10.

469 28 3
                                        

《Jimin》

Całował mnie o dziwo bardzo delikatnie. Nawet jeśli był pod wpływem to mi to teraz nie przeszkadzało, liczyła się tylko ta cudowna chwila, która mogłaby trwać wiecznie, gdyby nam nie przeszkodzili jacyś chłopacy. Wziąłem Jungkooka za rękę i pociągnąłem na parkiet. Zauważyłem, że Hoseok dobrze się bawił z Yoongim, kiedy tylko nas zobaczył, był bardzo zaskoczony, ale posłałem mu lekki uśmiech, żeby się nie martwił. Tańczyłem z nim w najlepsze, nie przejmując się tym, kim dla mnie jest i co zrobił. Byliśmy blisko siebie i parę razy się całowaliśmy, a jeszcze na początku mówiłem przecież, że nie chce go widzieć. Ahh Jimin, jesteś niezdecydowany.

Zrobiliśmy sobie przerwę na drinki i usiedliśmy na kanapach. Położyłem nogę na jego i przytuliłem się do jego boku. Jestem pewien, że stało się tak tylko i wyłącznie za sprawą alkoholu we krwi, bo jak inaczej mogę to wytłumaczyć?

- Jimin? - uniosłem głowę, żeby na niego spojrzeć. - Jesteś słodki, wiesz? - pogładził mój policzek.

- Teraz już wiem - zaśmiałem się cicho i cmoknąłem jego szyję. - A Ty za to przystojny i seksowny, wiesz?

- Nie sądziłem, że to powiesz - mruknął zdziwiony.

- Ja też nie - wzruszyłem ramionami i się uśmiechnąłem. 

Opróżniłem szklankę i czułem, że coraz bardziej alkohol zaczyna we mnie wchodzić. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale po chwili przestało. Siedziałem przytulony do niego, niczym się nie przejmując. W pewnym momencie podszedł do nas Hoseok ze swoim partnerem.

- Jimin - usiadł koło mnie. - Niech Jeon Cię dzisiaj przenocuje, dobra?

- Jungkookie - uśmiechnąłem się słodko. - Mogę u Ciebie spać?

- Nie ma problemu, skarbie.

- O, widzisz, mogę - zaśmiałem się do przyjaciela, a ten odetchnął z ulgą. 

- No to my się zbieramy, bawcie się dobrze - przytulił nas na pożegnanie i wyszedł razem z brunetem.

- My też się będziemy już zbierać, Jiminnie.

- No nieee, co tak szybko? - mruknąłem oburzony. - Chodźmy się jeszcze bawić, prooosze. 

Przyglądał mi się, jakby rozważał tą opcję. Ostatecznie się zgodził na jeszcze kilka minut, co od razu wykorzystałem i pociągnąłem go do tańca.

Kiedy nasz czas w klubie dobiegł końca, to zamówił taksówkę i powiedział, że po samochód przyjedzie jutro. Chwilę czekaliśmy na dworze, a że zrobiło się trochę chłodno, to wyciągnął ze swojego samochodu marynarkę i ją mi założył. Odwdzięczyłem mu się za to buziakiem. 

Szybko pojechaliśmy do jego mieszkania. Stanąłem w korytarzu, ściągnąłem buty i oparłem się o ścianę. Przestałem trochę kontaktować, chyba za dużo wypiłem. Wyciągnąłem do niego ręce, a on mnie wziął i zaniósł do sypialni gdzie położył na łóżku. Ostatkiem sił udało mi się na niego spojrzeć i wtedy zobaczyłem ten płomień w jego oczach. Był ewidentnie podniecony i chciał wykorzystać moją obecność. Zaczął mnie całować coraz namiętniej i szybciej. Mój oddech lekko przyspieszył i mimo, że też chciałem to zrobić, nie byłem w stanie. Rozebrał nas, ale musiał pójść wyciągnąć prezerwatywę z kurtki. Kiedy wrócił ja niestety już spałem, alkohol w dużych ilościach źle na mnie działa.

Rano obudziłem się przebrany w czystą bieliznę, ale jego już nie było. Zanim wstałem, próbowałem sobie przypomnieć co się działo wczoraj i kiedy do mnie wszystko dotarło to o mało nie spaliłem się ze wstydu, ale... Chyba do niczego nie doszło, prawda?

Powoli ześlizgnąłem się z łóżka i cudem podniosłem z podłogi. Przebrałem się w ubrania, które miałem na sobie wczoraj i zszedłem na dół. Nie widziałem go w salonie, więc poszedłem do kuchni, gdzie właśnie robił śniadanie. Nie wiedziałem co mu powiedzieć, przywitać się czy przeprosić.

- Jimin? - odwrócił się i lekko uśmiechnął. - Zrobiłem jajecznicę, chyba lubisz?

- Yyy... - zapatrzyłem się niego, bo stał bez koszulki i mimowolnie spojrzałem na jego umięśniony brzuch. - A tak, tak, dziękuję.

Usiadłem przy stole jeszcze bardziej zawstydzony niż wcześniej i oparłem głowę na rękach.

- Jak się spało? - zapytał, nakładając jedzenie. - Smacznego.

- Dziękuję. - sięgnąłem po talerz. - Nie było najgorzej, przebrałeś mnie?

- Tak - kiwnął głową i usiadł obok. Zachowywał się jakby do niczego nie doszło, a ja nadal mam wrażenie, że czuje smak jego ust.

- A pamiętasz może co się wczoraj działo? - spytałem nieśmiało.

- Nic takiego, bawiliśmy się tylko w klubie - wzruszył ramionami, a ja zabrałem się za jedzenie.

Zastanawiałem się czy on naprawdę tego nie pamięta, czy nie chce pamiętać. Nie mogłem nic wyczytać z jego wyrazu twarzy. Raz się uśmiechał, a raz był poważny. Nie wiedziałem kim dla mnie jest i jak miałem się zachowywać, ale wolałem zostać przy relacji, czysto przyjacielskiej jeśli mogę to tak nazwać.

Odłożyłem talerz do zmywarki i jeszcze raz mu podziękowałem.

- Ja już będę się zbierać - mruknąłem cicho. - Muszę wstąpić jeszcze do Hoseoka.

- A czasem u niego nie jest Yoongi? - spytał.

- Faktycznie, zapomniałem - westchnąłem cicho. - Ale i tak już pójdę, nie będę Ci przeszkadzać.

- Przecież nie przeszkadzasz - również wstał i stanął bliżej mnie. - Możesz zostać tak długo jak tylko chcesz.

- Dziękuję, ale naprawdę nie trzeba.

- Jiminnie, nie kłóć się - mruknął pod nosem, licząc, że tego nie usłyszę, ale się pomylił.

- Jak mnie nazwałeś? - spytałem ciekawy i oparłem się o ścianę.

- Skoro słyszałeś to po co pytasz? - zaśmiał się i mnie wyminął.

- Bo to było urocze.

- Jak Ty - tym razem powiedział tak cicho, że nie usłyszałem i kiedy dopytywałem to mówił, że nic.

Poszedłem za nim do sypialni i położyłem się na łóżku.

- Masz większą sypialnię niż mój dom - zaśmiałem się. - A raczej dom Hobiego.

- W to nie wątpię - mruknął rozbawiony i zaczął szukać ubrań w szafie. 

- To jakie mamy plany na dzisiaj? - podniosłem się i usiadłem po turecku.

- Na razie moim planem jest wzięcie prysznica, tobie też by się przydał, możemy razem jak chcesz - uśmiechnął się zadziornie.

- Jasne, możesz pomarzyć - prychnąłem, na co on się zaśmiał.

- To poczekaj na mnie i później coś wymyślimy.

My CEO || Jikook [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz