⭐Dzień drugi⭐

501 38 13
                                    

Chmury delikatnie przysłaniały słońce. Właśnie patrzyłem przez okno w pokoju. Była już prawie szesnasta.

Obróciłem się i mój wzrok spotkał pudełko. Powinienem mu pokazać zawartość? Nie chciałbym się na tyle otwierać, ale Jimin może mi pomóc.

Tęsknię, tęsknię tak bardzo... To za wcześnie na koniec opowieści.

Zadzwonił do drzwi. Wziąłem pudełko i schowałem pod łóżkiem. Za wcześnie.

Zszedłem na dół i otworzyłem drzwi. Powitałem gościa ogromnym uśmiechem. Jimin powoli zdjął obuwie.

- Podać ci kapcie?

Zaprzeczył głową. Jego włosy były delikatnie pofalowane za pewne przez wilgoć. Przez ramię przepasaną miał męską torbę, a w niej zapewne zeszyty do matematyki, chociaż łudziłem się na jakieś gadżety śledcze.

- Zaprowadzę cię do mojego pokoju- zaproponowałem i po chwili udaliśmy się na górę.

- Ułamki?- posłał nieśmiały uśmiech.

- Z nich jestem całkiem niezły- trochę stresu ze mnie uleciało. To tak niezręczne gdy młodszy uczeń tłumaczy ci coś co dawno powinieneś rozumieć.

Starałem się skupić, ale zastanawiałem się nad Liliowym Chłopcem. Czy jest właśnie taki jak Jimin?

Z każdą sekundą mam wrażenie, że jednak nie. Blondyn wykazuje nieśmiałość. Za każdym razem gdy spotkam się z nim wzrokiem spuszcza głowę i się rumieni, a przecież włamywacz nie powinien być taki wstydliwy? Tak?

Czasem jednak gdy patrzyłem w jego szalone oczy czułem, że mógłby ukraść księżyc. A może to tylko pasja do matematyki? Skoro jest tak dobry z niej to chyba ją lubi...

- Słuchasz mnie?- zmartwiony przyjrzał mi się.

- Przepraszam- wydukałem. Było mi głupio, chłopak marnuje przeze mnie czas.

- Myślisz o tym chłopcu?- zamknął książkę od matematyki i usiadł po turecku.

- Dlaczego mnie zostawił...- słowa wyleciały mi z ust niekontrolowanie.

- Hej, znajdziemy go- blondyn objął mnie w pasie i przytulił nieśmiało. Odwzajemniłem uścisk. Było mi ciepło i przytulnie, ale to tylko chwilowe ukojenie. Zaraz znów zacznie boleć.

- Jak?

- Zrobię zdjęcie jego pisma i sam również będę sprawdzał znajomych- pocieszająco poklepał mnie po plecach i wrócił na poprzednie miejsce.

Chłód owiał moje plecy. Wcześniej nie zauważyłem, że całkiem tu chłodno. Spojrzałem na Jimina, nosił sweter, zresztą powiedziałby jeśli byłoby mu zimno.

- To musi być ktoś ze szkoły- podpowiedziałem.

Liliany Chłopiec słyszał mój śpiew. Czyli w szkole albo w domu, ale w dzień nie było szans by ktokolwiek się włamał.

Chłopak zaczął pisać działania na kartce w zeszycie. Tylko nie matematyka... Uznałem, że obrócę moi stres w dowcip.

- Swojego pisma sprawdzać nie musisz, chyba, że to ty mnie kochasz?-zaśmiałem się.

- To nie ja- odpowiedział sztywno. Chyba nie wyczuł żartu. No cóż.

Resztę dnia spędziliśmy na tłumaczeniu mi królowej nauk.

Starry Night [Kookmin] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz