Rozdział 14

288 23 33
                                    

a/n; tęskniliście?

po prawie roku od publikacji zdecydowałam się zrobić coś, co należało zrobić już wcześniej, czyli dopisać kilka "brakujących" rozdziałów.

będzie ich siedem, więc spodziewajcie się powiadomień we wtorki, czwartki i soboty ^^

jak mijają Wam wakacje?

wydaje mi się, że już wszyscy mają wyniki rekrutacji do szkół średnich, więc stąd moje pytanie — jaka szkoła, jaki profil? mam nadzieję, że udało się wam dostać do szkoły pierwszego wyboru~

(chociaż patrząc na to, co się dzieje, to mam nadzieję, że dostaliście się gdziekolwiek...)

wracając, życzę miłego dnia i mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba!

***

Gdy rozpoczęła się przerwa letnia, dostałem telefon od mamy. Akurat przygotowywałem śniadanie dla mnie i dla Jeongguka, więc włączyłem na głośnomówiący, tym samym zmuszając mojego chłopaka do ściszenia telewizora.

— Cześć, mamo, co słychać? — przywitałem się wesoło, zerkając na naburmuszonego bruneta, który posyłał mi mordercze spojrzenie z salonu. — Jak się czujesz?
Dobrze, kochanie. Eonjin od wczoraj chodzi za mną i przypomina mi o tym, żebym do ciebie zadzwoniła, dlatego dzwonię tak wcześnie — wytłumaczyła, a ja zaśmiałem się pod nosem. — Chce do ciebie przyjechać.

— Wiem, mówiła mi o tym, jak ostatnio u was byłem — przytaknąłem, zalewając herbatę. — Mogłaby przyjechać w ten weekend? Mam wolne, więc będziemy mogli spędzić razem więcej czasu.

A ja? Mamo, ja też mogę? Ja chcę do TaeTae! — jęknął Jeonggyu po drugiej stronie i tym samym wywołał u mnie śmiech.

— Oczywiście, że możesz, mały. Tylko pytanie, czy mama się zgodzi.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, a Jeongguk przysłuchiwał się z zainteresowaniem. Nie mogłem się doczekać, aż pozna moje rodzeństwo. Byłem pewien, że się polubią. Mój brat kleił się do każdej osoby, którą przedstawialiśmy mu jako miłą, gorzej z Eonjin — ona była raczej typem samotnika, nie lubiła poznawać nowych ludzi. Mimo to, miałem wrażenie, że jeśli porozmawia z Jeonem trochę dłużej, to z czasem zaakceptują swoją obecność.

Rozłączyłem się i położyłem miseczki i talerze na tacę, żeby przenieść wszystko na stolik w salonie. Na mojej twarzy widniał uśmiech i mogłem powiedzieć, że jestem naprawdę szczęśliwy — w końcu miałem właśnie zjeść śniadanie w towarzystwie mojego chłopaka. To było nowe i bardzo miłe uczucie mieć kogoś, do kogo można się przytulić, wygadać, kto samą swoją obecnością potrafi poprawić nam humor. Cieszyłem się, że znalazłem kogoś takiego.

Jeongguk czuł się coraz lepiej i chyba tym razem on i kule stanowiły dużo lepsze połączenie, niż on i wózek inwalidzki. Odzyskał kolory, jego policzki były zaróżowione i wydawało mi się, że trochę przytył; cieszyło mnie to, że mu się poprawia.

Jakiś tydzień temu pojechał taksówką do swojej matki po rzeczy. Było mi trochę przykro, że nie chciał, żebym go podwiózł, ale z drugiej strony go rozumiałem — na jego miejscu też nie chciałbym, by ta kobieta miała kontakt z kimś, kto jest dla mnie ważny.

Uznałem, że to już zakończony temat, więc nie miałem nawet zamiaru dopytywać. W końcu Jeongguk by mi powiedział, gdyby chciał, prawda? Nie chciałem go zmuszać albo robić za psychologa w domu.

***

Moje rodzeństwo przyjechało bardzo szczęśliwe. Jeonggyu od razu po wydostaniu się z auta naszego wujka, który zgodził się ich podwieźć, podbiegł do mnie i mocno się przytulił. Zaśmiałem się głośno i pogłaskałem go po głowie. Był taki uroczy, chciałem być dla niego jak najlepszym starszym bratem. Między nami była duża różnica wieku, więc z pewnością widział we mnie duży autorytet.

