Część 2

1.1K 62 27
                                    

- Misia kupił Ci Happy. - oznajmił Tony, siadając na skraju łóżka Petera, kiedy podał mu dużego pluszaka. - Chciał Ci coś dać, nie wiedział co... Mówił, że zobaczył go na wystawie sklepu z zabawkami.

- To miłe. - wychrypiał.

Od momentu pobudki Peter nie mógł się ogrzać. Jego temperatura była w normie, funkcje życiowe bez zarzutu... Ale nadal był znacznie osłabiony. Nie zostawał sam. Nawet na minutę. Nie było chwili, żeby ktoś z drużyny nie siedział z nim w pokoju.

Natasha i Helen wpadły na pewien pomysł. Ogrzewać misia co pół godziny w mikrofali na koce. Później Peter przytulał go do siebie i dzięki jego ciepłu czuł się trochę lepiej.

- Później będę musiał trochę popracować. - powiedział, gładząc Petera po policzku. - Steve i Natasha dotrzymają Ci towarzystwa.

Peter pokiwał głową. Tony bez zastanawiania poprawił kaniulę, która lekko się przekrzywiła.

- To potrwa tylko kilka godzin. Obejrzycie sobie jakiś film, poczytacie książki... A jutro Natasha przeleci się po mieście, kupi Ci więcej nowych ciuchów i zajdzie do Twojej szkoły po lekce. - oznajmił, jakby to był coś normalnego. - Szybko zleci.

Odkąd Natasha przyniosła kilka kompletów chłopięcych piżam i Helen pozwoliła Peterowi się przebrać w jedną z nich, to tylko poprawiło mu nastrój. Wspólnie uznali to za dodatek do terapii. Coś, co dawało mu tę namiastkę normalności w tym medycznym otoczeniu.

- Przyniosłem rosół. - oznajmił Steve, wchodząc do pokoju. - Wojskowy. Bałem się, że nie będę mógł sobie przypomnieć przepisu, ale jednak się udało.

Postawił miskę z ciemnożółtym płynem na stoliku przed Peterem i położył obok łyżkę. Tony wstał i pomógł Peterowi usiąść, poprawiając jego poduszkę.

- Rozgrzeje Cię i złagodzi gardło. - wyjaśnił. - Jest cały garnek, więc dostaniesz tyle dokładek, ile tylko chcesz.

Tony poklepał Petera po ramieniu, kiedy Steve pomagał mu się usadowić wygodniej na łóżku.

- Muszę już lecieć. - powiedział do niego. - Steve, zostań z młodym.

- Jasne. - Steve pokiwał głową, podtrzymując Petera z tyłu, żeby nie upadł.


Tony przechadzał się ulicami Brooklynu, próbując znaleźć miejsce, w którym leżał Peter, kiedy zabierało go pogotowie. Pepper mówiła, że na alarm bezdomnego zareagował policjant... Gdzieś tu musi stać patrol.

Zwolnił kroku i rozejrzał się po ulicy. Po chwili zobaczył radiowóz stojący przy jednej z przecznic.

- Przepraszam pana bardzo... - zaczął, zaczepiając jednego z mundurowych.

- Widział pan napad? - zapytał, szukając notesu. - Proszę powiedzieć gdzie, zawiadomimy...

- Ja nie o tym... - Tony przerwał mu, kręcąc głową. Wyciągnął z kieszeni płaszcza zdjęcie Petera i pokazał gliniarzowi. - Szukam policjanta, który niecałe dwa tygodnie temu ratował tego chłopaka.

Policjant spojrzał na Tony'ego, a potem obrócił się pośpiesznie przez ramię.

- Pan z prasy? - prychnął.

- Nie. - pokręcił głową. - Nazywam się Tony Stark. Ten chłopak to mój stażysta, bardzo zdolny. Jego ciotka nawaliła i teraz chcę to naprawić.

- Henry, do Ciebie. - krzyknął przez ramię i chwilę później jego miejsce zajął inny, znacznie młodszy mundurowy.

- Jakiś problem, panie Stark? - zapytał, stając naprzeciwko niego.

Między nami Mścicielami | MCUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz