1. Playboy i filantrop

18.4K 426 176
                                    

  - Stark Industries, przy telefonie Tony Stark. O co chodzi? Nie, nie...Rozmawialiśmy już z pana asystentem i nie chcemy...Czego pan do cholery nie rozumie? - wywróciłem ze złości oczami.- Nie zajmujemy się już...O matko, do widzenia. - rozłączyłem się bo nie miałem już siły tłumaczyć kolejnemu osłowi, że nie produkujemy już broni. W ogóle dlaczego dzwonią do mnie? - Happy!

- Co jest szefie? - do biura wszedł mój wesolutki asystent.

- Dlaczego potencjalni klienci dzwonią do mnie, a nie do ciebie? - zapytałem unosząc brew.

- Nie mam pojęcia szefie. A mówił pan żeby już do pana nie dzwonili? - roześmiałem się po jego pytaniu. 

- Od kiedy ty mówisz do mnie pan? 

- Boję się kiedy tak unosisz brew. Kto cię tak zirytował? 

- No wywnioskuj - rzuciłem sarkastycznie, a Happy rozsiadł się w fotelu naprzeciw mnie.

- W ogóle to miałem ci przekazać, że rada chce się z tobą spotkać. 

- Jak to rada? Ta rada? Przecież nic nie zrobiłem. - zdziwiłem się bo zawsze przychodzili gdy coś im nie pasowało.

- Wiem i sam się zastanawiam... - nie dane było mu dokończyć bo rozległ się hałas związany z czyimś wejściem i w środku znalazł się Clint.

- No siema - rzucił krótko i usiadł na jednym z foteli po czym przysunął się obok Happy'ego. - Dzisiaj wieczorem idziemy do klub.

- O czym ty mówisz? - zapytałem bo nie do końca byłem pewien co usłyszałem.

- No do klubu, o dziewiętnastej. - westchnął. -Musisz iść bo nawet Rogersa namówiłem! 

- Niemożliwe, że kapitan mrożonka pójdzie na imprezę - prawie zachłysnąłem się łykiem kawy, który akurat brałem. 

- Dzięki puszka - rzucił z sarkazmem Steve, który akurat wszedł do mojego gabinetu. 

- Proszę - wyszczerzyłem się sarkastycznie -  Co was tutaj wszystkich niesie? Ktoś jeszcze stoi za drzwiami? 

- Nie, ja tu przyszedłem razem z Clintem tyle, że musiałem coś na dole załatwić.  Czyli co Stark, idziesz? - zapytał Steve.

- Kto jeszcze idzie? - zapytałem chociaż już przed oczami widziałem to jak się nawale. 

- No my, Happy  też prawda? - zapytał Clint, a Happy pewny siebie przytaknął - Bruce, Thor, Sam i inni.

- Czyli o dziewiętnastej tak? Stevie w końcu się rozerwie - zaśmiałem się żeby tylko go zirytować.

- W ogóle mnie to nie rusza - odpowiedział Steve wywracając oczami. - Tylko nie bierz  żelaznego. - zaśmiałem się bo żelazny to część mnie ale zabrzmiałoby to zbyt ckliwie gdybym oznajmił to na głos. 

 ~~Time skip~~

- No i wiesz Happy mówisz jej, że ładnie wygląda czy coś, stawiasz drinka i lecisz z tematem. Będzie dobrze. - poklepałem go po ramieniu kiedy zaparkowaliśmy  pod umówionym klubem.

  W środku panowała typowa atmosfera. Niektórzy zdesperowani mężczyźni siedzieli popijając samotnie piwo, te niedostępne siedziały w swojej loży a moja ekipa, jako jedyna, która się wyróżniała, siedziała pośrodku sali. 

- O proszę Starki, prawie na czas - zaśmiał się Thor na powitanie. 

- Tylko nie Starki dobra? - również się zaśmiałem witając  ze wszystkimi. 

    Przez pierwszą godzinę tej zacnej imprezy domawialiśmy cały czas drinki i gadaliśmy o wszystkich możliwych rzeczach. Nie obyło się bez opowiadania głupich historii i wiadomo, obgadywania otaczających nas dziewczyn. Czasami miałem dość tych pisków typu "OMG AVENGERSI"  czy  "MOŻEMY ZDJĘCIE Z WAMI?!",  "KOCHAM WAS AAAA".  Jednak muszę przyznać, że zawsze po paru głębszych te piski stawały się coraz przyjemniejsze.  W końcu ruszyłem w tłum ludzi na parkiecie. Nie musiałem się zbytnio starać bo praktycznie od razu  otoczyły mnie laski właśnie od tych całych pisków. Po kilku minutach dostrzegłem też resztę chłopców w tłumie. Nawet Stevie gadał z jakąś dziewczyną przy barze. Muszę też przyznać, że niezmiernie zadziwił mnie widok Bruce'a z Natashą. Myślałem, że to męski wypad ale w sumie fajnie, że coś się między nimi dzieje. Chociaż mógł uprzedzić o jej obecności. Rzadko spotykamy się w takim gronie.

  - O czyżby to Tony Stark? Dawno cię tu u nas nie było. - rzuciła w moim kierunku jakaś blondynka z obsługi, której zapewne imię powinienem pamiętać. 

- Tak to ja... - zaciąłem się żeby spróbować odgadnąć jej imię - Melania? 

- Alissia - parsknęła z lekkim fochem - mniejsza o to, chcesz się zabawić gdzieś na tyłach? - spytała zalotnie przesuwając ręką po moim torsie, przyjrzałem się jej dokładnie i jeżeli kiedykolwiek gdzieś ją wyciągnąłem to musiałem być bardzo pijany - To co, tam gdzie ostatnio? - zapytała, a ja kompletnie nie wiem gdzie było ostatnio ale mimo to ochoczo pokiwałem głową, dodając, że ma iść, a ja zaraz dołączę. Kiedy odeszła ruszyłem do toalety zostawiając wijącą się wokół mnie jakąś inną blondynkę. 

     Podreptałem szybko do schodów, które prowadziły na dół, do toalet. Oczywiście spotkałem dziewczyny od jęków i myślałem, że się posikam przez zatrzymującą mnie, długą  kolejkę do zdjęć. Kiedy załatwiłem co miałem i kierowałem się już z powrotem  na schody dobiegł mnie przeraźliwy krzyk zza drzwi ewakuacyjnych. Mimo lekkiego szumu w głowie ruszyłem w stronę wrzasku. Przed nimi usłyszałem głos dziewczyny proszący żeby ktoś ją zostawił. Szybko otwarłem metalowe drzwi, krzyk dobiegał zza kolejnej ściany więc szybko ruszyłem w tym kierunku. Przed oczami zobaczyłem starszego typka dobierającego się do jakiejś dziewczyny. Miałem lekkie zawirowanie w głowię więc długo się nie zastanawiałem. Ruszyłem do niego i przywaliłem mu z pięści prosto w twarz. Kiedy prawie upadł chwyciłem go za koszulę i przygwoździłem do ściany. 

 - Przeproś ją i to już - powiedziałem ostro w stronę napaleńca. 

- Prze...Przepraszam. - wysapał. 

- Mam zadzwonić po policję? - zapytałem dziewczyny, która ciężko oddychając była oparta o ścianę. 

- Ona sama się prosiła - próbował się bronić mężczyzna.

- Ciebie się nie pytam - przygwoździłem go mocniej do ściany.

- Nie, zostaw go. Niech idzie. - oparła się zmęczona o ścianę. 

- No to już, spierdalaj - popchnąłem tego frajera. Rozumiem jeśli dziewczyna sama jest chętna ale takich frajerów nie toleruje, a ten uciekł w popłochu ze ślepej uliczki. Zwykła szuja.

- W porządku? Znałaś go? - zapytałem dziewczyny. 

- Ta dzięki - rzuciła obojętnie - Kto by pomyślał, że sam Tony Stark zechce mi pomóc. - powiedziała przypatrując się bacznie reaktorowi widocznego spod koszulki. - Nie znałam go... i myślałam, że ratujesz świat, a nie dziewczyny pod klubem.

 Wyczułem w tym co mówiła niezwykłą ironię. Przykre bo nie chciałem się popisać tylko naprawdę jej pomóc. 

- A ty nie jesteś przypadkiem za mała żeby samej się włóczyć po takich miejscach? - zapytałem z nieukrywaną ciekawością bo ona wyglądała na jakieś szesnaście, siedemnaście lat. Jednak mogłem się mylić bo było około godziny pierwszej w nocy, a oświetlenie było słabe. 

- Mam dziewiętnaście. - powiedziała jakby czytała mi w myślach. 

- Oj dziecinko - zaśmiałem się - załatwić ci podwózkę do domu? - Po tym pytaniu spojrzała na mnie z uśmiechem.

- Nie dziękuję, poradzę sobie. Tak w ogóle to jestem Rose. - wstała i podała mi rękę  na przywitanie.

- Tony, ale to już wiesz - również wyciągnąłem rękę. 

- Dobra, muszę lecieć. - odwróciła się i już miała odejść kiedy na odchodne dodała - Jeszcze raz dzięki za wszystko. 

   Potem odeszła, a ja wróciłem do lokalu. Chłopcy pewnie myśleli, że już siedzę z jakąś laską gdzieś w hotelu, a zdziwiliby się gdybym im powiedział co naprawdę robiłem. Wróciłem jak gdyby nigdy nic do wcześniejszych czynności czyli wkręciłem się pomiędzy rozpalone dziewczyny. Spotkałem też rozgoryczony wzrok Alissi zza baru więc od razu obróciłem głowę w drugą stronę. Kompletnie o niej zapomniałem. Nie przejąłem się jednak zbytnio. Bawiłem się dalej zastanawiając się, z którą z tych dziewczyn spędzę dzisiejszą noc.

Jesteś jeszcze za mała / Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz