🖤🖤

297 4 0
                                    

Kim Taehyung stał się zupełnie inną osobą.
Już nie pachniał jak truskawki i świeże kwiaty. Śmierdział ziołem i papierosami zupełnie jak ogromny kemping do którego mnie zaprosił.

Dodatkowo przestał bać się dotyku.

Zbrzydł-To szczerze i bez opierania się mogłem stwierdzić;schudł,miał podkrążone oczy i ubierał się kolorowo wszystko przyozdabiając naszyjnikiem z muszelek.

Ale..dalej mi się podobał..

-Chcesz herbaty?-spytał z uśmiechem uderzając palami o złote dzwoneczki wiszące na ścianie.-Alice robi świetną z ziółek-dodał puszczając oczko

-Nie dziękuję-powiedziałem jakbym był urażony ale w sumie tak było, nie wiedziałem jak mógł porzucić całkiem spoko życie w Londynie dla takiego szajsu.
Wtem wpadli jego dwaj nowi przyjaciele palący jointy i gadający głośno o jakiś wielorybach.

-No ej chłopaki my tu gadamy-powiedział do nich zmęczonym głosem

-Wyluzuj kochanie-powiedział jeden z nich i podszedł do chłopca całując go prosto w gładkie usta a następnie wyszli i jeszcze przez chwile słychać było ich śmiechy.
Z dość wielkim grymasem na twarzy obserwowałem całą tą sytuacje.

-Twój chłopak?-spytałem rażąc go spojrzeniem

-Nie-chłopak wzruszył ramionami i wstawił w elektrycznym czajniku wodę na herbatę której przecież nie chciałem.

Poza tym jak to do cholery jasnej „Nie" skoro ten całował go w usta?!-Tutaj-zaczął spokojnie tłumaczyć-wszyscy jesteśmy ze sobą

Zamrugałem kilka razy.

To co mówił było niedorzeczne. Patologia!

-I ci się to podoba-wyśmiałem go

-Zejdź ze mnie okej? Chill Jungkook-odparł obojętnie i usiadł na kanapie obok mnie-A ciebie co sprowadza do Francji? Czemu nie siedzisz w tym pięknym Londynie?

-Jestem tu tylko na weekend z rodzicami a potem wracamy do tego
„pięknego"Londynu zresztą ty też powinieneś ojciec się o ciebie martwi-powiedziałem a on zacisnął pięści jednak kiedy zobaczył,że to zauważyłem wyciągnął papierosa i go zapalił znów odzyskując na twarzy spokój.

-Zostaje tutaj z moją nową rodziną-zaśmiał się i puścił mi dym prosto w twarz

-Patologią-poprawiłem go i wstałem aby wyłączyć wodę która zaczęła się gotować-dla której zostawiłeś wszystkich którzy Cię kochali,zostawiłeś mnie-rzuciłem z bólem za pleców i oparłem się o w miarę nie zagraconą część blatu. Chłopak wywrócił oczami.

-Myśle,że już powinieneś sobie pójść-powiedział słabo a w jego głosie usłyszałem przygnębienie.

Westchnąłem. Nie tak wyobrażałem sobie spotkanie z nim po tak długim czasie.
Jednak zanim wyszedłem zerwał ze swojego naszyjnika jedną z muszelek i podszedł do mnie powolnym krokiem. Wziął jedną z moich dłoni i ułożył skarb morza leciutko na jej środku a następnie zacisnął

-Na pamiątkę-wyjaśnił-bo już pewnie się nie zobaczymy

-Tae..

-Idź.

Gdybym wtedy wiedziałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz