⭐Szósty dzień⭐

466 44 32
                                    

Spojrzałem na kroczącego pewnie w moją stronę Jungkooka. Miałem nadzieję, że nic się nie stało, a chłopak spóźnił się niechcący.

Z każdym krokiem jednak traciłem pewność, że wszystko jest okej. Chłopak miał niespokojny wyraz twarzy i drżały mu dłonie. Intensywnie się we mnie wpatrywał, a gdy różnica między nami znacznie się skróciła brunet posłał mi dziwny grymas. Nie przypominał jego króliczego uśmiechu.   

- Jungkook?- posłałem mu pytające spojrzenie.

- Możemy się kawałek przejść?- spytał z drżącą wargą. Musiało coś się wydarzyć.

Przerażony postanowiłem poczekać aż chłopak sam wszystko wyjaśni i po prostu podążałem za nim. Jeon jednak nic się nie odzywał.

Normalnie uznałbym spacer z nim po moim ulubionym, ślicznym ogrodzie za coś bardzo romantycznego, a w środku skakałbym ze szczęścia, ale coś ewidentnie było nie tak.

Atmosfera była tak gęsta, że można by było na niej powiesić siekierę, a w oczach nastolatka widziałem gniew, mimo że wciąż unikał ze mną kontaktu wzrokowego, co również nie było jego powszechnym zachowaniem.

Nagle stanął jak wyryty. Wpatrywał się na coś skupiony.

Nie! Nie mówcie, że to chodzi o to!

To niemożliwe!

- Poznajesz to miejsce?- skierowałem wzrok na wsciekłego Jungkooka.

Przełknąłem ślinę.

- Tak, to kwiaty w ogrodzie- powiedziałem cicho.

Chłopak przewrócił oczami, a ja spuściłem głowę.

- Niezapomniany widok twych oczu, a nieprzeżyty smak pocałunku. Nie torturuj mnie skarbie, twe oczy mi mówią, że uciekłeś z księżyca, a mimo to w oczach masz blask gwiazd. Wytłumacz mi to, nie pozwól oszaleć. Zbyt wiele już się stało się czymś więcej niż przypuszczeniem.
Zakryj oczy dłonią. Nie chciej poznać prawdy. Przyjdę tu też jutro. Oszalałem- wyrecytował powoli.

Z każdym słowem czułem jak łzy napływają mi do oczu.

On już wszystko wie.

- A to może kojarzysz?- założył rękę na rękę.

Doskonale kojarzę.

- Nie...- skłamałem.

- Jimin, masz mnie za idiotę?- poirytowany zmarszczył brwi.

- Skąd wiesz, że ja nim jestem?- spytałem cicho wciąż unikając kontaktu wzrokowego.

- Twoje notatki, Jimin, wystarczyło porównać pismo, jednak to dzięki temu miejscu, wiesz?- zaśmiał się ironicznie.

- Przepraszam...- szepnąłem.

- Za co, Jimin? Bo okłamałeś mnie? Chciałeś żebym wieczność cię szukał? Bawiło cię to? A może te wszystkie prezenty to głupi żart i nagle zrobiło ci się mnie szkoda? Dlaczego, co?- wykrzyczał ze szklanymi oczami.

- Nie, to nie tak Jungkook...- próbowałem się wytłumaczyć, ale łamiący głos mi to utrudniał.

- To jak?- krzyknął czekając na wyjaśnienie.

Ludzie często oglądają takie sytuację w filmach, dramach, serialach, czytają w książkach czy słuchają o tym w piosenkach.

W tym momencie powinienem mu wszystko wytłumaczyć. Powiedzieć jak obawiałem się go stracić. Następnie powiedzieć mu jak bardzo kocham jego śpiew, jeszcze bardziej jego śmiech. Jak bardzo piękny jest w środku i jak bardzo chciałem wierzyć, że mogę mu się spodobać, a mimo to nie potrafiłem się przyznać.

Jak każdego wieczoru przed snem przypominam sobie o jego uśmiechu i jak każdego poranka budzę się z nadzieją, że dzisiaj też zdołam go ujrzeć.

Jak płakałem patrząc na te kwiaty przy których właśnie stoimi, zdając sobie sprawę, że gwiazdy za pewne wybrały dla niego kogoś cudownego, kto idealnie by do niego pasował- nie mnie.

Zamiast tego opadłem na kolana i zacząłem gorzko płakać. Łzy lały mi się po twarzy, a ja sam głośno szlochałem. Chciałem jak najszybciej znaleźć się sam, najlepiej w jakimś lesie.

To żałosne, że Jungkook widział mnie w takim stanie. Chciałem podnieść się i cokolwiek powiedzieć, ale nie potrafiłem.

Mój lament ciągnął się i ciągnął, jak w transie, z którego wybudziły mnie dopiero potężne krople deszczu.

Uniosłem głowę i rozejrzałem się. Nikogo nie było. Klęczałem sam w ulewie.

To jest to na co zasłużyłem.

Starry Night [Kookmin] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz