2.

626 42 19
                                    

《Jungkook》

Patrzyłem na niego i niedowierzałem. A co to ma zmienić? Nie znam gościa, nie mam pojęcia skąd się urwał i nie znam jego umiejętności. Nie zamierzam sprowadzić firmy w dołek finansowy tylko przez kogoś takiego.

- Nie wydaje mi się, żebyśmy doszli do porozumienia. Proszę wyjść albo wezwę ochronę - powiedziałem stanowczo.

Nie odpowiedział mi tylko spuścił głowę, zauważyłem jak drobna ciecz spływa po jego twarzy. Odwrócił się i wyszedł wymijając moją pracownicę, która także wyszła i pobiegła za nim.

Może go trochę za ostro potraktowałem, ale szanujmy się. Nie będę ugodowy dla każdego tylko dlatego, że przyjdzie, klęknie i zacznie błagać. Życie nigdy nie było i nie będzie kolorowe. Niech każdy się w końcu nauczy, że trzeba się uczyć, aby coś osiągnąć. Tutaj potrzeba talentu i możliwości.

Stałem jeszcze tak przez chwilę zamyślony. W końcu dostałem przypomnienie o spotkaniu, na które od razu się udałem.

- Tae, zrób mi kawę - poprosiłem, kiedy spotkałem go na korytarzu.

- Już się robi - pokiwał głową i poszedł.

- Tylko mocną! - krzyknąłem.

- Jasne, nie ma problemu - zobaczyłem jego promienny uśmiech.

Zatrzymałem się przed główną salą, na której miały odbyć się obrady. Ze zdenerwowania poprawiłem swój garnitur i rozpiąłem guzik na samej górze koszuli. Wszedłem do środka trzymając czarną teczkę w dłoni, były to dokumenty jakie miał podpisać Pan Park, jeśli oczywiście doszłoby do porozumienia, a na to liczyłem.

Wstał i ukłonił się, po czym podał mi rękę, zrobiłem to samo.

- Witam Pana, mam nadzieję, że moi ludzie dobrze Pana przyjęli - powiedziałem z uśmiechem.

- I to jak - zaśmiał się. - Od razu widać, że jak jest porządny szef, to i ludzie są dobrze wyszkoleni.

- Dziękuję - skinąłem głową. - Niech Pan usiądzie.

Zajęliśmy swoje miejsca i wyciągneliśmy teczki, w których były kontrakty umowy.

- Według naszej umowy chodzi o wspólną współpracę przez okres dwóch lat i jeszcze większy rozgłos - powiedział patrząc na swoich ludzi. - Czy macie jakieś przeciwwskazania?

- Jeśli nie zaszkodzi to naszej firmie, to nie ma żadnych - odezwał się główny szef działu marketingu. - Liczę na to, że Pan Jeon zapewni nam godne warunki pracy i lepsze wypłaty.

- Warunki dostaniecie dobre, a wypłaty już i tak macie duże - zażartował Pan Park.

Przyszedł Taehyung, postawił mi kawę na stole i usiadł obok.

- Obiecuję wszystko co dla Państwa dobra będzie najlepsze, chciałbym stworzyć z naszych firm jedną potężną, aby górować na rynku - powiedziałem pewny swojego pomysłu.

- Muszę przyznać, że jak na młodego przedsiębiorcę bardzo dobrze myślisz. Podziwiam twój zapał do pracy i chęci - wszyscy byli pod wrażeniem, a o to mi w końcu chodziło. Stworzyć sobie dobrą opinię u starszych i bardziej doświadczonych.

- Dziękuję, po to się uczyłem, żeby być tutaj gdzie jestem.

- Jak dla mnie warunki są świetne i nie mam problemu z tą umową - powiedział. - Jeśli każdemu pasuje, to podpiszę te dokumenty.

Jego pracownicy rozejrzeli się po sobie i jednogłośnie zdecydowali, żeby zatwierdzić wszelkie plany jakie są związane z tym projektem.

- W takim razie już chyba wszystko mamy ustalone - podałem mu kartki i długopis. Przeczytał co tam pisało i ochoczo podpisał. - Dziękuję za tę jakże cudowną konserwację.

- To ja dziękuję - wstaliśmy i podaliśmy sobie dłonie. - W takim razie jesteśmy w kontakcie.

- Oczywiście, czekam na informacje co dalej.

- Podeślę Panu jak najszybciej - ukłoniłem się.

- Szkoda, że mój syn nie jest taki jak Pan - powiedział z pewnym rozczarowaniem w głosie. - No nic, my się będziemy już zbierać, do widzenia.

- Żegnam, dziewczęta odprowadźcie Panów.

Wyszli, a ja usiadłem na krześle i westchnąłem ciężko.

- No to teraz będzie już tylko lepiej - powiedziałem w myślach i uśmiechnąłem się pod nosem. - Jeon Jungkook, jesteś geniuszem.

Poszedłem do swojego biura i kiedy tylko skończyłem wypełnianie wszystkiego udałem się na dół do garażu po swój samochód. Przy wyjeździe spotkałem kogoś, bardzo dobrze znana mi już postać.

Chłopak, który przyszedł do mnie dzisiaj. Zobaczyłem jak siedział skulony na chodniku, więc się zatrzymałem i podszedłem do niego.

- Nie jest Ci zimno? - kucnąłem przy nim.

- Bywało gorzej, ale dziękuję za troskę - wstał nagle. - Przepraszam, ja już pójdę.

- Odwiozę Cię chociaż do domu - zaproponowałem.

- Raczej nie ma takiej potrzeby - zaśmiał się i odszedł.

No tak, skoro wygląda jak wygląda to znaczy, że jest biedny, a jako, że jest biedny to nie ma domu. Stan me, stan geniusz. Dzisiaj chyba zaskakuję nawet samego siebie.

~~~

To już drugie spotkanie uuu

Ciekawe po co Jimin tam został hmm

My CEO || Jikook [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz