałam go stamtąd jak najszybciej zabrać. - Pomyślałem, że nie byłby to dobry pomysł, aby gdzieś ją zabrać na jedzenie, dlatego jedzenie przyszło do niej!
Luke głośno się zaśmiał i pokazał tacie torbę jedzenia.
- Cieszę się, że Lil ma znajomych, którzy tak o nią dbają. Wejdź proszę! Lily? - tata powitał gościa serdecznie.
- Jestem, jestem. Zabiorę go na górę, nie będzie Ci przeszkadzał. - powiedziałam szybko i popchnełam tego pajaca w stronę schodów. Tata otworzył usta, aby coś powiedzieć, jednak zaraz je zamknął i wrócił do swojego gabinetu. Co za ulga.
- Lil? Śmieszny skrót. - zaczął Luke. - Aua! Dlaczego mnie tak popychasz? Sam też umiem iść!
- Ale stanowczo za wolno. - odparłam i popchnełam go jeszcze mocniej. Dotarliśmy do mojego pokoju, zamknełam drzwi i podeszłam do niego.
- Co ty wyprawiasz? Myślisz, że możesz sobie tak tu przychodzić? - mówiłam zdenerwowana. Naprawdę wytrąciło mnie to z równowagi. Luke odłożył torbę na ziemię i podniósł ręce w geście obrony.
- Hej, przychodzę tu w pokoju, nie chcę ciebie zranić. Kolega nie może przyjść do domu koleżanki? - spytał Luke. Ten jego durny uśmiech sprawił, że zaczełam szukać w pokoju czegoś do uderzenia go w głowę. Czy kosz na śmieci się nada?
Jęknełam tylko i usiadłam na łóżku.
- A więc, mam tutaj dwa burgery, dwie porcje frytek i dwa waniliowe koktajle. Skusisz się? - spytał wyciągając z torby pyszności. No dobrze, byłam głodna, a burger pachniał tak smakowicie, że na samą myśl o jego smaku oblizałam się. Luke zaśmiał się na mój widok i usiadł koło mnie podając kanapkę. Wbiłam się zapominając o całej złej sytuacji.
Gdy skończyliśmy oparłam się o ścianę i spojrzałam na niego.
- Dlaczego to robisz? - spytałam się.
- Co? - odpowiedział pytaniem marszcząc brwi.
- To wszystko. Wiem, że chcesz znaleźć Amandę, ale robisz nie potrzebne ruchy.
Luke siedział przez chwilę w konsternacji.
- Masz na myśli jedzenie? - spytał. Jęknełam głośno i walnełam go poduszką.
- Dlaczego nie umiecie się domyślać?
- Taka natura - zaśmiał się Luke.
- Odpowiedz mi. Jesteś chłopakiem Amandy, nie powinieneś tu przychodzić.
- Tak, masz rację, jednak wcale nie jestem tego pewny. Uciekła od tego życia jakby wcale go nie chciała. Jakbym jej nie obchodził. Przyznaj, że też masz takie myśli. - wytłumaczył Luke i położył się na łóżku.
- Tak, też mam, chwile załamania mam prawie codziennie. Jednak Amanda nie myśli racjonalnie, postępuje jak dziecko. Musimy ją ratować i nie myśleć o tym jak nas potraktowała, rozumiesz? - powiedziałam. Luke usiadł z powrotem i spojrzał się na mnie.
- Skąd ty masz tyle siły do walki? Do walki o osobę, która Cię zostawiła? - w jego oczach pojawiły się łzy. - To ty myślisz irracjonalnie.
Zastanowiłam się chwilę nad jego słowami. A jeśli miał rację?
- Skoro tak jej nie znosisz za to co zrobiła, to czemu jej szukasz?! - krzyknełam zdenerwowana. - I kto tu jest irracjonalny, ty.. ty hipokryto!
- Ja hipokrytą? Wierzysz, że Amanda jest Twoją najlepszą przyjaciółką, a bała się z Tobą porozmawiać o jej osobistym życiu!Wymieniliśmy spojrzenia zszokowani naszymi słowami. Oboje czuliśmy się zranieni gorzką prawdą, która odbijała się echem po pokoju.
- Przepraszam, nie powinienem - zaczął.
- Nie, nie przepraszaj, znam prawdę, ale usłyszenie jej od kogoś innego boli najbardziej - powiedziałam wpatrując się w sufit. Cholera, miał rację. Czułam jakby całe moje życie było kłamstwem. Znam się z Amandą od małego, zawsze mówiłyśmy sobie o wszystkim. To później coś się popsuło, ale żadna z nas nie chciała tego przyznać. Nagle poczułam dotyk palca na moim policzku i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że płaczę. Luke wycierał łzy, znajdując się niebezpiecznie blisko mnie. Odnalazłam jego zielone oczy zatapiając się w nich bez końca.
- Lily?! - krzykneła mama otwierając drzwi z rozmachem. Natychmiast odsuneliśmy się od siebie na bezpieczny dystans. To nie tak miało wyglądać, ale zdałam sobie sprawę, że tłumaczenie tej sytuacji będzie jej potwierdzeniem. Wpatrywałam się to na mamę, to na Luke'a lekko przerażona. Zapadła niezręczna cisza.
- Dlaczego w twoim pokoju jest obcy chłopiec? - zapytała mnie mama zdenerwowanym tonem.
- Ja... - zaczełam.
- Dobry wieczór, pani Watson. Jestem Luke Donovan, kolega Lily ze szkoły. Witałem się z pani mężem na dole. - Luke przerwał moje jąkanie wstając i podając rękę mojej mamie. Ta stała z otwartymi ustami wpatrując się w niego. Oczekiwałam w napięciu na rozwój wydarzeń zagryzając dolną wargę. Mama nagle uciekła. Po prostu wybiegła z pokoju. Luke spojrzał się na mnie drapiąc się po głowie ze zdziwionym wzrokiem.
- Powiedziałem coś nie tak?
- Ta sytuacja jest nie tak. Co ty właściwie sobie wyobrażasz, co? Robisz podchody, krzyczysz na mnie, pocieszasz mnie, prawie całujesz? O co ci chodzi? - moje słowa leciały niczyn pociski na zdezorientowanego Luke'a. Z sekundy na sekundę stawałam się coraz bardziej wściekła. Te wszystkie wydarzenia ostatnich trzech tygodni były doprawdy tragiczne. Mieliśmy się skupiać na Amandzie, na odnalezieniu jej. Co tymczasem robię ja z jej chłopakiem? Zdradzamy ją! Super, świetnie. Zdenerwowana pobiegłam szybko w stronę drzwi pokoju, żeby pobiec za mamą. Nie dałam rady przejść progu, bo Luke pociągnął mnie mocno za rękę i pociągnął do siebie.
- Chciałem tylko dać wsparcie i je otrzymać, to nie jest łatwa sytuacja dla nikogo - mówiąc przeszywał mnie wzrokiem. - Nie powinienem dopuścić do tej sytuacji zbliżenia, przepraszam. Wychodzę już i mnie nie ma.
I wyszedł. Stałam na środku pokoju jak głupia wpatrując się w otwarte drzwi. Spojrzałam na zegarek, 22:24. No ładnie, jutro piątek, a ja jeszcze nic nie zrobiłam do szkoły. Postanowiłam zapomnieć o całej sytuacji. Nie było to łatwe przez emocje, ale nie mogłam pozwolić aby to one mną kierowały. Kąpiel. Pakowanie. Budzik. Łóżko.
Jutro rano wstanę wcześniej, coś ogarnę do szkoły. Zamknełam oczy próbując zasnąć.
Przycisnełam mocniej.
Jeszcze mocniej.
Otworzyłam oczy.
Tej nocy moja głowa to Luke Donovan.
CZYTASZ
Amanda
Mystery / ThrillerKłamstwo okazuje się być najgorszym wrogiem człowieka. Tajemnica za tajemnicą skrywa kolejne tajemnice spowite kłamstwami. Doskonale wie o tym Lily, gdy okazuje się, że najbliższa jej osoba wcale nie jest tak blisko niej, jak się wydawało. Amanda na...