Taehyung'a nigdzie nie było..
Na szczęście o 10 nie było żadnych klientów a ja mogłem ze spokojem przeczekać ból głowy spowodowany piciem alkoholu dzień wcześniej. (Liam lubił zaszaleć kiedy w końcu się widzieliśmy)
Dopiero koło 12 zjawił się chłopak który najprawdopodobniej zostałby zwolniony gdyby moi rodzice dowiedzieli się o jego spóźnieniu. W mojej głowie pojawił się nowy plan. Postanowiłem więc wykorzystać to w jakiś dobry sposób.
Na samo „dzień dobry" zwymiotował do śmietnika. Świetnie.-Oh...widzę,że też wczoraj zabalowałeś-powiedziałem śmiejąc się.
Gdybym wtedy wiedział...
Chłopak również się zaśmiał wycierając usta w chusteczkę wyjętą wcześniej z kieszeni.
-Przepraszam..dałeś sobie radę?-pytał idąc za ladę
-Tak. Były tylko jakieś starsze panie pijące przez godzinę herbatę. Mówię ci,obgadały cały kościół
Moje gadanie go na tyle rozbawiło,że zasłonił sobie dłonią uśmiech.-Za co piłeś?-spytałem kiedy rozmowa się urwała. Było widać,że chwile myślał nad odpowiedzią
-Za szczęście-wyszeptał i szybko wyszedł do toalety..
Po godzinie 14 dopiero zaczęła się jazda z klientami. Ja i Tae nie nadążaliśmy z robieniem herbaty i kawy.
Ogólnie byłem zdziwiony bo jakieś laski poprosiły mnie o zdjęcie. Byłem jedynie tylko synem ludzi których kawiarnie były znane na całym świecie a nie Justinem Bieberem.
Byli również ludzie którzy obgadywali mnie po cichu. Bo przecież taki banan jak ja nie powinien pracować.Koło godziny 18 skończyliśmy prace.
Więc postanowiłem wykorzystać fakt iż Kim Taehyung spóźnił się tamtego dnia do pracy.-Ej słuchaj-zagadałem do niego gdy ten zamykał kawiarnie-Moi rodzice nie byliby zadowoleni jeżeli dowiedzieliby się o tym dzisiejszym spóźnieniu-ciągnąłem a w oczach chłopaka mogłem dostrzec łzy. Strzeliłem sobie mentalnego plaskacza.. nie miałem go doprowadzać do płaczu tylko poderwać. Źle zacząłem.-Nie naskarżę jeżeli zgodzisz się iść teraz ze mną do wesołego miasteczka-puściłem mu oczko. Ogarnąłem że brzmiałem jak pieprzony szantażysta.
Pierwszy raz w życiu było mi ciężko kogoś gdzieś zaprosić.
Bo cholera...Taehyung wydawał się być strasznie delikatny i myślałem,że jedno nie tak wypowiedziane zdanie mogło go doprowadzić do rozpaczy.
Chłopak stał przez chwile jak wryty.
-Ale ty stawiasz-kiedy to powiedział kamień spadł mi z serca-i następnym razem jak będziesz chciał mnie gdzieś zaprosić po prostu to zrób-dodał uśmiechając się naprawdę uroczo-prowadź-nakazał wymachując teatralnie ręką.Kiedy chciałem go za nią złapać ten szybko ją zabrał i schował do kieszeni.
Wywracając oczami ruszyłem szybko przodem.-Im szybciej w miasteczku tym szybciej przełamiemy granice-pomyślałem i wzrokiem próbowałem odnaleźć pięknego blondyna. Bardzo się zdziwiłem gdy ten był kilka metrów za mną..szedł wolno.
Stanąłem na chwile i zaczekałem aż ten mnie dogoni.-Nie rozumiem jak można tak zapierdzielać-wydyszał poprawiając włosy. Nawet zmęczony wydawał się być szczęśliwy. Zacząłem się zastanawiać czy ten chłopak kiedykolwiek był smutny.
Gdybym wtedy wiedział...
-Jesteś po prostu zmęczony tym całym dzisiejszym bieganiem i robieniem herbaty -podsumowałem patrząc mu w te głębokie oczy i wtedy wpadłem na kolejny genialny pomysł-Mogę cie ponieść
Chłopak wtedy zagryzł dolną wargę zakłopotany. Chciał tego,wiedziałem.
Bez najmniejszego ostrzeżenia wziąłem go na ręce niczym pannę młodą. Poczułem jak jego ciało nieprzyjemnie się spięło..może jednak nie chciał...
CZYTASZ
Gdybym wtedy wiedział
FanfictionWszyscy jesteśmy dla siebie tylko etapami. Blondyn z ostrym bólem brzucha podniósł się do pozycji klęczącej. Z jego kącików ust wyciekała sperma jego własnego ojca. Mężczyzna podszedł do niskiego osiemnastolatka bliżej i chwycił mocno dłońmi jego z...