Eonjin tymczasem zajmowała się wypakowywaniem sztalug z bagażnika. Moja mała artystka nie mogła przepuścić takiej okazji. Nie dziwiłem jej się, gdybym miał taki talent, jak ona, też chciałbym namalować coś, czego nie widziałem na co dzień. Uwiecznić nową, jedyną w swoim rodzaju scenę, by później móc patrzeć na obraz i wspominać.

Chwilę później siedzieliśmy w moim samochodzie i jechaliśmy w stronę mieszkania. Wujek już pojechał, bo miał jakąś sprawę do załatwienia w Busan i ciocia kazała mu wracać jak najszybciej.

W radiu leciało Bang Bang Bang od Big Bang i widziałem w lusterku wstecznym, jak mój brat próbuje zatańczyć choreografię w foteliku. Zaśmiałem się, wracając wzrokiem na drogę. Była pora obiadu i zastanawiałem się, czy nie zabrać dzieciaków na ramen albo bulgogi, w końcu musieli być głodni po podróży.

Ten pomysł bardzo się im spodobał, więc zmieniłem kierunek jazdy i kwadrans później patrzyłem, jak zajadają się jedzeniem. Nie mogłem przestać się uśmiechać. Były moim małym szczęściem, chciałem ich chronić i być tym starszym bratem, do którego mogą przyjść po radę albo poprosić o pomoc.

Niecałą godzinę później stanęliśmy w progu mojego apartamentu. Wpuściłem ich pierwszych, targając za sobą ich rzeczy. Siostra pomogła mi ze swoim sprzętem malarskim, ale nie z uprzejmości — jak to twierdziła, prędzej bym coś zepsuł.

Nagle usłyszałem krzyk Jeonggyu dochodzący z salonu. Rzuciłem torby rodzeństwa na podłogę, wyminąłem Eonjin i pobiegłem w tamtą stronę po to, by zobaczyć zszokowaną dwójkę.

Mój brat i Jeon wpatrywali się w siebie nawzajem ze zdziwieniem. Nie mogłem powstrzymać śmiechu.

— TaeTae, kto to? — zapytał cichutko Jeonggyu, podchodząc bliżej i ciągnąc mnie za rękaw bluzy. Był taki malutki w porównaniu do mojego wzrostu i patrzył na mnie tak, jakbym był jedyną osobą, której ufał.

Ukucnąłem i objąłem go, następnie podnosząc.

— To jest mój... — zawahałem się na chwilę. Czy powiedzenie małemu o naszym związku to nie czasem... za wcześnie jak na sześciolatka? — To mój przyjaciel, Jeongguk.

Poczułem lekkie uderzenie i odwróciłem się w tamtą stronę. To moja siostra, przechodząc obok, specjalnie mnie popchnęła, wiedziałem to po jej wyrazie twarzy.

— Przestań owijać w bawełnę, wszyscy wiemy, że to twój chłopak — powiedziała, podchodząc do kanapy, na której siedział brunet i stawiając tam sztalugi. Następnie odwróciła się w stronę mojego chłopaka i wyciągnęła do niego rękę. — Eonjin, siostra Taehyunga.

Parsknąłem śmiechem, gdy zobaczyłem jeszcze bardziej zszokowaną twarz Jeongguka.

***

Niedługo przed zachodem słońca poszliśmy na plażę. Moja siostra uparła się, by zabrać sztalugi, a ja nie protestowałem. Chciałem zobaczyć, jak odwzorowuje coś, co będę widział na własne oczy.

Mieliśmy mały problem z Jeonem, ponieważ piasek i kule to nie było dobre połączenie, ale koniec końców posadziłem go na kocu i razem pilnowaliśmy Jeonggyu, który biegał niedaleko i oglądaliśmy zachód słońca.

Ta chwila wydawała się być magiczna i gdybym mógł zatrzymać czas, zrobiłbym to. Splotłem palce z palcami Jeongguka i uśmiechnąłem się lekko. Poczułem się tak lekko, chciałem spędzać tak wieczory. Słońce powoli zmierzało ku horyzontowi, oświetlając nas ostatnimi promieniami ciepła.

Oparłem głowę o ramię chłopaka i chwilę później w moich objęciach znalazł się Jeonggyu, który zmęczył się bieganiem. Niedługo potem zasnął, a Eonjin dalej zawzięcie malowała. Teraz przyglądałem się jej ukradkiem i widziałem zaangażowanie na jej twarzy. Była skupiona i ani myślałem, by jej przeszkadzać.

Cieszyłem się tym momentem, tak spokojnym i pięknym, że oprawiłbym go w ramkę i postawił ją na biurku w moim gabinecie.

Antidepressant ⋄ vkook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz