Watson P.O.V
Boże jak gorąco. Z nieba leje się taki żar, a ja muszę wracać ze szkoły z buta. Jak dobrze, że przynajmniej dzisiaj mieliśmy luźne lekcje i nie musiałam brać dużej torby z książkami, a mała torebkę.
Czemu Tylera nie było w szkolę. Nie żeby mnie to obchodziło, ale po wczorajszych zdarzeniach to mam wrażenie, że mnie unika. Nie przyszedł do szkoły, niby nic nowego, bo tacy jak on to chodzą sobie w kratkę do szkoły, no ale wydaje mi się, że ma to związek z wczoraj. No nic może to ja jestem przewrażliwiona i źle odczytuje gesty chłopaków.
Szłam właśnie parkiem, gdy nagle z daleka zauważyłam moje zbawianie w gorące dni, budkę z lodami.
Powinnam kupić, czy nie. W sumie to nie powinnam ich jeść, bo ostatnio temu wielorybowi (czytaj mi) przytyło się dwa kilo. Ale przecież jedzenie to jedzenie, a lody to LODY!!
Ruszyłam w stronę budki i stanęłam w kolejce. Stoję i dyszę z gorąca, gdy nagle czuję jak coś ciągnie mnie za rąbek koszulki. Odwróciłam się w tym kierunku, gdy nagle zauważyłam małą blond dziewczynkę z niebieskimi oczami.
- Psepraszam, czy mogłaby mi pani kupić loda, tego dużego o dwóch korolach? Mój kuzyn odda pani pieniążki.
- Oo..jasne, że kupię ci loda, ale nie zgubiłaś się przypadkiem? Gdzie jest twój kuzyn?
- Ścigaliśmy się od fontanny z gołębiami do tej budki i chyba przegrał.
- No dobrze to poczekamy na niego.
- Dziękuję.
Mała złapała mnie za koniec koszulki i wybierała ze mną lody. Bardzo zdziwiła mnie ta sytuacja, ale co miałam jakiejś małej zagubionej dziewczynce loda za 5 dolarów nie kupić.
- Dzień dobry co podać?
- Poproszę dużego waniliowo - czekoladowego loda dla... - zawiesiłam się, bo dotarło do mnie, że nawet nie znam imienia małej lodolubnej dziewczynki.
- Livy. - dokończyła za mnie.
- Dobrze z posypką?
- Tak, duzzo! - pisnęła i rozłożyła ręca, aby pokazać dużą odległość.
- Dobrze Livy, coś jeszcze?
- Tak, dużego shake'a truskawkowego.
- Dobrze. Razem 15 dolarów.
- Można kartą?
- Oczywiście.
Przyłożyłam kartę do terminalu i wpisałam kod.
- Dziękuję do widzenia.
- Do wiedzenia.
Chciałam pójść i usiąść z mała Livy na ławkę, lecz przerwał mi męski głos.
- Livy!! - usłyszałam męski głos.
- Tyler!! - krzyknęła mała i pobiegła, nim zdążyłam się obrócić w stronę właściciela głosu.
Obróciłam się w stronę głosu i uśmiech zszedł z mojej twarzy.
Mała chwyciła za rękę bruneta o niebieski oczach wzbudzonego oceanu, a taki opis pasował tylko do jednej osoby Tylera.
- Hej - powiedziałam, gdy wyrwałam się z zaskoczenia.
- Hej - powiedział omiatając mnie wzrokiem.
- Nie wiedziałam, że jesteś jej kuzynem.
- Nie ma sprawy, dzięki, że kupiłaś małej loda. Kasę przeleję ci na konto.
CZYTASZ
"call me D-A-D-D-Y"
RomanceSzybki seks i następna, szybki seks i następna, szybki seks i następna, szybki seks i...urocza blondynka od które nie da się oczu oderwać. Taką metodą posługiwał się Tyler King do czasu, gdy na jego drodze nie stanęła słodka blondyneczka. Życie Tyle...