Rozdział 9

160 14 2
                                    

8 stycznia, 1977
~Z perspektywy Ruby~
Szłam jednym z korytarzy Hogwartu. Zmierzałam właśnie do biblioteki, aby odrobić zadanie domowe, którego miałam nie mało.
Kilka dni temu wróciliśmy do szkoły po feriach świątecznych. Ostatnie dni ferii spędzone w domu James'a nawet nie były takie złe. Najważniejsze, że pogodziłam się z Remusem i Vanessą.
Ja i moja siostra nie pozbyłyśmy się jeszcze dziennika, ale jest to tylko kwestia czasu. Nie powiedziałam też jeszcze Dumbledor'owi o tym, że jestem śmierciożercą, ale mam w planach to zrobić. Tymczasem mroczny znak na moim przedramieniu, był dobrze zabezpieczony i nikt nie mógł go zobaczyć.
Gdy tak szłam, usłyszałam za sobą wołanie:
-Hej, Ruby!
Gdy się odwróciłam, okazało się, że to był Remus. Bardzo się ucieszyłam na jego widok.
-Oo, Cześć Remus- odpowiedziałam. Zaczęliśmy razem iść do biblioteki.
-Jak leci?
Słysząc to zrobiłam niemrawą minę i spojrzałam na książki i karty pergaminu, które trzymałam pod pachą.
-No cóż... powiedzmy, że w granicach tolerancji- Lupin się na to roześmiał a ja razem z nim- A tak na serio to oprócz tego zadania, które zadali nam Filtwick,Mcgonagall i Slughorn to muszę jeszcze napisać wypracowanie dla Kettleburna. No cóż, będę musiała się jakoś z tym uporać.
Remus pokiwał ze zrozumieniem głową.
-Em... Ruby słuchaj...-Chłopak zatrzymał się nagle a ja zrobiłam to samo. Wydawał się bardzo zmieszany- Czy....ee...Czy może chciałabyś... Ee... Czy poszłabyś... Ee... Ja i ty... Ze mną...
Patrzyłam na niego z wyczekiwaniem i z lekkim zdziwieniem. Rzadko kiedy widywałam Remusa tak zmieszanego. Po chwili westchnął i powiedział:
-Ehh, przepraszam... Po prostu... Chciałem zapytać...czy...
-Po prostu to powiedz- odparłam patrząc mu w oczy. On również na mnie spojrzał, po czym szybko powiedział bez zająknięcia:
-Czy chciałabyś pójść ze mną dziś wieczorem do Hogsmeade, albo gdziekolwiek indziej?
Patrzyłam na niego w szoku. Remus zaprosił mnie na randkę? Ucieszyło mnie to, bo bardzo długo na to czekałam. Sama nawet chciałam spytać go czy nie chciałby ze mną gdzieś wyjść, ale nie miałam odwagi.
Chciałam zgodzić się bez wahania, lecz po chwili moje szczęście się ulotniło:
-Remus, naprawdę bardzo chętnie bym z tobą poszła, ale nie wypuszczą nas tak po prostu do Hogsmeade. A z resztą...- spojrzałam na książki, które trzymałam. Musiałam przecież jeszcze odrobić to cholerne zadanie. Gdy już zaczęłam w myślach przeklinać Filtwicka, Mcgonagall, Slughorna i Kettleburna, Remus powiedział:
-Spokojnie, znam tajne wyjście z zamku do Hogsmeade- rzekł gryfon, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Jakie znowu tajne wyjście?-Odkryliśmy je kiedyś z chłopakami- wytłumaczył szybko Lupin- A z zadaniem mogę ci pomóc.
Zastanowiłam się chwilę. Być może trafia mi się jedyna taka okazja w życiu. Zależało mi na Remusie i nie chciałam zmarnować tej szansy. Podjęłam decyzję.
-Wiesz co? Zadanie zrobię później. I tak. Pójdę z tobą.
Remus popatrzył na mnie najpierw w szoku a potem obdarzył mnie tym swoim uśmiechem, na widok którego poczułam motyle w brzuchu.
-To co? Dziś o 18:00?- spytał.
-Tak- po chwili uświadomiłam sobie, że wpatruje się w niego, po czym szybko się ogarnęłam-Tak, dziś o 18:00.
-To...- Teraz Remus zaczął się na mnie cały czas patrzeć. Szybko spuściłam wzrok czując jak się rumienię- Super. Będę czekać na ciebie w pokoju wspólnym.
-A więc do potem- dałam mu buziaka w policzek, po czym zadowolona zmieniłam kierunek i zamiast iść do biblioteki ruszyłam do dormitorium Gryffindoru.

***
Weszłam do dormitorium dziewczyn. Były tam tylko Marlena i Mary, które czytały jakieś magazyny.
-Hejka, Ruby- powiedziały jednocześnie na mój widok.
-Cześć- odparłam uśmiechając się do nich.
-Coś ty taka zadowolona? Chyba nie powiesz, że z powodu tego- powiedziała Marlena wskazując głową na książki i pergaminy, które niosłam ze sobą.
-Nie, to nie o to chodzi- odpowiedziałam odkładając rzeczy na biurko- Odrobię zadanie jutro- rzekłam, po czym uśmiechnięta usiadłam na swoim łóżku.
-Ty? Ty i odkładanie zadania na później? Przecież zawsze robisz prace domowe od razu- powiedziała Mary patrząc na mnie z niemałym zdziwieniem. Miała rację. Może nie byłam typem kujona, ale nie lubiłam odkładać zadań na później.
-No cóż, dziś zrobię chyba wyjątek- odpowiedziałam jej.
Mary i Mar popatrzyły na siebie zdezorientowane. Chciało mi się śmiać na widok ich min.
-Dobra, mów co cię tak rozweseliło- powiedziała szybko Mckinnon rzucając magazynem w kąt.
Patrzyły na mnie podekscytowane, a ja w końcu powiedziałam:
-Remus zaprosił mnie na randkę.
Dziewczyny rozszerzyły oczy z podekscytowania.
-No ale zgodziłaś się, co nie?
-No jasne, że tak.
Popatrzyły na siebie i nagle zaczęły piszczeć z radości jak jakieś małe dzieci. Po chwili rzuciły się na mnie przytulając mnie.
-Ejj, bo mnie udusicie!- krzyknęłam rozbawiona.
-Nareszcie cię zaprosił! Tak długo wam kibicowałam!- powiedziała Marlena.
-Ja też!- Mary przyznała jej rację.
Uśmiechnęłam się do nich szczerze.
"To musi być dobry dzień", pomyślałam. Wreszcie wszystko zaczynało się układać.

Nie jesteśmy takie jak onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz