(niesprawdzone!)
Na sali zapanowała cisza. Loki przesunął swoim palcem po mojej dłoni.
-Cudowną masz rodzinkę. - Powiedziawszy zaśmiał się.
-Co masz na myśli? - Odezwała się do tej pory milcząca Natasha.
-Jakiś czas temu tatuś Gerdy przybył do Jotunheimu, zabił 20 strażników i dziecko mojego doradcy. - Rzekł kłamca. - Ale nie ma się czym niepokoić, on nam nie zagraża.
-Prędzej pomoże. Szuka mojej matki od wieków i wie o niej więcej niż ktokolwiek inny. - Powiedziałam wstając. Podeszłam do mścicieli.
-Skoro moja rodzina jest w to zamieszana, nie wypadałoby odmówić pomocy. Nie prawdaż Loki?-Zapytałam odwracając głowę w stronę wspomnianego bożka.
-Tak, tak. Czekaj co? Nie będę narażał życia moich ludzi dla ścierw. - Mruknął niezadowolony.
-Rozumiem w jakiej jesteś sytuacji jako król, ale jeśli ty mi nie pomożesz to jako sojusznik Utgardu, będziesz do tego zobowiązany. - Powiedziałam idąc w stronę wyjścia z sali.
-Czekaj? Skąd wierz, że Utgarda-Loki się zgodzi iść na tą bezsensowną walkę? - Powiedział wstając z tronu.
-Kochany, on nie musi się zgodzić. Wystarczy tylko moje jedno słowo i mój podpis jako pełnoprawnej władczyni. - Powiedziałam poprawiając brzeg mojej czarnej sukni.
-I teraz się o tym dowiaduję? Nie mogłaś mi wcześniej tego przekazać! - Krzyknął Loki podchodząc szybkim krokiem do mnie.
-Chciałam Ci zrobić niespodziankę okej? Nie poradzę nic na to, że dowiadujesz się o tym w takiej sytuacji, ale nie mogę tego tak zostawić. Zaczęła to moja rodziny, więc również ta sam ród musi to skończyć. - Powiedziałam odwracając się w stronę drzwi.
-Eh.. Poczekaj! Pomogę wam, ale... Nie za darmo. - Mruknął, zakładając ręce na siebie, kłamca. Spojrzałam na niego zaskoczona.
-To w takim razie czego oczekujesz? - Przymrużyłam oczy.
-Dowiesz się tego później, tylko Ty. Bowiem nie dotyczy to tych przebierańców. - Powiedział szmaragdowooki- A teraz wybaczcie, ale muszę zwołać radę i inne takie duperele. W tym czasie tobie też radzę zwołać posiedzenie. - Rzekł i rozpłynął się w powietrzu.
-Wy widzieliście to prawda? Jelonek srelonek zgodził się nam pomóc, ha! Nowość! - Wykrzyknął zadowolony miliarder.
-Martwi mnie tylko co będzie oczekiwał w zamian od Lady Gerdy. - Mruknął Thor patrząc w miejsce gdzie przed chwilą znajdował się bożek.
-Najważniejsze jest to, że się zgodził. - Mruknęłam. - A teraz wybaczcie, ale muszę jak najszybciej skontaktować się z moim ojcem. - Dodałam. Wychodząc z sali byłam śledzona uważnym wzrokiem mścicieli. Idąc korytarzem, wysunęłam łyżwy z butów, by móc spokojnie się przemieścić.
Pov. Loki
-Proszę o ciszę! Nikt z nas nie był na to przygotowany, lecz jako sojusznicy Utgardu jesteśmy zobowiązani pomóc jego Królowi. - Powiedział Ryskir i spojrzał na radę królewską z delikatnym zażenowaniem. W końcu kto normalny, kiedy jesteśmy w stanie wojny, gra w karty?
-Uspokójcie się! - Wrzasnąłem, a za pomocą magii sprawiłem, że karty zniknęły. - Nie jesteśmy w karczmie, idioci! - Od razu spojrzeli na mnie, ich tęczówki malował jedynie strach.
-Ta.. Tak Panie.... - Rzekł niski, przysadzisty mężczyzna. Chyba powinienem zacząć dbać o lud i nie których zapisać na przymusową dietę razem z siłownią.
-Także jestem za tym by pierw oddział zwiadowców, spojrzał na sytuację. Później najlepiej by było wysłać oddziały... - Mówiąc przesuwałem pionki po mapie dziewięciu światów. Znużone spojrzenia rady śledziło uważnie moje dłonie w obawie, że jak któryś z nich zaśnie te kościste dłonie wylądują na jego gardle. Nagle zgromadzeni usłyszeli ciche chrapanie. Spojrzałem zdenerwowany na Ryskira, który drzemał oparty głową o oparcie fotela.
-Ryskir! - Wrzasnąłem na co mężczyźni podskoczyli na krzesłach. - Powtórz to co mówiłem! - Założyłem ręcę na siebie patrząc na doradcę.
-Ta...ten...e...-Zaczął przerażony.
-Zaraz wymienisz mi tu wszystkie sylaby i głoski. Streszczaj się nie mamy jak zwykle całego dnia. - Mruknąłem przewracając oczami.
-Zamierzasz zaatakować wszystko i wszystkich, zostawić samą pożogę, a później odjechać na jednorożcu z Gerdą na koniec tęczy? - Zapytał olbrzym podnosząc brwi i przełknął głośno ślinę.
-Co? Skąd taki pomysł? Nie zamierzam zagłębiać się w twoje sny, ale proszę byś się skupił Ryskirze. - Rzekłem opadając w głąb fotela.
-Tak panie! - Powiedział patrząc tępo w mój niesamowity profil.
//skip time//
Pov. Gerda
Przy każdym moim kroku, zbroja delikatnie stukała, a czarna peleryna powiewała na wietrze. Po mojej prawej stronie szedł ojciec, natomiast po lewej jego (znaczy od niedawna także mój) doradca, Skadi-Niezwykle piękna i waleczna kobieta. Jej białe włosy powiewały na wietrze, a błękitne żądne krwi oczy patrzyły lustrując każdego nadchodzącego z naprzeciwka. W tym przypadku byli to Avengers oraz maszerująca kilkuset tysięczna armia Jotunheimu pod przywódctwem Lokiego. Mściciele patrzyli się to na niego, to na mnie.
W końcu niespodziewali się aż tylu żołnierzy (może oprócz Thora, który jest przyzwyczajony do takich widoków). Podeszłam do midgardczyków w tym samym czasie co kłamca.-Witaj Loki. - Powiedziawszy Utgarda-Loki kiwnął głową wyżej wymienionemu.
-Witaj mężczyzno, którego czasem mam ochotę udusić. - Loki uśmiechnął się niewinnie przymrużając przy tym oczy.
CZYTASZ
Odmienna 1&2
FanfictionHistoria pewnej dziewczyny która odmieniła świat pewnego bożka. Ona niesamowicie wrażliwa w środku, na zewnątrz twarda jak skała, On skaleczony przez życie, na zewnątrz obojętny i wybuchowy za to w środku spokojny i miły chłopak. Oboje zostali skrzy...