sześćdziesiąt osiem (1)

343 41 16
                                    

M A R K

Minęły dwa dni od tego gównianego koncertu. Nie wierzę, że dałem się tam zaciągnąć! Super Junior only.
Serio, nie mam pojęcia jak w ogóle można znosić girls bandy! Latają w jakiś sukieneczkach z przesłodzonymi uśmieszkami całe w skowroneczkach. Jakby je tak Hitler wygnał na Syberię to by im do śmiechu nie było!
To też wcale nie tak, że jestem o nie zazdrosny bo właśnie w tej chwili Haechan całkowicie mnie ignoruje!

Podeszłem do chłopaka wyrywając mu telefon z ręki oraz ściągając mu z głowy najnowsze słuchawki.

- Ej! Oddaj to! - popatrzył się na mnie ze złością. Nie ma bata, że mu to oddam jako mój niewolnik musi się mnie słuchać!

- Jesteś tylko moim niewolnikiem, masz się mnie słuchać.

- Dobra Mark, powiem Ci coś okej, albo nie, ktoś inny ci to powie - czekałem na to, co teraz zrobi młodszy. Obstawiałem jakąś gadkę o tym, że jestem zbyt dziecinny i trzeba się mną opiekować bo potrafię spalić wodę i zepsuć nawet szybką zupkę z saszetki.

Poczułem ból na prawym policzku który następnie się powtórzył. Pytająco zerknąłem na Donghyucka, który aż się parował ze złości. Jeju słyszałem o takich sytuacjach, że człowiek jest uzależniony od Internetu lub swojego idola ale, że aż tak bardzo?
Oberwałem po raz kolejny, chłopak z całej siły uderzył mnie w brzuch. To już wcale nie było śmieszne! Jak wcześniejsze jego ruchy kompletnie mnie nie bolały, to ten dotknął mnie tak bardzo, że zwinąłem się w pasie spadając na ziemię.

Haechan podszedł do mnie łapiąc delikatnie za podbródek.
Uśmiechnął się pod nosem wymierzając następny cios.

- H-Haechan przestań! - krzyczałem bliski płaczu. Nie rozpoznawałem w nim swojego przyjaciela.

- Nie wiesz, że słowa ranią bardziej niż czyny?! Nie mogę Cię już znieść, nie widzisz, że twoje zabawy dawno przestały być śmieszne?!
Jesteś chyba zbyt głupi i ślepy aby to pojąć! - z moich oczu strumieniami zaczęły cieknąć łzy. Chłopak podnosił rękę a ja z przerażenia przymknąłem oczy bojąc się tego co za chwilę się wydarzy.

Usłyszałem skrzypanie drzwi i z rogu pomieszczenia ujrzałem szczęśliwego Jaemina. Gdy tylko nas dojrzał ze strachem pobiegł do Donghyucka uwalniając go ode mnie.

- Co to miało być?!

Haechan nie odzywał się. Po kilku minutach w niezręcznej ciszy chłopak rzucił się na Jaemina zaczynając płakać.

- Ja naprawdę go pobiłem... - no wow, ten siniak na moim policzku będzie widoczny pewnie przez dwa tygodnie czasu.

Jaemin z Donghyuckiem o czymś rozmawiali po czym wyszli z pokoju, ja zajęty swoimi myślami nie zwróciłem na nich uwagi pozwalając opuścić pomieszczenie.
Czy naprawdę byłem takim okropnym przyjacielem?

                           °•°

- Tak, jesteś beznadziejnym przyjacielem baranie.

- Dzięki za wsparcie, Jeno.

- Słuchaj, ja ci mówię tylko prawdę. Żyjesz na koszt Donghyucka jak jakiś tasiemiec i oczekujesz jeszcze tego, że zawsze będzie się z tobą bawił w te chore na mózg zabawy - Jeno opierał się o blat stołu popijając herbatę. Oczywiście, zaparzył ją jedynie dla siebie.

- Oh... I co mam w związku z tym zrobić? - zapytałem, a młodszy podszedł do mnie stukając mi w czoło łyżeczką. Tak, tą samą którą mieszał cukier w herbacie, fujka.

- Myśl pacanie, musisz go P R Z E P R O S I Ć i przede wszystkim obiecać, że się zmienisz.
W ogóle to cud, że wytrzymał z tobą tyle czasu! Też bym ci w końcu mocno przypierdolił!

- Okej, super, dzięki, rozumiem. To spadam przeprosić Donghyucka pa - Jeno mocno złapał mnie za ramię nie pozwalając mi się ruszyć.

- Czekaj, czekaj. Musisz zrobić coś NIEZWYKŁEGO aby ci uwierzył i wiedział, że ci na nim zależy!

- Aha, super masz jakiś pomysł? A Ty gdzie zabierasz Nanę na randki? - chłopak popatrzył się na mnie wypluwając herbatę na moją twarz.

- Jezu sory ubrudziłem ci ryj, trzymaj chusteczkę - wytarłem sobie twarz z tej lepkiej substancji.

- Nie chodzę z Jaeminem na randki to po pierwsze a po drugie, tak mam pomysł.

- Ta, wcale. Wy się nie potraficie oderwać od siebie na kilka minut A zawsze gdy do Ciebie dzwonię mówisz, że jesteś z nim umówiony i nie masz czasu!

- To nie znaczy, że z nim randkuję! - skrzyżowałem ręce na piersi patrząc cały czas na Jeno. Oboje patrzyliśmy się na siebie walcząc na spojrzenia.

- Spotykasz się z Jaeminem i ja o tym wiem! - wystawiłem mu język nadal patrząc się w jego stronę.
Jeno uderzył mnie w policzek. Kuźwa kolejny się nade mną znęca!

- Sam się prosiłeś! Teraz przestańmy rozmawiać o mnie i Jaeminie. Trzeba zrobić coś z tobą! - nadal trochę zły czekałem aż Jeno wyjawi mi swój cudowny plan pogodzenia mnie z Donghyuckiem do końca.

-To jak wchodzisz w to?

- Chyba nie mam wyjścia...
                          
~~
Jedynie 740 słów :p
Rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej ale tak jakoś wyszło, że powstało to coś XD.
Ale wam współczuję, że będziecie musieli się jeszcze trochę pomęczyć ):
I spoko, Mark żyje i pozdrawia z piwnicy < 3
Jak myślicie, na jaki plan wpadł Jeno? 😏

NCT DREAM • chatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz