sześćdziesiąt sześć (3)

387 47 32
                                    

J I S U N G

Gapiłem się na ekran nie mogąc uwierzyć w to, co widzę.
Pan "hetero" w naszym składzie właśnie całuje się z Niemcem na pierwszej randce.
Wow, nie miałem pojęcia, że Renjun jest taki łatwy.

- Miałem rację, Yang jest seme -powiedział Chenle uśmiechając się triumfalnie. Ale jest on mądry nie mogę w to uwierzyć.
Szkoda, że swoje zamiłowanie nie może przenieść na oceny bo byłby najwybitniejszym uczniem w szkole.

Swój wzrok ponownie zawiesiłem na ekranie nie będąc świadomym bycia obserwowanym przez starszego chińczyka.

C H E N L E

Dobra, wyczucie chwili mam hujowe ale muszę coś zrobić, do końca koncertu zostało niewiele czasu.
Napewno nie walne prosto z mostu 'Ej Jisung, będziemy razem?' Muszę wykombinować coś lepszego.

- ...Bolało, jak spadłeś z nieba? -zapytałem Parka przyjmując najbardziej seksowną poze w życiu.
Znaczy, nie była ona zupełnie pociągająca wygladałem raczej jak mocno upity nastolatek.

Jisung popatrzył się na mnie krzywiąc się. Chyba próbował przekazać mi myślami, że już zupełnie mnie pojebało.

- Zhong Chenle, od kiedy ty jarasz? -zapytał głupio a ja uderzyłem się w czoło jak to mam w zwyczaju. Prawdopodobnie byłem cały czerwony z zażenowania - W sumie, to tak średnio delikatnie się obiłem.

Okej, nie myślałem, że 'podryw' może być taki trudny.
Trzeba pojechać z czymś mocniejszym.

- Wiesz, czym się różnisz od frytek? -Mój ulubiony tekst. Zawsze działa, nie no w sumie nie wiem bo jeszcze nigdy go nie próbowałem -Frytki bym solił, a ciebie pieprzył -Popatrzyłem się centralnie w oczy młodszego oczekując jakiejś reakcji.

- Um, wiesz co Chenle...oszczędź sobie tych słabych żartów.

- Ani trochę cię to nie ruszyło? -spytałem.

- A miało? To było niesmaczne.

Okej, trochę się pogubiłem. Jisung też nic z tego nie rozumiał. Spieprzyłem w stu procentach.
Pozostaje mi tylko plan B.

- ...Będziemy razem?

Młodszy prychnął pod nosem krzyżując ręce na piersi.

- Wiesz co Chenle? Nie rozumiem cię. Zastanów się nad tym co mówisz, ja nie mam ochoty być tutaj ani chwili dłużej. - Popatrzył się na mnie wrogo zaczynając powolnym krokiem kierować się do wyjścia. Nie wiedziałem co robić. Chłopak źle zrozumiał tą całą sytuację tylko dlatego, że nie potrafię być przez chwilę poważny i nie udawać idioty, super!
Stałem w bezruchu, pozwalając mu odejść lecz jakieś szare komórki w moim mózgu postanowiły się uruchomić i nie zważając na tłum krzyczących i tańczących ludzi ruszyłem za Jisungiem. Nie pozwolę, aby znowu jakieś nieporozumienie nas skłóciło.

- Jisung, czekaj! -złapałem chłopaka za rękaw a on sprawnie odtrącił moją rękę spoglądając na mnie z zmarszczonym czołem.
Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem z młodszego wydobyło się ciche westchnięcie.

- Wiesz co Chenle...jesteś ślepy... -Nic nie rozumiałem z tego co powiedział ale pozwoliłem mu kontynuować -...Jesteś ślepy na m-moją miłość. Miałem nadzieję na to, że to uczucie zniknie po pewnym czasie, niestety ono nadal trwa a ja nie jestem w stanie się go pozbyć. Coraz trudniej jest mi zachowywać się przy tobie normalnie rumiane policzki, skrępowanie i nieustanne myśli o twojej osobie.
Staram się to okazywać licząc na jakąś reakcję, niestety chyba jesteś na to zbyt...głupi. Zhong Chenle, jesteś ślepy, ŚLEPY!- po twarzy chłopaka zaczęły spływać łzy. - Żartujesz sobie z mojej osoby i uczuć a mnie to cholernie rani, rozumiesz?!
Jesteś okropny! Już kompletnie nie obchodzi mnie co zrobisz z tą informacją i jak to wpłynie na naszą...przyjaźń.

