Księga 2 Rozdział 8

372 24 10
                                    

(niesprawdzone!)

Na sali zapanowała cisza. Loki przesunął swoim palcem po mojej dłoni.

-Cudowną masz rodzinkę. - Powiedziawszy zaśmiał się.

-Co masz na myśli? - Odezwała się do tej pory milcząca Natasha.

-Jakiś czas temu tatuś Gerdy przybył do Jotunheimu, zabił 20 strażników i dziecko mojego doradcy. - Rzekł kłamca. - Ale nie ma się czym niepokoić, on nam nie zagraża.

-Prędzej pomoże. Szuka mojej matki od wieków i wie o niej więcej niż ktokolwiek inny. - Powiedziałam wstając. Podeszłam do mścicieli.

-Skoro moja rodzina jest w to zamieszana, nie wypadałoby odmówić pomocy. Nie prawdaż Loki?-Zapytałam odwracając głowę w stronę wspomnianego bożka.

-Tak, tak. Czekaj co? Nie będę narażał życia moich ludzi dla ścierw. - Mruknął niezadowolony.

-Rozumiem w jakiej jesteś sytuacji jako król, ale jeśli ty mi nie pomożesz to jako sojusznik Utgardu, będziesz do tego zobowiązany. - Powiedziałam idąc w stronę wyjścia z sali.

-Czekaj? Skąd wierz, że Utgarda-Loki się zgodzi iść na tą bezsensowną walkę? - Powiedział wstając z tronu.

-Kochany, on nie musi się zgodzić. Wystarczy tylko moje jedno słowo i mój podpis jako pełnoprawnej władczyni. - Powiedziałam poprawiając brzeg mojej czarnej sukni.

-I teraz się o tym dowiaduję? Nie mogłaś mi wcześniej tego przekazać! - Krzyknął Loki podchodząc szybkim krokiem do mnie.

-Chciałam Ci zrobić niespodziankę okej? Nie poradzę nic na to, że dowiadujesz się o tym w takiej sytuacji, ale nie mogę tego tak zostawić. Zaczęła to moja rodziny, więc również ta sam ród musi to skończyć. - Powiedziałam odwracając się w stronę drzwi.

-Eh.. Poczekaj! Pomogę wam, ale... Nie za darmo. - Mruknął, zakładając ręce na siebie, kłamca. Spojrzałam na niego zaskoczona.

-To w takim razie czego oczekujesz? - Przymrużyłam oczy.

-Dowiesz się tego później, tylko Ty. Bowiem nie dotyczy to tych przebierańców. - Powiedział szmaragdowooki- A teraz wybaczcie, ale muszę zwołać radę i inne takie duperele. W tym czasie tobie też radzę zwołać posiedzenie. - Rzekł i rozpłynął się w powietrzu.

-Wy widzieliście to prawda? Jelonek srelonek zgodził się nam pomóc, ha! Nowość! - Wykrzyknął zadowolony miliarder.

-Martwi mnie tylko co będzie oczekiwał w zamian od Lady Gerdy. - Mruknął Thor patrząc w miejsce gdzie przed chwilą znajdował się bożek.

-Najważniejsze jest to, że się zgodził. - Mruknęłam. - A teraz wybaczcie, ale muszę jak najszybciej skontaktować się z moim ojcem. - Dodałam. Wychodząc z sali byłam śledzona uważnym wzrokiem mścicieli. Idąc korytarzem, wysunęłam łyżwy z butów, by móc spokojnie się przemieścić.

Pov. Loki

-Proszę o ciszę! Nikt z nas nie był na to przygotowany, lecz jako sojusznicy Utgardu jesteśmy zobowiązani pomóc jego Królowi. - Powiedział Ryskir i spojrzał na radę królewską z delikatnym zażenowaniem. W końcu kto normalny, kiedy jesteśmy w stanie wojny, gra w karty?

-Uspokójcie się! - Wrzasnąłem, a za pomocą magii sprawiłem, że karty zniknęły. - Nie jesteśmy w karczmie, idioci! - Od razu spojrzeli na mnie, ich tęczówki malował jedynie strach.

-Ta.. Tak Panie.... - Rzekł niski, przysadzisty mężczyzna. Chyba powinienem zacząć dbać o lud i nie których zapisać na przymusową dietę razem z siłownią.

-Także jestem za tym by pierw oddział zwiadowców, spojrzał na sytuację. Później najlepiej by było wysłać oddziały... - Mówiąc przesuwałem pionki po mapie dziewięciu światów. Znużone spojrzenia rady śledziło uważnie moje dłonie w obawie, że jak któryś z nich zaśnie te kościste dłonie wylądują na jego gardle. Nagle zgromadzeni usłyszeli ciche chrapanie. Spojrzałem zdenerwowany na Ryskira, który drzemał oparty głową o oparcie fotela.

-Ryskir! - Wrzasnąłem na co mężczyźni podskoczyli na krzesłach. - Powtórz to co mówiłem! - Założyłem ręcę na siebie patrząc na doradcę.

-Ta...ten...e...-Zaczął przerażony.

-Zaraz wymienisz mi tu wszystkie sylaby i głoski. Streszczaj się nie mamy jak zwykle całego dnia. - Mruknąłem przewracając oczami.

-Zamierzasz zaatakować wszystko i wszystkich, zostawić samą pożogę, a później odjechać na jednorożcu z Gerdą na koniec tęczy? - Zapytał olbrzym podnosząc brwi i przełknął głośno ślinę.

-Co? Skąd taki pomysł? Nie zamierzam zagłębiać się w twoje sny, ale proszę byś się skupił Ryskirze. - Rzekłem opadając w głąb fotela.

-Tak panie! - Powiedział patrząc tępo w mój niesamowity profil.

//skip time//

Pov. Gerda

Przy każdym moim kroku, zbroja delikatnie stukała, a czarna peleryna powiewała na wietrze. Po mojej prawej stronie szedł ojciec, natomiast po lewej jego (znaczy od niedawna także mój) doradca, Skadi-Niezwykle piękna i waleczna kobieta. Jej białe włosy powiewały na wietrze, a błękitne żądne krwi oczy patrzyły lustrując każdego nadchodzącego z naprzeciwka. W tym przypadku byli to Avengers oraz maszerująca kilkuset tysięczna armia Jotunheimu pod przywódctwem Lokiego. Mściciele patrzyli się to na niego, to na mnie.
W końcu niespodziewali się aż tylu żołnierzy (może oprócz Thora, który jest przyzwyczajony do takich widoków). Podeszłam do midgardczyków w tym samym czasie co kłamca.

-Witaj Loki. - Powiedziawszy Utgarda-Loki kiwnął głową wyżej wymienionemu.

-Witaj mężczyzno, którego czasem mam ochotę udusić. - Loki uśmiechnął się niewinnie przymrużając przy tym oczy.

Odmienna 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz