a/n; prawie zapomniałam. wciągnęłam się w dramę medyczną z Lee Jongsukiem, ale coś mnie podkusiło, żeby zacząć kolejny dział z podręcznika od koreańskiego, kiedy oglądałam, i gdy włączałam płytę z nagraniami, przypomniało mi się o rozdziale;;
a więc... to ostatni rozdział (tym razem ostatni-ostatni, przysięgam)
dziękuję, że mimo upływu czasu zajrzeliście tutaj i przeczytaliście te siedem "brakujących rozdziałów". dziękuję za komentarze i gwiazdki, widząc powiadomienia o nich zawsze się uśmiechałam
teraz znikam z Wattpada na półtorej miesiąca. nie mam już nic, co mogłabym dodać w wakacje, więc przepraszam, jeśli chcieliście przeczytać coś nowego ode mnie w sierpniu
jeszcze raz dziękuję i życzę Wam spokojnych i bezpiecznie spędzonych wakacji
***
Westchnąłem głęboko, patrząc za okno. Był koniec czerwca, już niedługo miała zacząć się przerwa letnia. I, co za tym idzie, nie miałem za dużo pracy. Dzieciaki w tej szkole były bardzo miłe i urocze, więc spodziewałem się, że będę tęsknił za nimi w wakacje.
Pracę w jednej z podstawówek w Busan zacząłem jeszcze w poprzednim roku szkolnym i zostałem tu bardzo miło przyjęty. Dzieciaki po kilku tygodniach nie bały się do mnie przychodzić, chociaż gdy wchodziły do gabinetu wyglądały, jakby miały zaraz zawrócić i więcej tu nie wracać. Kiedy jednak zaczynaliśmy rozmawiać, rozluźniały się i nie miały problemów z opowiedzeniem, co je trapi.
Szczerze powiedziawszy, gdyby nie powrót pani Byun ze zwolnienia lekarskiego, i tak zwolniłbym się z mojej poprzedniej pracy. Nie to, że nie lubiłem tam pracować — po prostu chodzenie do szpitala przypominało mi o moim byłym, dusiłem się tam i naprawdę potrzebowałem powietrza, by znów móc normalnie oddychać.
Zmiana środowiska była dobrym pomysłem. Czułem, jakbym był wprost stworzony do pracy z dziećmi, ufały mi, lubiły ze mną rozmawiać. Kochałem tę pracę, uwielbiałem być kimś, kto pomoże im w każdej sytuacji, kimś, do kogo nie bały się przyjść.
Moje życie zmieniło się przez ostatni rok. Częściej bywałem u rodziców, dużo rozmawiałem z moją siostrą i starałem się być jeszcze lepszym starszym bratem dla Jeonggyu.
Parsknąłem śmiechem, gdy przypomniałem sobie komentarz jednej z matek, gdy poszedłem z małym na plac zabaw. Zapytała, czy to mój syn i naprawdę nie byłem w stanie zachować wtedy powagi. Nie musiałem się tłumaczyć, bo Jeonggyu podbiegł do mnie i zaczął opowiadać o nowym koledze, mówiąc do mnie hyung. Do tej pory pamiętałem, jak kobieta zrobiła się czerwona, przez co po prostu zaśmiałem się w głos.
Zdążyłem na nowo przyzwyczaić się do tego, że mieszkam sam i nikt nie czeka na mnie w apartamencie. Trochę to zajęło, ale po tylu miesiącach przywykłem. Musiałem, czy chciałem, czy nie. Z czasem stało się to dla mnie codziennością, która wcale nie była aż taka smutna.
Chociaż, momentami była. Szczególnie wtedy, kiedy trzy miesiące temu pojechałem do Daegu, ale tym razem z innego powodu, niż odwiedzenie rodziny. Tamtego dnia bałem się pojechać do rodzinnego miasta, ale wiedziałem, że powinienem to zrobić — w końcu byłem coś winny Seokminowi.
Trudno było mi uwierzyć w to, że od jego śmierci minęło aż dziesięć lat. Kiedy siedziałem na ławeczce naprzeciwko grobu mojego przyjaciela, zdałem sobie sprawę z faktu, ile życia miał jeszcze przed sobą. Mógł skończyć liceum, pójść na studia i pracować w swoim wymarzonym zawodzie, mógł się zakochać i założyć rodzinę.
CZYTASZ
Antidepressant ⋄ vkook ✓
Fanfiction„- O czym chce pan, panie doktorze, porozmawiać? - zapytał chłopak, wciąż lekko zachrypniętym od milczenia głosem. - O tym, że moje życie zmieniło się w piekło w ciągu kilku sekund?" Kiedy świetlana przyszłość Jungkooka kończy się zbyt wcześnie prze...