Nie wiem ile jechałam (nie wiem czy jazdę po wodzie na koniu z piany można nazwać jechaniem). Pod koniec dnia zatrzymałam się na plaży. Nie wyglądało to na obóz, ale może dalej nie mógł mnie zawieźć. Podziękowałam mu i ruszyłam w górę stromego zbocza. Doszłam do jakieś drogi i z braków lepszych pomysłów poszłam w złóż niej. Miałam tylko nadzieję, że nie natknę się na kolejną barierę. Weszłam do tunelu. Nie było tam zbyt wiele świateł ale wystarczająco żebym mogła zobaczyć dwójkę nastolatków w zbrojach i hełmach. Oni mnie nie zauważyli a przynajmniej jeszcze nie. Stwierdziłam, że chociaż w jednym miejscu mogłabym zrobić dobre wrażenie. A raczej nie uda mi się to jak pójdę tam w podartym stroju. Zaczerpnęłam więc trochę wody z ziemi i weszłam w nią. Wyobraziłam sobie, że moje podarte ubranie zmienia się w wygodny strój (patrz - media). Podeszłam do nastolatków. Kłócili się ze sobą i zauważyli mnie dopiero gdy chrząknęłam.
- Cześć? Jestem Ciri. Czy trafiłam do Obozu Jupiter?
- Eee tak. Nikt cię nie goni? - spytał jeden ze zdziwieniem. Po głosie domyśliłam się, że to dziewczyna.
- Nie. Przyjechałam odwiedzić brata.
- Jak się nazywa?
- Jason Grace. - Kurczę powinnam zrobić album z idiotycznymi minami ludzi.
- To Jason ma siostrę inną niż Thalia?
- Nieważne. Zaprowadzicie mnie do niego?
- Nie wiem. Najpierw powinnaś pójść do Reyny i Franka. To pretorzy. - wyjaśniła dziewczyna. - A tak poza tym jestem Sofia a ten tu - powiedziała wskazując na chłopaka - to Harry syn Apollina.
- Cześć. - powiedział niechętnie. Chyba mnie nie polubił. Nie dziwię się mu. Też siebie nie lubię. Ciekaw tylko czemu Sofia podała mi imię jego boskiego rodzica a swojego nie.
- Sofia, a kto jest twoim boskim rodzicem?
- Nikt. Jestem córką półbogów. Ale to skomplikowane. Opowiem ci kiedy indziej jak chcesz.
- OK. To...zaprowadzicie mnie do tych pretorów?
- Dobra. Chodź za nami.
----------------------
Obóz Jupiter był o wiele bardziej zorganizowany niż Obóz Herosów. Nie było podziału na domki. Był za to 12 legion który dzielił się na pięć kohort. Było wzgórze świątynne, Nowy Rzym w którym mieszkali dorośli herosi i ich dzieci. Zdumiało mnie, że jest jakieś miejsce w którym herosi mogą przeżyć i żyć w miarę jak normalni ludzie. Dorastać, studiować, założyć rodzinę i umrzeć ze starości. Jest też Pole Marsowe czyli odpowiednik areny z Obozu Herosów. My szliśmy do Principii czyli siedziby pretorów. Pretorzy spotykają się tam, by omówić ważne sprawy (wojna, strategia obronna obozu podczas ataku). Pretorami byli Reyna (nazwiska nie mówili) i Frank Zhang. Gdy weszliśmy rozmawiali o czymś nad mapą obozu. Ludzie, czy w tym obozie nie zwracają na nikogo uwagi? Podeszłam do sterczących nad makietą ludzi. Wreszcie mnie zauważyli. Popatrzyli na mnie ze zdenerwowaniem. No tak pewnie przerwałam im w czymś istotnym. No trudno jakoś to przeżyją.
- Cześć. Jestem siostrą Jasona Grace'a. Jest w obozie?
- Cześć, Jestem Frank Zhang. To jest Reyna. Jak pewnie już wiesz jesteśmy pretorami. Jason jest w obozie ale nie wiedziałem, że ma jeszcze jedną siostrę.
- To skomplikowane. Mogę z nim porozmawiać? Na osobności.
- Dobrze ale potem przyjdź. Chcę z tobą porozmawiać. - powiedziała Reyna.
- Dobra.
Sofia i Harry zaprowadzili mnie na wzgórze na którym stały świątynie bogów. Zauważyłam, że wiele z nich jest w budowie. Podeszliśmy do blondyna w okularach. Czyli nie tylko ja mam słaby wzrok. Może to u nas rodzinne.
CZYTASZ
Zbuntowana Bogini
Hayran KurguHerosi przyszli do jej szkoły. Zabierają jej przyjaciela a ją samą próbują zabić. Gdy później zaatakował ją potwór, bariera jej nie wpuściła. Jednak okazuje się, że jest córką boga. Dlaczego więc świat herosów ma ją za potwora? Przecież jest zwykłą...