Rozdział 1

7 0 0
                                    


W najbardziej strzeżonym więzieniu dla młodocianych przestępców jestem już cztery lata. Nikogo nie zabiłam, nikogo nie okradłam, ani nie oszukałam. Po prostu się urodziłam. Jestem tutaj wyjątkiem. Chociaż wszędzie nim byłam, nieprawdaż?

Leże na mojej pryczy, przykryta skrawkiem postrzępionego brązowego koca, który niesamowicie mnie drapie. Na ścianie wisi zegarek oraz obraz pól i lasów Blue Hills. Czy on zrobił to specjalnie? Byśmy mu zazdrościli tego miejsca? Byśmy wiedzieli, że zgnijemy w tym miejscu, pomiędzy czteroma betonowymi ścianami?

Ktoś przekręca klucz w metalowych drzwiach.

-Wstawaj numer siedem!- kiedy się nie ruszam, strażnik traci swą cierpliwość.- POWIEDZIAŁEM WSTAWAJ!

Niechętnie zwlekam się z łóżka i idę za wojskowym. Jeden z wielu poddanych Patricka Williamsa- najgorszego i najokropniejszego człowieka na świecie. Jest prezydentem i to przez niego całe Stany Zjednoczone upadły. To przez niego wybuchają konflikty między gangami bezdomnych. To przez n i e g o, miliony ludzi straciło rodziny w wyniku głodu czy chorób. To przez niego znajduje się w tym miejscu.

Wchodzę do stołówki i zabieram tacę z gulaszem, który jem już od tylu lat, że nie starczyło by mi dnia by wymienić obrzydliwe rzeczy jakie w nim znalazłam. Już samo słowo "gulasz" brzmi beznadziejnie.

Przemykam się cicho między więźniami i siadam na tym samym miejscu co zwykle: przy pierwszym stole obok kosza na odpadki.

Kiedy pałaszuję swoją porcję, podnoszę wzrok i zauważam strażnika który się gapi na mnie podejrzliwie. Jego wzrok mówi: "Nienawidzę każdego centymetra tego miejsca".

Jestem już w swojej celi. Moją jedyną rozrywką jest patrzenie na mur przez potrójne żelazne kraty, oraz wyobrażanie sobie Williamsa, kiedy przykładam mu z pięści w twarz.

Dobrze mieć wybujałą wyobraźnię.

Może teraz się wam przedstawię: Nazywam się Jocelyn Wood, mam osiemnaście lat i pochodzę z Los Angeles. Teraz także jestem w LA, ale nie mogę dokładnie określić położenia tego więzienia, ponieważ gdy mnie wywlekano z domu dano mi jakiś zastrzyk i obudziłam się dopiero w gabinecie prezydenta, przykuta do krzesła.

The Blue HillsWhere stories live. Discover now