#7 Seks, ruchanie, seks, ruchanie, seks, seks, ruchanie, powiem nawet więcej

74.6K 1.8K 2.6K
                                    

Watson P.O.V

Boże jak gorąco. Z nieba leje się taki żar, a ja muszę wracać ze szkoły z buta. Jak dobrze, że przynajmniej dzisiaj mieliśmy luźne lekcje i nie musiałam brać dużej torby z książkami, a mała torebkę.

Czemu Tylera nie było w szkolę. Nie żeby mnie to obchodziło, ale po wczorajszych zdarzeniach to mam wrażenie, że mnie unika. Nie przyszedł do szkoły, niby nic nowego, bo tacy jak on to chodzą sobie w kratkę do szkoły, no ale wydaje mi się, że ma to związek z wczoraj. No nic może to ja jestem przewrażliwiona i źle odczytuje gesty chłopaków.

Szłam właśnie parkiem, gdy nagle z daleka zauważyłam moje zbawianie w gorące dni, budkę z lodami.

Powinnam kupić, czy nie. W sumie to nie powinnam ich jeść, bo ostatnio temu wielorybowi (czytaj mi) przytyło się dwa kilo. Ale przecież jedzenie to jedzenie, a lody to LODY!!

Ruszyłam w stronę budki i stanęłam w kolejce. Stoję i dyszę z gorąca, gdy nagle czuję jak coś ciągnie mnie za rąbek koszulki. Odwróciłam się w tym kierunku, gdy nagle zauważyłam małą blond dziewczynkę z niebieskimi oczami.

- Psepraszam, czy mogłaby mi pani kupić loda, tego dużego o dwóch korolach? Mój kuzyn odda pani pieniążki.

- Oo..jasne, że kupię ci loda, ale nie zgubiłaś się przypadkiem? Gdzie jest twój kuzyn?

- Ścigaliśmy się od fontanny z gołębiami do tej budki i chyba przegrał.

- No dobrze to poczekamy na niego.

- Dziękuję.

Mała złapała mnie za koniec koszulki i wybierała ze mną lody. Bardzo zdziwiła mnie ta sytuacja, ale co miałam jakiejś małej zagubionej dziewczynce loda za 5 dolarów nie kupić.

- Dzień dobry co podać?

- Poproszę dużego waniliowo - czekoladowego loda dla... - zawiesiłam się, bo dotarło do mnie, że nawet nie znam imienia małej lodolubnej dziewczynki.

- Livy. - dokończyła za mnie.

- Dobrze z posypką?

- Tak, duzzo! - pisnęła i rozłożyła ręca, aby pokazać dużą odległość.

- Dobrze Livy, coś jeszcze?

- Tak, dużego shake'a truskawkowego.

- Dobrze. Razem 15 dolarów.

- Można kartą?

- Oczywiście.

Przyłożyłam kartę do terminalu i wpisałam kod.

- Dziękuję do widzenia.

- Do wiedzenia.

Chciałam pójść i usiąść z mała Livy na ławkę, lecz przerwał mi męski głos.

- Livy!! - usłyszałam męski głos.

- Tyler!! - krzyknęła mała i pobiegła, nim zdążyłam się obrócić w stronę właściciela głosu.

Obróciłam się w stronę głosu i uśmiech zszedł z mojej twarzy.

Mała chwyciła za rękę bruneta o niebieski oczach wzbudzonego oceanu, a taki opis pasował tylko do jednej osoby Tylera.

- Hej - powiedziałam, gdy wyrwałam się z zaskoczenia.

- Hej - powiedział omiatając mnie wzrokiem.

- Nie wiedziałam, że jesteś jej kuzynem.

- Nie ma sprawy, dzięki, że kupiłaś małej loda. Kasę przeleję ci na konto.

"call me D-A-D-D-Y"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz