Obudziłam się w jakimś pokoju. Zdecydowanie nie należał on ani do mnie ani do żadnej znanej mi osoby. Wstałam z typowego szpitalnego łóżka i rozejrzałam się. Pomieszczenie było białe. W oknach były kraty a - jak się okazało po sprawdzeniu - drzwi były zamknięte. Stała tam również moja walizka z moimi rzeczami. Było to dziwne ponieważ wcześniej nie miałam ze sobą nic oprócz plecaka. Swoją drogą ciekawe że nie zleciał mi po drodze. Albo, że żaden potwór go nie rozszarpał. Usłyszałam kroki na korytarzu. W sumie sama nie wiem czemu, położyłam się do łóżka i udawałam nieprzytomną. Chyba całkiem nieźle mi szło bo nikt się nie zorientował. Usłyszałam szczęk otwieranego zamka i stukot kopyt. Kto normalny wjeżdża konno do czyjegoś pokoju? Jednak kiedy otworzyłam dyskretnie oczy (sztuka nabyta dzięki wieloletniemu doświadczeniu) okazało się że zamiast szyi, koń miał tors mężczyzny. Centaur.
- Co z nią zrobimy Chejronie? - usłyszałam głos Leo. Przynajmniej mogłam się domyślać, że Peter też jest gdzieś niedaleko.
- Na razie będzie mieszkać tutaj. A przynajmniej do czasu kiedy nie dowiemy się kim jest. - to pewnie był Chejron. - Szczerze mówiąc ja też nie wiedziałam już kim jestem.
- Ale ona może być niebezpieczna! Bariera jej nie przepuściła. - Domyślałam się, że chodziło o tę błonę od której się odbiłam. Tylko pytanie czemu tam była i czemu niby to, że mnie nie przepuściła było wyznacznikiem tego czy jestem zagrożeniem czy nie. Ja osobiście uważałam, że to oni nim są. Bo inaczej czemu mieliby mnie uwięzić?
- To prawda dlatego będzie mieszkać tu do czasu kiedy jakiś bóg jej nie uzna. Wiesz że to pomieszczenie blokuje wszystkie moce. - usłyszałam jak wychodzą i zamykają drzwi na klucz. Nie miałam pojęcia o co im chodziło. Szczerze mówiąc, gdyby nie spotkanie satyra i chimery, oraz nowe niespodziewane zdolności - których swoją drogą podobno nie mogłam użyć w tym miejscu - pomyślałabym, że kiedy wspomnieli o bogach to albo żartowali albo byli szaleni. Innego racjonalnego powodu nie znalazłam.
Kiedy upewniłam się, że nikt więcej nie wpadnie do mnie niespodziewanie z wizytą, postanowiłam ruszyć się z łóżka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to moje ubranie. W miejscu w którym drapnęła mnie chimera bluza była cała rozdarta. Szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo, ale i tak musiałam się umyć i przebrać. Po tylu dniach nieustannego biegu było to konieczne. Po powrocie z łazienki przejrzałam walizkę i plecak. Wolałam wiedzieć czym dysponuję poza ciuchami i podręcznikami. Znalazłam telefon, ładowarkę, słuchawki, portfel, szczotkę do włosów, kosmetyczkę z lakierami (do dziś nie wiem po co ona się tam znalazła), mydłem, szczotką i pasta do zębów, kilka książek do czytania i bransoletkę oraz naszyjnik. Te dwa szczególnie zwróciły moją uwagę. Nigdy nie nosiłam żadnego z nich bo bałam się że je zgubię ale teraz poczułam że chce je mieć przy sobie. Nie zastanawiałam się skąd się to wzięło. Moją uwagę przykuła kartka do nich doczepiona. Wyglądała jak jedna z wiadomości zostawianych przez rodziców, kiedy musieli nas o czymś poinformować lub przypomnieć, a wiedzieli, że kiedy się obudzimy nie będzie ich w domu.
Kochana Ciri,
Dowiedzieliśmy się że musiałaś wyjechać. Przysyłamy ci trochę ubrań i książek oraz zegarek i bransoletkę. Nigdy ci tego nie mówiliśmy ale tak naprawdę nie jesteś naszą rodzoną córką. Znaleźliśmy cię 13-lat temu przed naszym domem. Niestety baliśmy się powiedzieć ci o tym. Wybacz nam. Bransoletka i naszyjnik były przy tobie kiedy cię znaleźliśmy. Jest to twoja jedyna pamiątka po prawdziwej rodzinie i chcielibyśmy żebyś je nosiła. Mamy nadzieję że jeszcze kiedyś nas odwiedzisz.
Mama i Tata
CZYTASZ
Zbuntowana Bogini
Fiksi PenggemarHerosi przyszli do jej szkoły. Zabierają jej przyjaciela a ją samą próbują zabić. Gdy później zaatakował ją potwór, bariera jej nie wpuściła. Jednak okazuje się, że jest córką boga. Dlaczego więc świat herosów ma ją za potwora? Przecież jest zwykłą...