5. Jeden rytm

7.1K 292 99
                                    

- Happy!! Halo! Happy! - wołałem go na cały głos. Chyba bardziej z nudów niż z faktycznej potrzeby.

- Co się stało? - zapytał zestresowany kiedy automatycznie pojawił się w drzwiach mojego gabinetu. Spojrzałem na niego. Był ubrany w zielonkawy garnitur. Widać, że był mu lekko za duży co miało na celu zakrycie jego okrągłego brzucha. Tym razem miał skarpetki w biedronki. Włosy jak zwykle zaczesane do tyłu z zakręconym z przodu loczkiem. Chyba próbuje nadążyć za modą.

- Dzisiaj ma być ta impreza firmowa? - tak wiem powinienem to wiedzieć bo to moja firma.

- Tak. O osiemnastej, wczoraj ci o tym przypominałem. Wypadałoby gdybyś przyszedł i powiedział parę słów bo w końcu podpisaliśmy ten kontrakt... - zaczął swoją niby mądrą gadaninę Happy dopóki nie przerwał mu Rogers, który właśnie wkroczył do gabinetu.

- Cześć. - rzucił obojętnie i usiadł w czarnym fotelu przy biurku, naprzeciw mnie - możemy pogadać? - rozsiadł się i położył sobie ręce na brzuchu.

- Stęskniłeś się skarbie? - zapytałem robiąc usta kaczki.

- Nawet nie wiesz jak bardzo. - wyszczerzył się i podparł dłonią twarz, opierając łokieć na biurku. Parsknąłem śmiechem.

- To ja może pójdę... - wymamrotał zdezorientowany Happy i jak powiedział tak zrobił.

- No to mów Stevie. - rzuciłem.

- Kim jest ta Rose? - zaskoczyło mnie jego pytanie.

- A co spodobała ci się? - poruszyłem wymownie brwiami.

- Stary... - uderzył się dłonią w czoło - Ile ona miała lat? Szesnaście? Siedemnaście? A ty masz trzydzieści. Ona jest dla ciebie jak dziecko. - powiedział z wyrzutem. Czyli o to chodziło. Myślał, że do niej zarywam.

- A ty masz około stu i nie robię ci wyrzutów. - stwierdziłem, jednak spotykając jego zdegustowany wzrok od razu dopowiedziałem - Ona ma dziewiętnaście. I fakt jest jak dziecko. Konkretnie jak siostra. Serio myślisz, że jestem aż takim zbokiem? - spytałem z wyrzutem i widziałem po jego minie, że się zawstydził.

- Dobra... Ale wiesz jak to wyglądało co nie?

- Domyślam się ale żeby od razu takie zarzuty? - nadal udawałem zranionego.

- Dobra ogarnij się bo widzę, że ściemniasz, że ci przykro. - powiedział marszcząc czoło jakby czytał w moich myślach.

- A goń się. - rzuciłem z uśmiechem.

- Gdzie ją poznałeś? - zapytał z nieukrywaną ciekawością, a ja uśmiechnąłem się zwycięsko.

- Wtedy w klubie... - żywo zacząłem moją opowieść. Rogers słuchał mnie z uwagą. A przynajmniej tak wyglądał. Ja z kolei z każdym moim słowem uświadamiałem sobie, że ten mężczyzna wtedy naprawdę mógł zrobić Rose krzywdę. Przepłynęła przeze mnie fala gniewu. Ona jest taka bezbronna, delikatna, a on chciał to ohydnie wykorzystać. Nie chciałem dać po sobie tego poznać przed Rogersem więc coraz ciszej kończyłem moją opowieść.

- Wow - skomentował Steve. - Naprawdę jestem z ciebie dumny. Ale dobra chciałem tylko o tym z tobą pogadać. Mam do załatwienia jeszcze parę spraw.

- No to cześć. - podniosłem rękę. Jakoś mnie ta jego duma nie przekonała. Raczej wyglądało to jakby mi nie wierzył.


~~Time skip~~

Spotkanie firmowe trwało już ponad dwie godziny. Co chwila musiałem być miły dla ważnych osobistości w garniturkach i ich żon w garsonkach. Zabawne było patrzeć jak są obwieszone w całą swoją możliwą biżuterie, ledwo powstrzymywałem się od komentarza. Czego się nie robi dla dobra firmy. Najgorsze było, że jedyne co wypiłem to lampka szampana. Nie czaje po co robi się wystawne kolacje bez grama alkoholu. W sumie udało mi się wyciągnąć też Sophie w ustronne miejsce więc był jakiś plus tego wszystkiego.

Jesteś jeszcze za mała / Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz