Rozdział 2

194 18 0
                                    

~Z perspektywy Vanessy~

Gdy tylko pociąg stanął, kończąc naszą podróż, jak najszybciej to było możliwe, wyszłam z przedziału uciekając przed Syriuszem. Całe szczęście, byłam jedną z tych, którzy wyszli jako pierwsi. 

 Teraz siedziałam w Wielkiej sali, między Ruby a Lily Evans. Dyrektor skończył swoje przemówienie, i większość uczniów udawała się do swoich dormitoriów. Dokończyłam jedzenie ostatniego tosta po czym wraz z Ruby i Lily, która była naszą serdeczną przyjaciółką szłyśmy w stronę dormitorium Gryffindoru. Gawędziłyśmy o tym jak każda z nas spędziła wakacje. Ruby jak zwykle nie szczędziła mi docinków. 

-Jak się siedziało z Blackiem?- spytała szczerząc się jak nie wiadomo co. 

 -Bardzo fajnie- rzekłam z udawanym uśmiechem. 

 -Jak to?- Lily spojrzała na nas ze zdziwinieniem. 

-Siedziałam z nim w przedziale całą drogę. Wszytko przez tą kretynkę- wskazałam na Ruby, a ta się roześmiała. 

-Ruby Riddle do usług! 

 Lily i moja siostra roześmiały się, a ja tylko wywróciłam na to oczami.

  W dormitorium czekały na nas nasze przyjaciółki. Alice Fortescue, która nie gadała o niczym innym jak tylko o swoim chłopaku, Franku Longbottomie, Mary Mcdonald specjalistka, jeżeli chodzi o swatanie, oraz Marlena Mickinonn, totalna imprezowiczka. Uwielbiałam je. Gdy przybyłśmy do szkoły nie zwracały uwagi na nasze nazwisko ani na to z kim jesteśmy spokrewnione. Przyjęły nas z otwartymi ramionami. Oczywiście nie wszystkie. 

Dorcas Meadowes, nigdy nas nie lubiła a w szczególności mnie. Na piątym roku chodziła z Syriuszem, jednak po 2 miesiącach z nią zerwał. Meadowes doszukiwała się powodu rozstania. I nie musiała długo szukać. Tym powodem byłam niestety ja.

 Jedynymi osobami które lubiły Dorcas były Lily i Alice. Często razem przebywały. Kiedy któraś z nas mówiła jakieś docinki pod adresem Dorcas, Lily lub Alice próbowały ją wybronić: "Nie jest taka jak myślicie" lub "Tylko tak wam się wydaje, w rzeczywistości jest zupełnie inna". Ja jednak przez te wszystkie lata zdążyłam zauważyć jaka jest naprawdę. Fałszywa i podła. 

Po przywitaniu, zasnułyśmy się opowieściami o naszych różnych wakacyjnych przygodach. Nigdy nie było dnia żebyśmy nie miały wspólnych tematów do rozmowy. Zawsze znalazło się coś ciekawego do obgadania.

 -A ty Vanessa? Żadnego chłopaka sobie nie znalazłaś?-spytała Marlena po zakończeniu swojej opowieści o wakacyjnej " miłości".

 -Marlena, ona już jest zajęta- Ruby jak zwykle udzieliła za mnie odpowiedzi. 

-Mów za siebie- warknęłam w stronę siostry. 

-Ale szczerze mówiąc, myślałam, że po wakacjach Syriusz da ci spokój. No ale cóż, z tego co widziałam i słyszałam, jednak nie- rzekła Marlena po czym szeroko się uśmiechnęła. 

 -Zgodzę się z Marleną- odparła Alice- Siedziałam na uczcie z Frankiem i huncwotami. Syriusz nawijał o tobie bez przerwy - że siedział z tobą w przedziale, że w tym roku na pewno Cię poderwie, no różne rzeczy. I się na ciebie gapił. Caaaały czaas-odparła przeciągłym głosem a wszystkie dziewczyny się roześmiały. 

-O matko, bo się wzruszę- przewróciłam oczami. 

-Spokojnie dziewczyny, nie tylko Vanessa ma wielbiciela. James też o tobie gadał Lily. Remus nic nie mówił, ale rzucał w twoją stronę ciche spojrzenia Ruby- Alice mrugnęła w stronę wspomnianych wcześniej dziewczyn. Lily na to tylko mruknęła coś w stylu " Głupi Potter", a Ruby oblała się rumieńcem.

Nie jesteśmy takie jak onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz