Siedziałam przy wyspie kuchennej merdając łyżeczką w kubku z kawą. Uśmiechałam się sama do siebie wspominając wczorajszy wieczór z Tony. Było świetnie a mimo to nie mogłam spać i od wczesnego ranka kręcę się po domu. Przeglądałam jakieś gazety, posprzątałam trochę, oczywiście wszystko jak najciszej żeby nie obudzić Tony'ego. Nie miałam najmniejszej ochoty iść do szkoły tym bardziej, że moich przyjaciół też tam nie będzie.
- Hej piękna. - podskoczyłam na zaspany jeszcze głos Starka. - Dlaczego nie śpisz? - zapytał ale uniemożliwił mi szybką odpowiedź czule mnie całując.
- Wyspałam się. - uśmiechnęłam się a on odpowiedział tym samym. - Jedziesz do firmy? - zapytałam obserwując jak robi sobie kawę a potem w pośpiechu się ubiera chodząc w tą i z powrotem.
- Tak, zapomniałem, że mam dzisiaj ważne spotkanie ale postaram się szybko wrócić dobrze?
- Nie martw się jestem już dużą dziewczynką. - zaśmiałam się. - Powinnam ci chyba teraz zrobić jakieś śniadanie czy coś w tym stylu ale musisz mi wybaczyć bo kompletnie nie nie umiem gotować. - dodałam kiedy on duszkiem wypijał gorący napój.
- To nic, że nie umiesz gotować. Na blacie można robić wiele ciekawych rzeczy. - mrugnął do mnie z tym swoim zawadiackim uśmiechem a ja mimowolnie się zaśmiałam. Podszedł do mnie dając mi kolejnego buziaka. Smakował jeszcze kawą i nie mogliśmy się od siebie odczepić dopóki nie zadzwonił jego telefon.
Znowu nie mogłam oderwać od niego wzroku. Prezentował się świetnie w kraciastym, szarym garniturze i czerwonym krawacie. Włosy przeczesał ręką przez co ułożyły się w niechlujną grzywkę. Na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że jest kimś ważnym. Tymczasem ja siedziałam obok w dresach i za dużym swetrze z włosami związanymi w niechlujnego koka.
- Dobra pamiętaj żadnych papierosów, chłopaków i nie wpuszczaj obcych jasne? - zapytał mnie z pełną powagą zbierając jakieś dokumenty ze stołu.
- Tak jest tato. - parsknęłam a on uśmiechnął się blado i wyszedł.
~~Pov Tony~~
- Wejdziesz tu w końcu czy będziesz się tak czaił? - rzuciłem w stronę Happy'ego, który co chwila krąży pod moim gabinetem. Zaprosiłem go gestem do środka. - O co chodzi? Chyba się mnie nie boisz? - zapytałem rozbawiony jego zdenerwowaniem. Spojrzałem też na jego skarpetki w świnki i bekon. I to niby ja jestem ten nie poważny.
- Nic się nie stało. Po prostu chciałem pogadać. - stwierdził kiedy usiedliśmy w fotelach. - Bo krążą plotki...
- Jakie tym razem? - wywróciłem oczami. Plotki w tej firmie to żadna nowość ale nie przejmowałem się nimi bo nikt nie chciał stracić tutaj pracy więc ciężko było stwierdzić kto je rozpowiada.
- Ta dziewczyna, którą ostatnio potrącił samochód. Znałeś ją? - zapytał rozsiadając się wygodniej.
- Owszem znałem.
- Ludzie mówią, że szef ma z nią romans. - powiedział szybko popijając przy tym wodę.
- Doprawdy? A kto te plotki rozpowiada? - zapytałem retorycznie bo wiadomo kto mógł takie coś rozpowiedzieć.
- Tego nie wiem. - powiedział i chyba trochę stresu z niego zeszło.
- Ahh Happy, Happy, przyjaźnimy się prawda? - zaśmiałem się.
- Prawda Tony ale co z tego?
- Pogadamy o tym gdzie indziej. - mrugnąłem do niego a on zrozumiał bez zbędnych słów o co chodzi. - Mógłbyś jeszcze umówić resztę osób na dzisiaj? - Happy pokiwał głową i wyszedł z zadowoloną miną. Patrząc na niego mimowolnie chciało się śmiać. Tej rozmowy nie potraktowałem ani trochę poważnie.
Wyszedłem na korytarz żeby udać się do Sophie. Musiałem ją jak najszybciej uciszyć. Zobaczyłem ją stojącą z telefonem za ladą. Miała na sobie czarną obcisłą spódniczkę i białą koszulę. Blond włosy opadały na jej ramiona, a okulary idealnie prosto spoczywały na jej nosie. Wyglądała nieźle ale Rose była o niebo lepsza. Po wczorajszym wieczorze moje myśli krążyły wyłącznie wokół niej dlatego musiałem wziąć głęboki oddech zanim podszedłem do sekretarki.
- Cześć kochanie. - oparłem się o blat okrągłej wyspy z biurkiem, w odpowiedzi usłyszałem jakieś burknięcie. - Dobra, o co chodzi?
- Dlaczego zabrałeś ją do siedziby? Nawet ja tam nigdy nie byłam . - warknęła, a ja pokręciłem z niedowierzaniem głową.
- Ponieważ zdarzenie miało miejsce jeszcze na terenie mojej firmy i czułem się za nią odpowiedzialny. Dlaczego tak się do niej przyczepiłaś?
- Nie oszukasz mnie. Wiem, że coś między wami jest. - zmierzyła mnie wzrokiem a ja miałem ochotę się jej stąd pozbyć.
- Oszalałaś? Ona jest jeszcze za mała...Mówiłem ci, że daje jej korepetycje z matematyki. To córka kolegi, nie mógłbym z nią być. - powiedziałem tak perfekcyjnie kłamiąc, że aż sam zdziwiłem się swoją grą aktorską. - Mam ciebie i to mi starcza. - dodałem i zauważyłem na jej twarzy uśmiech i wiedziałem, że wygrałem. Ona była zbyt prosta. - A i proszę cię nie rozpowiadaj już, że coś mnie z nią łączy.
- Jasne. - zaczerwieniła się. - Kiedy się spotkamy? - zapytała na co westchnąłem głęboko.
- Muszę teraz nadrobić sprawy w pracy ale kiedy będę miał czas pojedziemy gdzieś. - rzuciłem krótko i wróciłem do mojego gabinetu.
Zacząłem podpisywać jakieś umowy i dawać stempelki Stark Industries. Przerażał mnie stosik dokumentów na rogu mojego biurka, które zalegały mi od jakiegoś czasu. Swoją drogą ostatnio zaniedbałem trochę firmę i musiałem znowu przejrzeć dokumenty ogólne żeby nadrobić zaległości i dowiedzieć się na czym stoję. Chociaż sądząc po ilości umów od innych przedsiębiorstw, które już zdążyłem zatwierdzić, mogłem wywnioskować, że mamy duży popyt. Wkręciłem się w te papierki kiedy rozproszył mnie dźwięk sms-a. Był od Rose, a brzmiał: Dzisiaj będę nocować u Rethy, muszę pozałatwiać parę spraw. Nie martw się. Do jutra:*
Od razu zadzwoniłem do niej żeby dowiedzieć się o co chodzi ale już nie odbierała. Najchętniej pojechałbym teraz do niej i pomógł załatwić wszystkie sprawy jakie tylko się da ale nie mogłem być nachalny. Przecież napisała, że mam się nie martwić więc nic jej nie będzie. Szkoda tylko, że nie zrobimy sobie powtórki z wczoraj - pomyślałem ale szybko skarciłem siebie za tą myśl.
Chwilę później dostałem sms-a od Furrego. Chciał się ze mną jutro zobaczyć w siedzibie. Zdziwiło mnie co może chcieć ale ostatnio miałem z nim na pieńku i wolałem nie pytać więc zadzwoniłem do Steve'a.
- Tak? - zachrypnięty usłyszałem głos w słuchawce.
- Cześć misiaczku. Słuchaj wiesz może co chce ode mnie Nick?
- Zapewne chodzi o twój reaktor. Tony, musisz coś z nim zrobić doskonale wiesz...
- Tak tak wiem.
- ...nie możemy lecieć w pełnym składzie na misje.
- Ostatnio to wy nie chcieliście mnie zabrać przypominam.
- Żebyś mi tam padł? Dmuchaliśmy na zimne. Ale dobra mniejsza, jutro sam się dowiesz. - skończył temat i dodał po chwili: Z Rose wszystko w porządku? - jej temat od razu mnie rozweselił.
- Tak, jest dobrze. Wiesz Steve, ona jest niesamowita. - rozmarzyłem się.
- Ej ej bo odpłyniesz. - usłyszałem po drugiej stronie słuchawki.
- Może spotkamy się dzisiaj wszyscy wieczorem? Też chciałbym dowiedzieć się czegoś o tej twojej Veronice. - poruszyłem brwiami ale on nie mógł tego widzieć. Usłyszałem cichy śmiech w słuchawce.
- Dobry pomysł.
- No i to rozumiem mrożonka. Do wieczora. - rzuciłem krótko i odłożyłem telefon.
****
To mi się ani trochę nie podoba ale musiałam coś dodać, jutro będzie lepszy a przynajmniej się postaram!
CZYTASZ
Jesteś jeszcze za mała / Tony Stark
RomanceZakończone Geniusz, playboy i filantrop czyli dobrze wszystkim znany Tony Stark. Jego życie nigdy nie zmieniło tempa. Imprezy, dziewczyny alkohol... Właśnie, dziewczyny. Co jeśli straci się resztki moralności bo czyiś uśmiech nagle stanie się słońce...