Oh...takiego obrotu spraw się nie spodziewałem! Kompletnie mnie zatkało, zdałem sobie z tego jak bardzo beznadziejnym przyjacielem byłem przez ten czas. Było mi wstyd, niezwykle wstyd za swoje zachowanie.
Nie wiedziałem jak ułożyć słowa w swojej głowie aby zabrzmiało to wyjątkowo dobrze.
Do poważnych rozmów się nie nadaję, Park miał rację jestem głupi. Robię z siebie idiotę.

- Jisung, przepraszam...wiesz dlaczego cieszyłem się tym koncertem tak bardzo? Byłem zadowolony faktem, że będziesz na nim razem ze mną oraz...chciałem powiedzieć ci dwa ważne słowa które nie wyszły z moich ust kilka miesięcy temu, stchórzyłem.
Park Jisung kocham Cię. - Przełknąłem ślinę. - Przepraszam...że musiałeś cierpieć przez takiego idiotę jak ja. Sprawiałem ból naszej dwójce przez ten cały czas, udając, że nic się nie stało.
A kto wie, może teraz bylibyśmy szczęśliwą parą.
Wybacz mi...proszę.

Młodszy uśmiechnął się zaczynając płakać jeszcze bardziej.

- Pewnie, że ci wybaczam -podszedł do mnie zaczynając obejmować, oddałem uścisk. Trwaliśmy w takiej pozycji nie zwracając uwagi na czas, tak jakby trwaliśmy w zupełnie innej przestrzeni niż ludzie wokół.

- Przestań płakać, moczysz mi koszulkę -zaśmiałem się na niekorzyść Parka, podobno mój śmiech wywołuje nieodwracalne problemy słuchowe o czym przekonał się Haechan.

Odsuneliśmy się od siebie. Nareszcie w oczach młodszego mogłem ujrzeć szczęście i miłość która wcześniej była zaćmiona przez ból i smutek spowodowany jednostronnym uczuciem.

- Park Jisung, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim chłopakiem?...Tak na poważnie, nie na żarty!

- No nie wiem... muszę się zastanowić - Przybrał on poważną minę.
- Pewnie, że zostanę twoją drugą połówką, czekałem na to tyle czasu!

Posłaliśmy sobie uśmiechy, osoby które były przy nas i widziały całe to zajście zaczęły bić brawo i nam kibicować.

Zauważyłem Donghyucka ciągnącego Marka. Dwójka zbliżała się w naszą stronę.

- A co to za zajście?

- A skąd się tu wziął Mark? -spytałem

- Suprise -powiedział najstarszy członek paczki który nadal znajdował się na ziemi.
Chłopak miał delikatnie potargane ubranie. Wolę nie wiedzieć przez jakie męki on przechodził, tak to się kończy gdy sprzeciwisz się Hae.
Zadziwiające jest to, ile ten mały skurwiel musiał mieć siły aby przez całą halę przeciągnąć takiego bydlaka.

- My jesteśmy razem - Jisung złapał moją rękę unosząc ją w górę uśmiechając się uroczo.
Myślałem, że zaraz moje serce wyskoczy z klatki piersiowej. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy.

Chłopcy byli zaskoczeni i zdezorientowani.

- Co?! Jak to R A Z E M -przeliterował Hyuck.

- Chodziło im o to, że są razem na koncercie głupku -powiedział Mark zaczynając się śmiać.

- Uh, jesteśmy parą gamonie -musiałem jakoś wyjaśnić to nieporozumienie.

Haechan w pośpiechu wyjął telefon wykręcając jakiś numer.

- Jaemin, chensungi są razem!

Po drugiej stronie słuchawki usłyszeliśmy niemęski, przeraźliwie głośny pisk.
Ja nie wiem, skąd chłopiec mający w swojej diecie jedynie cukierki posiada tyle siły w płucach.

Spojrzałem na Jisunga, od teraz mogę nazywać go swoim chłopakiem.

~~
070719
Finaly chensungi :D
Wasza opinia o Super M?
Mi szczerze pomysł bardzo się podoba, tylko martwi mnie to, że SM chce z tego zrobić stałą grupę i promować ich w USA ):
(I nazwa grupy beznadziejna ludu xdd)

NCT DREAM • chatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz