Epilog

5.6K 196 87
                                    

- Odpowiedzieli ci?

  Uśmiechnęłam się kiedy zobaczyłam przed sobą zaspanego Tony'ego. Było jeszcze wcześnie więc tak jak zawsze jego włosy były w idealnym nieładzie. Nie miał na sobie koszulki i choć widzę go tak często to i tak nigdy nie mogę oderwać wzroku od jego nagiego torsu. Szare dresy lekko się obsunęły ukazując biodra w kształcie litery "v".

- Tak, mam do końca tygodnia przesłać im tekst opisujący przykładową rozprawę sądową wraz z wypowiedziami radnych. - mówiąc odczytywałam meila z komputera, który dostałam z uczelni.

- To strasznie dużo materiału, a mało czasu. - zmarszczyłem czoło.

- Jeżeli chcę się tam dostać po skończeniu tak marnej szkoły to muszą się nade mną poznęcać. - wzruszyłam ramionami.

- Jesteś pewna, że chcesz iść na prawo? To straszne nudy. - właśnie wyjmował kawę z ekspresu.

- Już o tym rozmawialiśmy. Chcę pomagać ludziom, a prawo wcale nie jest nudne.

- Jesteś zbyt cudowna żeby użerać się z ludźmi na sali sądowej. - Tony objął mnie kładąc swój podbrudek na mojej głowie.

- Tony, muszę zacząć to opisywać... - zaczęłam protestować kiedy chłopak zaczął składać pocałunki na mojej szyi.

- A ja jeszcze bardziej muszę zdjąć z ciebie ten porannik. - zamruczał mi do ucha. - Jest jeszcze wcześnie, później ci z tym pomogę.

- Zaraz musisz wyjść do pracy, a najpierw zjeść śniadanie więc odpuść. - obróciłam się do niego i dałam szybkiego całusa po czym wstałam.

- No wiesz co... - zrobił smutną minkę. - W takim razie ubieraj się, jedziemy razem coś zjeść. - wywróciłam oczami ale nie zaprotestowałam.

  Założyłam lekką kwiatową sukienkę i czarny żakiet. Na dworze było teraz bardzo ciepło chociaż pogoda w Nowym Yorku potrafi zaskakiwać. Nawet teraz promienie słońca wpadały przez rolety, które wiatr lekko obijał o okno.

  Nie zajęło mi długo ubranie się i pomalowanie ale i tak kiedy wyszłam Tony już stał gotowy do wyjścia jakby czekał na mnie niewiadomo ile. Nie skrytykował mnie jednak tylko słodko uśmiechnął i otworzył przede mną drzwi.

  - Zapraszam pani Stark. - ukłonił się i gestem ręki zaprosił mnie do wnętrza samochodu.

- Jeszcze nie "Stark". - postanowiłam się podroczyć.

- Racja ale już nie mogę się doczekać kiedy wszyscy wokoło będą się tak do ciebie zwracać. - uśmiechnął się siadając obok.

                           ****
Kiedy wysiedliśmy pod restauracją widziałam kątem oka jak ktoś robi nam zdjęcie ale postanowiłam dać temu spokój. Ostatnio zdarzało się to dość często więc zdążyłam się przyzwyczaić. Tylko Tony zawsze się zdenerwował. Myślał, że w końcu będę miała tego dość i go zostawię przez tą presję ale mylił się i to bardzo. Dzięki niemu wszystko w moim życiu się poukładało, zmienił wszystko. Nikomu nie byłam tyle wdzięczna co jemu. Do tego kochałam go na zabój i nie wyobrażam sobie nie mieć go obok.

  Stwierdziliśmy jednak razem, że poczekamy ze ślubem. Chcemy żeby w końcu zakończył się ten cały szum wokół nas i w spokoju mogli planować co dalej.

- Twój ojciec zapraszał nas do siebie na urodzinową niespodziankę dla Emily. - powiedział nagle Tony po złożeniu zamówień.

- Zapomniałabym o jej urodzinach! - zamarłam na moment. - Jestem okropna.

- Co? - zaśmiał się ze mnie. - Miałaś prawo zapomnieć to nic wielkiego. - pokręcił głową.

- Może tak... - wzięłam głęboki oddech. - A jak z pracą taty?

- Proponowałem mu inne stanowisko ale uparł się że nie chcę bo zna się tylko na naprawianiu rur.

- Cały on. Dziękuję ci.

- Chyba nie wiem do końca za co. - zmarszczył czoło.

- Za to że dałeś mu szansę.

- Nie wracajmy do tego co było dawniej. Ważne, że teraz wszystko się w końcu układa.

-  Nie wiem dlaczego masz wszechobecny tytuł takiego dupka. - zironizowałam szczerząc się.

- Bo może tylko dzięki tobie już nim nie jestem? - chwycił mnie za dłoń, która spoczywała na stoliku, Tony zrobił się ostatnio jeszcze bardziej czuły.

- Nie chcę mi się wierzyć. - pokręciłam głową z uśmiechem.

- Nie musisz, ważne że ja to wiem. - puścił mi oczko. - Wszyscy dookoła też powinni wiedzieć jaka jesteś cudowna. - uniosłam pytająco brew. - Moja narzeczona jest cudowna! - Tony nagle krzyknął tak że wszyscy goście się na nas spojrzeli i rozległa się cicha fala śmiechu. Myślałam że spalę się ze wstydu.

- Przestań... - szepnęłam chociaż rozbawiło mnie to.

- Wszystkie kobiety są cudowne panie Srark. - odkrzyknął starszy pan siedzący na końcu sali, a ja parsknęłam głośno śmiechem. Tony uśmiechnął się głupio i zaczerwienił.

- Kocham pana, panie Srark. - powiedziałam głośno żeby jeszcze bardziej zrobić mu na złość.

- Ja panią też. - pokręcił niedowierzająco głową ale uśmiech nie schodził mu z twarzy. - Pani Srark..

        
         Koniec części pierwszej

Jesteś jeszcze za mała / Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz