W nocy ciągle się wybudzałam. 5:30. Budzik zadzwonił jak zwykle za szybko, jednak dzisiaj wiedziałam, że muszę to zrobić. Powoli zeszłam z łóżka i założyłam szlafrok. Ogarnełam się w łazience i odsłoniłam zasłony wpuszczając wschodzące słońce do pokoju.
Usiadłam do biurka i wyjełam potrzebne przedmioty. Ćwiczenia z matmy, esej na angielski i kartkówka z biologi. Gdy skończyłam weszłam z powrotem do łóżka i odetchnełam z ulgą. Lubię mieć wszystko przygotowane do szkoły, czuje wtedy, że mogę kontrolować mój dzień, zapobiegać niespodziankom. Sięgnełam po telefon. Jedna wiadomość, numer zastrzeżony: ‚Tak trzymaj Lilianne, żadnych gwałtownych ruchów.'.
Wyprostowałam się na materacu czytając wiadomość kilka razy. Skąd do cholery, ten psychiczny człowiek miał mój numer?!
Poczułam falę gorąca uderzającą w moje ciało. Puls niebezpiecznie przyspieszył, a wraz z nim oddech.
Wziełam telefon i szybko zeszłam na dół. Mama zaczeła już krzątać się po kuchni, natomiast tata jeszcze spał. Gdy tylko zobaczyłam mamę, przypomniały mi się wszystkie wydarzenia ostatniego wieczora. Nie rozmawiałam z nią odkąd wybiegła z pokoju. Szybko schowałam się za ścianą myśląc co zrobić. Zdecydowałam zapomnieć o sytuacji, ta wiadomość była znacznie ważniejsza. Wkroczyłam do kuchni.
- Mamo? Patrz co się stało. - powiedziałam wyciągając rękę z telefonem. Mama zamkneła szafkę i odwróciła się do mnie sięgając po telefon.
- Co?! Nie, ja mam serdecznie dosyć tej sytuacji! Ben! - krzyczała zdenerwowana mama biegnąc do sypialni. Zostałam sama w kuchni. Usiadłam na krześle przy stole, podparłam się na łokciach i ukryłam twarz w swoich dłoniach. Ostatnie trzy tygodnie porównując do mojego całego życia brzmiały jak dobry żart. Gdy odsłoniłam dłonie, stali przede mną rodzice.
- Wszystko jest już ustalone. Dzwoniliśmy do szkoły. Dzisiaj nie pójdziesz na lekcje, zostaniesz w domu z ochroniarzem, którego właśnie zatrudniliśmy. - powiedziała stanowczo mama. Przytaknełam jej głową. Perspektywa wyjścia do szkoły ze świadomością, że ktoś cię śledzi i może cię zabić jet okropna. - Ach i jeszcze jedno, zakaz kontaktu z Lukiem, jakiegokolwiek.
Mama przypatrywała mi się długo zanim uznała, że ta informacja do mnie trafiła. Uznałam bunt za niekonieczny. Nie chciałam się z nim spotykać, ani rozmawiać, ta cała sytuacja była taka świeża. Rodzice byli lekko zdezorientowani brakiem ostrej reakcji z mojej strony. Wziełam banana z miski na owoce i poczłapałam do swojego pokoju, czując okropne zmęczenie. Nie pamiętam nawet kiedy głowa znalazła się na poduszce.Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Lekko otworzyłam oczy na pół przytomna próbując zdecydować czy jestem w świecie snu czy rzeczywistości. Obstawiłam to drugie i sięgnełam po telefon.
- Halo? - wychrapałam.
- Jezus Maria, Lily! Dlaczego tak brzmisz? - mama krzykneła przestraszona.
- Spałam.
- Dobrze. Sprawdzam tylko czy wszystko w porządku. Ochroniarz Tim jest na dole, jakbyś czegoś potrzebowała. - miałam wrażenie, że mama specjalnie mówiła wyższymi dźwiękami niż zwykle.
- Mhmm, tak tak.
- I pamiętaj, zostawiłam ci zapiekankę w piekarniku jakbyś zgłodniała.
- Dobra mamo, pa.
Byłam okropnie zmęczona tą rozmową. Czułam się tragicznie fizycznie i psychicznie. Spróbowałam jeszcze raz zasnąć.
Dzwonek telefonu.
Wściekła odbieram połączenie.
- Czego znowu? - warknełam.
- O matko, aż tak mnie nienawidzisz? - w słuchawce usłyszałam głos Luke'a.
- Jeny, przepraszam Cię. Tyle się teraz dzieje. A czekaj, mam zabroniony z Tobą kontakt.
- Co? Dlaczego? Jaką granicę w twoim domu przekroczyłem, bo nie rozumiem.
- Żadną. Dostałam kolejną groźbę Luke, nie możesz się ze mną kontaktować, bo ktoś to bacznie obserwuje. - westchnełam ciężko.
- Raczej nikt nie widzi jak rozmawiam przez telefon. Scott się o Ciebie pytał, mówi, że ma jakąś wskazówke. Ogarne z nim temat i wszystko ci przekaże. - tłumaczył.
- Czekaj, Luke?
- Tak?
- Dziękuję Ci za wczoraj, mimo wszystkiego co powiedziałam, cieszę się, że to zrobiłeś. - po tych słowach rozłączyłam się. Przez chwilę zastanawiałam się skąd ten tekst znalazł się w mojej głowie. Wcale nie chciałam mu dziękować. A może jednak chciałam?
Co ja tak naprawde sobie myślałam. Wszystko idzie zupełnie nie tak. Mieliśmy szukać Amandy, nowych tropów, nowych wskazówek. Tymczasem ja bawię się w dziecinne schadzki po barach i domach. Uznałam, że teraz mam dość czasu, aby powęszyć i uczynić jakieś postępy. Zeszłam z łóżka, drugi raz tego dnia i podeszłam do szafy. Ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni. Ochroniarz przechadzał się właśnie po parterze.
- Witam Lilianne, do usług. - odezwał się i ruszył do salonu. Gdy wyszedł, cicho parsknełam śmiechem. Czy on dygnął? Moi rodzice, którzy lubią skąpić, nagle zatrudnili dygającego ochroniarza.
Wziełam jogurt z lodówki i kolejnego banana. Zabrałam też czekoladowe ciastka i uciekłam do pokoju. Rozłożyłam się na łóżku razem z notatnikiem. Rozpisałam podobny schemat jak Luke u Sama.
Amanda pare dni temu była koło Oxnardu. Mogła zmienić kolor włosów i już dawno przemieścić się dalej. Jeśli chcemy ją znaleźć musimy ustalić jej aktualne położenie, inaczej gonimy za wiatrem. Obok Oxnardu dopisałam ‚A co z Yale?'. Według naszych przypuszczeń Amanda uciekła od swojego życia, aby rozpocząć nowe i studiować dziennikarstwo. Jednak skąd weźmie pieniądze? Obok Yale dopisałam ‚Skąd pieniądze?' i ‚Gdzie będzie mieszkać?'. Mogłaby podjąc pracę dorywczą, ale zajmie jej to lata zanim będzie mogła studiować na Yale. Chyba, że podkradła coś rodzicom. Obok pytania o pieniądze dopisałam ‚Kradzież pieniędzy rodziców' i ‚Praca dorywcza' . Trzeba ustalić czy fundusze państwa Brightly są nienaruszone. Teraz mieszkanie. Czy miała tam rodzinę? Raczej sobie nie przypominam. I dlaczego poszła do Oxnardu? To pytanie również znalazło się na kartce. Gdyby chciała pozostać niezauważona raczej podróżowałaby poza miastem. Wysłałam zdjęcie kartki do Scotta i Luke'a, niech trochę poszukają skoro tak się lenią w tej szkole. Odłożyłam wszystko i zabrałam się za jedzenie. Zaczełam się zastanawiać kto pisał te groźby. Komu aż tak nie zależało na znalezieniu Amandy? Ach, no tak, w zasadzie to ja mogę wiedzieć najmniej. Skrywała sekrety, na które ciągle się natykam, więc możliwe, że nawet nie znam tej osoby. Z tego co pamiętam, Luke wiedział o wiele więcej. Zanotowałam na kartce ‚Zapytać o groźby'. Gdy miała wyrzucić opakowanie po jogurcie, znowu zadzwonił telefon.
- Tak? - spytałam.
- Lily, pamiętasz Mirandę? - w słuchawce usłyszałam głos Luke'a. Spaliłam buraka na myśl o tej sytuacji w szkole. Dobrze, że tego nie widział.
- Mhm.
- Jej przyjaciółka... - zaczął Luke. Nagle z hukiem otworzyły się drzwi do pokoju. Ochroniarz Tim wbiegł do pokoju, wyrwał mi telefon i go wyłączył. Siedziałam na łóżku zdezorientowana.
- Nie wolno panience rozmawiać z nikim! Znalazłem kolejną groźbę przy drzwiach wejściowych! - brzmiał bardzo stanowczo, więc mimo gniewu, nie śmiałam się odezwać. Wręczył mi kartkę, zabrał telefon i wyszedł z pokoju.
Nie wiedziałam czy aby na pewno chcę patrzeć na kartkę. Pewnie kolejna groźba mojej śmierci. Dobrze, że ochroniarz nie zabrał mojego laptopa. Odłożyłam kartkę i włączyłam komputer. Luke był cały czas aktywny na Facebooku.Ja: ‚Hej, ochroniarz wyrwał mi telefon, z powodu kolejnej groźby. Co chciałeś mi przekazać?'
Luke: Przyjaciółka Mirandy mieszka w Oxnardzie. Zdradziła się po rozmowie telefonicznej, którą podsłuchał Scott. Podejrzewamy, że to ona pisze do Ciebie te groźby'
Znieruchomiałam na chwilę. Odtworzyłam w pamięci wszystko co wiem o Mirandzie, jednak życie towarzyskie nie jest moją najmocniejszą stroną. Jeśli cokolwiek ma to wspólnego z Amandą, już nie żyje.
CZYTASZ
Amanda
Mystery / ThrillerKłamstwo okazuje się być najgorszym wrogiem człowieka. Tajemnica za tajemnicą skrywa kolejne tajemnice spowite kłamstwami. Doskonale wie o tym Lily, gdy okazuje się, że najbliższa jej osoba wcale nie jest tak blisko niej, jak się wydawało. Amanda na...