Cały ten czas żałowałem.
Rozpłakałem się jak tchórz.
Kochałem go, a nie byłem w stanie go zatrzymać.
Odszedł bezpowrotnie.
- Jesteś tchórzem- rzucił krótko mój przyjaciel.
Spojrzałem na niego zirytowany.
- Myślisz, że tego nie wiem?- zapytałem poddenerwowany.
- Ile cię już unika?- chłopak oparł głowę o stół.
Jedliśmy właśnie u mnie kolację. Rodzice pojechali do znajomych, a ja po ostatnich wydarzeniach nabawiłem się lęku przed samotnością.
Klęczałem sam w deszczu i czułem się jakby wszelkie życie na tej planecie poza mną przestało istnieć. To wrażenie mnie przerastało.
- Sześć dni.
Przez chwilę panowała cisza, a brunet długo się nad wszystkim zastanawiał.
- Spróbuj jeszcze raz mu wszystko wytłumaczyć- powiedział najzwyczajniej w świecie.
Dzięki Einsteinie.
- Nie potrafię...- wymruczałem spuszczając głowę.
Doskonale wiem, że nie za dobrze idzie mi składanie myśli w spójną całość. Dodatkowo kto wie czy znowu się nie rozpłaczę.
Tae spojrzał na mnie zszokowany.
- Żartujesz?- prawie wykrzyczał.
Nie odpowiedziałem.
- Piszesz świetne listy, wiersze, potrafisz wszystko idealnie uformować w coś dostojnego i mądrego- patrzył mi prosto w oczy, a jego język plątał się.
- Tae... Może i masz rację, ale ty mówisz o pisaniu, to zupełnie coś innego.
Mam wrażenie, że dla niektórych zdolność pisania równa się ze zdolnościami recytatorskim, ale to całkowicie co innego.
Artyści to często introwertycy, a mówcy wręcz przeciwnie, to jest chociażby podstawowa różnica.
Dla takich jak my problemem nie jest sformułowanie czegoś, a przedstawienie tego, pisanie jest prostsze, ponieważ stoisz po całkowicie innej stronie, za bezpieczną barierą.
Moją barierą była anonimowość. Była.
Sam nie wiem czy chłopak mnie kocha.
Mimo to chciałem by wiedział jedno, nigdy nie bawiłem się jego uczuciami.
I co najważniejsze, kocham go.
Wstałem od stołu, a Taehyung posłał mi zderiontowane spojrzenie.
- Trzymaj za mnie kciuki- rzuciłem i pobiegłem w stronę dobrze znanego mi domu.
Nie miałem scenariusza i nawet nie planowałem go ułożyć. Doskonale wiedziałem, że i tak nie będę potrafił z niego skorzystać.
Stanąłem przed drzwiami od mieszkania Jungkooka.
Zadzwoniłem do drzwi.
Po chwili czekania uchyliły się lekko i zobaczyłem fragment twarzy bruneta. Zauważyłem, że chłopak ma już zamiar je zamykać więc zacząłem mówić.
- Cześć, Jungkook. Możemy... porozmawiać- wydusiłem z siebie, na co Jeon otworzył je szerzej.
Chwilę mi się przeglądał, za pewnie lustrując moje zmieszanie.
- Tak- odpowiedział i pokazał mi gestem ręki bym wszedł.
Udałem się za nim prosto do salonu. Rozglądałem się w celu sprawdzenia czy pokój aby na pewno jest pusty.
Nastolatek chyba to zauważył, ponieważ uspokoił mnie.
- Rodzice są w pracy.
Patrzył na mnie wyczekująco.
- Ja...- zacząłem.
Potrzebowałem głębokiego wdechu i chwili by unormować oddech.
- Tak strasznie mi źle- w końcu to powiedziałem, natychmiast schowałem twarz w dłoniach.
- Dlaczego?- spytał chłopak jakby to nie było oczywiste.
- Nie chciałem cię okłamywać- sprostowałem szybko- mogłem od razu powiedzieć, że to ja, ale...
- Ale?- chłopak jakby złagodniał, a zawód przerosło zaciekawienie.
- Ale strasznie mi się podobasz, ale to tak strasznie, strasznie, strasznie!- mówiłem za każdym razem jeszcze bardziej chowając w twarz, kręcąc przy tym głową.
- Jimin... te wszystkie listy były szczere?- słyszałem jak Jungkookowi łamie się głos.
Spojrzałem na niego opuszczając dłonie. Patrzył się w jeden punkt. Miałem ochotę skłamać, ale obiecałem sobie już nie powtarzać tego błędu.
- Tak Jungkook, cholernie cię kocham, to wszystko to prawda. Miało się skończyć na poinformowaniu cię jak wiele jesteś wart, nie powinieneś mnie szukać. Nigdy. Nie taki był cel- westchnąłem z rezygnowaniem.
Nigdy nie sądziłem, że brunet będzie przeprowadzał z tego powodu śledztwo.
- Dlaczego?- spytał patrząc się na swoje dłonie. Po jego twarzy widać było, że próbuje zrozumieć, to co dla mnie od początku było już oczywiste.
- Żeby nie było mi tak teraz cholernie głupio jak teraz. Dodatkowo zepsułem naszą całą relację... Już zawsze będzie niezręcznie- policzki spłonęły mi rumieńcem, moje słowa krępowały mnie.
- Niezręcznie? Co w tym niezręcznego?
- To, że żałośnie cię kocham...- powiedziałem, a Jungkooka olśniło.
- Nie wierzę, Ty chyba myślisz, ach, to moja wina, też nie byłem z tobą szczery- zaczął coś mamrotać pod nosem, to było prawdopodobnie skierowane do mnie.
Teraz to ja już niczego nie rozumiałem.
Jeon chwilę się we mnie wpatrywał, by następnie znów zabrać głos.
- Nic nie zepsułeś, naprawiłeś. Dzięki tobie moje życie nabrało barw. To zabawne. Zdążyłem pokochać czyjeś ciało i charakter, a kogoś innego intelekt i duszę. Te dwie osoby okazały się tą samą. Niepotrzebnie martwiłem się- uśmiechnął się- ale to nie jest najzabawniejsze. Słuchaj tego- przerwałem mu uciekając z jego domu.
Wyśmiał mnie. Na początku myślałem, że jest szczęśliwy i śmieje się z ulgi, ale po chwili zrozumiałem, że to ja jestem śmieszny.
Po drodze zaczęły mi kąpać łzy z policzka. Już sam nie wiem o czym do mnie mówił. Emocje wzięły dzisiaj nade mną górę, ale jedno zrozumiałem.
Moj miłosna przygoda nie kończy się happy endem.
CZYTASZ
Starry Night [Kookmin] ✔️
أدب الهواةZakończone. Gdzie: Jungkook postanawia poznać swojego cichego wielbiciela tuż po jego zniknięciu; lub gdzie: Jimin, zauroczony Jeonem, postanowił przez parę dni obdarowywać go prezentami, by ostatecznie bez zapowiedzi zniknąć z jego życia... czy na...