-To jest aby napewno dobry pomysł? - Powiedział Loki stojąc na dziedzińcu.
-Tak, musisz poznać swój lud! - Powiedziałam, Loki złapał mnie pod ramię. Wyszliśmy z terenu zamkowego. Przez kilka minut w okół nas roztaczał się ciemny las. Z jego ciemności po krótkim czasie wyłoniła się wioska. Chaty wykonane były z kamienia, a ich szare dachy pokrywają warstwą śniegu. Przed kilkoma z nich bawiły się dzieci. Ich skóra była błękitna, a oczy krwisto czerwone. Nagle chłopiec spojrzał na nas, no tak ja i Loki mieliśmy jasną cerę. Loki kiedy zauważył, że się na niego patrzy to zmienił swój wygląd na Jotuński. Po chwili marszu wyłonił się przed nami targ, był ogromny i chyba ponad tysiąc osób pałętało się pomiędzy stoiskami. Nagle podeszła do mnie kilku letnie dziewczynka, w jej rękach spoczywały kwiaty wykonane z lodu.
-Ma pani piękne włosy! Mogę w nie zapleźć lodowe chortensje? - Zapytała, czułam na sobie odmawiając wzrok Lokiego.
-Ależ oczywiście. - Powiedziałam uśmiechając się promienie, na co dziewczynka odwzajemniła uśmiech. Usiadłam na ławce, a dziewczynka stanęła za mną. Loki patrzył tylko na to. Po kilku minutach skończyła, nagle pobiegła do jakiegoś mężczyzny.
-Tato! Tato! Patrz jaką fryzurę zrobiłam tej pani! - Powiedziała na co ten na nią spojrzał i podszedł do mnie.
-Bardzo za nią przepraszam. - Powiedział.
-Nic się nie stało, dzieci powinny rozwijać swoje pasje od najmłodszych lat. - Uśmiechnęłam się. Nagle Loki się odezwał.
-Gerdo, chyba już pora na nas. - Ojciec dziewczynki spojrzał na niego.
-Na głowę mojego syna! Książę Loki! - Ukłonił się przed nim, a jotuńczycy zaczęli szeptać.
-Wstań- Powiedział Bożek. - Gerdo, idziemy. - Spojrzał na mnie. Ruszyliśmy w stronę zamku, a szepty prowadziły nas aż do lasu, gdzie Kłamca postanowił nas teleportować do zamku. Usiadłam na łóżku, a Loki podszedł do regału z książkami. Przejechał wnętrzem dłoni po okładkach i wyjął ostatnią książkę na najwyższej półce. Usiadł obok mnie, zaczynając czytać, jakąś książkę. Nagle rozległo się pukanie do drzwi, ktòre po chwili się otworzyły, wyjrzał zza nich wysoki strażnik o zimnym spojrzeniu.
-Panie, Ryskir prosi panicza do siebie w sprawie koronacji. - Powiedział mierząc Lokiego wzrokiem.
-Przekarz mu, że za kilka minut zjawię się w sali tronowej.- Powiedział chłodno kłamca.
-Oczywiście panie.- Powiedział olbrzym i opuścił naszą komnatę.
-Pójdziesz ze mną czy wolisz zostać w komnacie?- Głos bożka diametralnie się zmienił.
-Pójdę z tobą.- Powiedziałam uśmiechnięta. Wstaliśmy razem i wyszliśmy z komnaty. Podążając korytarzem zauważyłam ruch, jakby błękitnej peleryny. Zignorowałam to i dalej szłam przed siebie. Po niedługim czasie dotarliśmy do masywnych srebrnych drzwi, które idealnie komponowały się z lodową posadzką.
Weszliśmy do środka obszernego pomieszczenia.-Panie! - Powiedział olbrzym podbiega jąć do nas. - Czy pan życzył by sobie żeby zaprosić wszystkich władców z pozostałych królestw? - Zapytał patrząc na zwój papiery trzymany w jego dłoni.
-Zaproś wszystkich oprócz wszechojca. - Powiedział Loki, na co Ryskir upuścił długopis.
-Ależ panie! To może wywołać wojnę pomiędzy naszymi królestwami. - Wykrzyknął królewski doradca.
-I tak czy owak nadeszłaby ona prędzej czy później. - Odezwałam się patrząc na Lokiego.
-Tak więc Ryskirze, masz jeszcze jakieś powody dla których nas tu wezwałeś? - Powiedział Loki.
Utgard
POV.?-Gymirze, masz jakieś nowe wieści z Jotunheimu? - Zapytałem swojego sługi, który był też moim przyrodnim bratem. Trochę zagmatwana historia, którą wasze midgardzkie umysły nie zrozumieją.
-Tak panie, syn króla Laufeya zasiądzie jutro na tronie. -Odpowiedział mi wysłannik(czyt. Brat).
-Masz jeszcze jakieś informacje?-Zapytałem mierząc go uważnie wzrokiem.
-Wiem gdzie jest pańska córka. - Spojrzałem na niego i przyłożyłem mu wykonany ze srebra sztylet do gardła, na co on warknął z bólu. Dlaczego akurat srebro? Odpowiedź jest prosta Gymir urodził się z taką zdolnością, taką że srebro go parzy.
-Gdzie? Gadaj, bo inaczej nie będzie za miło.- Przycisnąłem lekko ostrze, przez co stróżka krwi spłynęła po jego gardle.
-W Jo..tu..n..he..im..ie- Powiedział na co ja puściłem go. Zaczerpnął zachłannie powietrza i złapał się za gardło, w miejscu w którym widniała czerwona opuchlizna. .
-Szykuj karawany i wojsko, jutro o świcie wyruszamy.- Powiedziałem opadając na tron.
—————————
Bardzo krótki jest ten rozdział, ale nie miałam ostatnio czasu żeby pisać, a jak już go znalazłam to wena powiedziała mi pa pa. Postaram się za tydzień równo w piatęk opublikować następną część, ale nie jestem pewna czy to nastąpi.
LadyAvengers
CZYTASZ
Odmienna 1&2
FanfictionHistoria pewnej dziewczyny która odmieniła świat pewnego bożka. Ona niesamowicie wrażliwa w środku, na zewnątrz twarda jak skała, On skaleczony przez życie, na zewnątrz obojętny i wybuchowy za to w środku spokojny i miły chłopak. Oboje zostali skrzy...