15. Damn

4.8K 231 48
                                    

- Co ty tu do cholery robisz? - warknęłam w stronę Starka. - Śledzisz mnie? - wstałam uprzednio wycierając oczy rękawem bluzy.

- Płakałaś? - zapytał mnie z troską w głosie próbując się do mnie zbliżyć.

- Zostaw mnie i wyjdź stąd - burknęłam unikając kontaktu wzrokowego.

- Możemy porozmawiać? - widziałam w jego oczach nadzieję, a poza tym wiedziałam, że nie odpuści, a kłócenie się z nim w domu przyjaciółki to nie najlepszy pomysł.

- Chodźmy na zewnątrz - powiedziałam niechętnie.

- W razie co to mnie zawołaj. - krzyknęła do mnie moja przyjaciółka jak zawsze pewna siebie, spojrzałam na nią tylko i nie powiedziałam ani słowa.

Wyszliśmy z Tonym przed dom Rethy. Było już późno i robiło się coraz zimniej jednak kiedy Tony był blisko mnie zapominałam o wszystkim. Teraz musiałam się opanować. Byłam rozgoryczona tym co dzisiaj się stało i najchętniej zniknęłabym gdzieś pod ziemię.

- Rose... - zaczął Tony.

- Nic nie mów. To wszystko nie ma sensu. - powiedziałam z bólem.

- Co masz na myśli? - zamyślił się - Nas?

- Nie ma takiego czegoś jak my . Jestem ja, ty i twoja dziewczyna. Nie rozumiem po co cały czas mnie przy sobie zatrzymywałeś. - mówiłam coraz szybciej - Ona do ciebie pasuje. Nie to co ja, nie potrzebuje być niczyją utrzymanką i nie zamierzam nią być. Czuje się jak zwykła szmata, nic nie mogę dać ci w zamian... - mówiłam nieprzerwanie czując jak łzy zbierają mi się pod powiekami.

- Nawet tak nie mów! - warknął Tony wyraźnie niezadowolony - Nie jesteś żadną szmatą nigdy więcej tak nie mów jasne?! - krzyczał - Sophie to nikt ważny to wszystko to pomyłka...Nic mnie z nią nie łączy ona...Ona zrobiła sobie nadzieje na coś więcej ale ja nic do niej nie czuję. - przełknął ślinę - Ty się liczysz - stwierdził miękko, a w końcu samotna łza poleciała po moim policzku. Nie chciałam jednak żeby ją widział.

- Ale nie protestowałeś kiedy uwiesiła się na twoim ramieniu - powiedziałam ale zatrzymałam się na chwilę po czym dodałam - Z resztą nie mam prawa ci mówić takich rzeczy. Przecież nie byliśmy razem i nigdy nie będziemy prawda? - zapytałam retorycznie wysilając się na sarkastyczny uśmiech - Odejdź stąd. Proszę. To wszystko to był błąd.

- Naprawdę tak uważasz? Naprawdę uważasz, że to co się działo kiedy byliśmy razem to był błąd? - zapytał zasmuconym głosem ale bałam się na niego spojrzeć i bałam się cokolwiek odpowiedzieć - Dobrze, odejdę ale odpowiedz szczerze. Kochasz mnie?

- Nie - odpowiedziałam cicho nadal na niego nie patrząc. Słyszałam tylko jak odchodzi, trzaska drzwiami i odjeżdża z piskiem opon.

Kilka dni później

Pov Tony

- Możesz mi łaskawie powiedzieć co ty robisz? - zapytał mnie Steve kiedy wszedł do mojego laboratorium jak do siebie - Naprawdę Tony? Naprawdę? - zapytał kiedy zobaczył mnie opartego o jeden z blatów. Zdawałem sobie sprawę, że jestem pewnie brudny i nieuczesany ale już nie musiał tak przeżywać.

- Coś się stało? - zapytałem obojętnie nie podnosząc wzroku.

- Jeszcze się pytasz? Happy do mnie dzwonił bo ty podobno od nikogo nie odbierasz telefonu, nie pojawiasz się w firmie i wszędzie panuje jeden wielki chaos do tego... Zaraz - zatrzymał się - czy ty palisz? - zapytał mnie podnosząc z popielniczki papierosa którego niedawno zgasiłem. Miałem je jeszcze od momentu kiedy zabrałem je Rose - Wiesz, że nie możesz tego robić. Masz w sercu...

- Tak tak wiem reaktor bla, bla, bla. Słuchaj Steve doceniam ale nie potrzebuje tatusia. Jakbyś nie zauważył jestem dorosły i sam za siebie odpowiadam.

- A może właśnie potrzebujesz? Bo widzę, że samemu nie radzisz sobie zbyt dobrze.

- Mogłem cię nie wpuszczać... - wtrąciłem mu się - Miałem już ojca i wiesz co? Nie brakuję mi go! Całe życie traktował mnie jak śmiecia i musiałem radzić sobie sam i teraz będzie tak samo...

- Stark do cholery, nie uciekaj przed rzeczywistością bo i tak w końcu cię dopadnie - chwycił mnie za ramię - Chodź wychodzimy z tego syfu - stwierdził i wyszliśmy schodami z laboratorium do mieszkania.

- I co chcesz teraz udawać Kapitana Dobrą Radę? Fury nie woła cię przypadkiem na jakąś misje? - zapytałem najbardziej sarkastycznie i złośliwie jak tylko się dało. Wiedziałem, że Rogers na to nie zasługuje ale musiałem rozładować emocje.

- Jasne coś jeszcze chciałbyś dodać? - zapytał ze spokojem - Jeśli nie to teraz powiedz mi w końcu co się stało?

- A co się miało stać? - zapytałem retorycznie - Dziewczyna na której po raz pierwszy mi zależało zostawiła mnie bo laska za jaką każą mi wyjść musiała wpieprzyć się w najmniej odpowiednim momencie. Z resztą po co ja ci to mówię? Przecież tobie też nie pasowało, że zadaję się z Rose więc lepiej wyjdź zanim zaczniesz prawić mi te swoje morały...

- Tony...

- Nie rozumiesz? Nie zamierzam....

- Tony! Cholera uspokój się w końcu. - krzyknął Steve stając naprzeciw mnie - Jak myślisz co miałem sobie myśleć kiedy powiedziałeś mi, że spotykasz się z dziewczyną o 10 lat młodszą? Wiesz, że nie chce dla ciebie źle.

- Ona była jeszcze za mała - głęboko westchnąłem w stronę Rogersa.

- Ogarnij się w końcu - klepnął się z niedowierzaniem w głowę i wyszedł.

- Poczekaj - zatrzymałem go w drzwiach - Steve, ja ją zraniłem nie wiem co robić, pomóż mi. - powiedziałem wręcz błagalnym tonem.

- Może wyznaj jej prawdę? - powiedział spokojnie pewnym siebie głosem.

- Ona mnie wtedy znienawidzi. Ona powiedziała, że mnie nie kocha ale jej nie wierzę i nie chcę jej stracić.

- A ty ją kochasz? - zapytał Rogers jak gdyby nigdy nic, a ja zmierzyłem go wzrokiem marszcząc brwi. Nie myślałem nad tym.

- Nie wiem czy to, że zależy mi na niej jak cholera można nazwać kochaniem ale jeśli tak, to tak. Kurwa nie pozwolę jej tak po prostu odejść. - przebudziłem się nagle i postanowiłem, że pojadę do Rose do szkoły. Nie wierzę jej, że nic do mnie nie czuje.





~~~~~~~~~~~~



Dziękuję wszystkim którzy tutaj zaglądają! Dzisiaj krótki rozdział ale myślę, że już jutro pojawi się następny ;*

Wiem, że rozdziały pojawiają się nieregularnie ale technikum zabiera mi dużo wolnego czasu i to dlatego ehh

Jeszcze raz dziękuję!

Jesteś jeszcze za mała / Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz