11

673 24 1
                                    

Po tej całej sytuacji w kancelarii zgłodniałam. Oczywiście poinformowałam o tym swoją przyjaciółkę, której udało się opanować auto Alexa. Niestety, z jego pomocą. Chwilę po tym jak wsiadłyśmy do samochodu, mężczyzna podszedł do nas i oznajmił że patrzył przez okno na nasze nieudolne próby odpalenia samochodu. Później wytłumaczył wszystko Veronice. Musiałam się strasznie powstrzymywać by nie nakrzyczeć na nią, kiedy ta bezwstydnie obczajała mojego chłopaka. Kiedy tylko wyjechałyśmy z parkingu postanowiłam jej o wszystkim powiedzieć. 

-Wiesz co Veronica? Powinnaś jednak zachować jakiś umiar...-zaczęłam 

-O co ci chodzi?-zapytała nie odrywając oczu od jezdni.

-Nie powinnaś tak patrzeć na Alexa. Wiesz, że to mój chłopak.

-Wyluzuj! Nie dobieram się do niego. Przysięgam. Po prostu nieczęsto mam do czynienia z takimi mężczyznami.

-Jakimi?

-Nie udawaj! 

-No jakimi? Jak postrzegasz Alexa?- nie dawałam za wygraną

-Mówię ci Olivia! Nie dobieram się do niego!-powiedziała parkując samochód.

-Na pewno?

-Na pewno! Jestem twoją przyjaciółką. Nie mogłabym ci tego zrobić!

-Mam nadzieję...

-Teraz choć coś zjeść, bo robisz się marudna!-wyszła z samochodu.

-Bardzo śmieszne...-mruknęłam bardziej sama do siebie i również wyszłam.- Zamknij!- pouczyłam przyjaciółkę i wskazałam na samochód. Przecież takie auto złodzieje wyczują na kilometr.

-Jak?- zapytała podając mi kluczyk. 

-Nie mam pojęcia!- wzruszyłam ramionami- Może tym?-wskazałam na guzik. Moja przyjaciółka wydęła wargę i wcisnęła. Jednakże okazało się że źle. W samochodzie od razu włączył się alarm. Teraz to my wyglądamy jak złodziejki.

-Pomóc wam dziewczyny?- usłyszałam za sobą jakiś męski głos. Odwróciłyśmy się w tamtą stronę. 

Stał tam jakiś mężczyzna. Na moje oko 30 lat, choć nie powiem, był przystojny. Oczywiście nie tak jak Alex. Od razu wyczułam że moja przyjaciółka wypycha piersi w przód, przyjmując jak najbardziej seksowną pozę. Mężczyzna jednak zwracał uwagę na mnie. 

-Nie dziękuję. Poradzimy sobie!-krzyknęłam, ponieważ zagłuszał mnie alarm. Mężczyzna nie zwrócił jednak uwagi na moje zaprzeczenie. Podszedł do mnie i złapał za rękę w której były kluczyki, wcisnął coś, a samochód ucichł. Drugą ręką objął mnie w talii. Od razu wyrwałam się z jego uścisku i schowałam kluczyki do torebki, tak na wszelki wypadek.

-Co się stało myszko?-podszedł do mnie i założył kosmyk moich włosów za ucho.

-Proszę się odsunąć. Mam chłopaka...-odepchnęłam mężczyznę.

-Nie szkodzi. On się o niczym nie dowie, a widzę że masz na mnie ochotę. Zgadza się?

-Nie słyszałeś?! Powiedziała żebyś się odsunął!- odezwała się Veronica.

-Dzwonię po Alexa...-zaczęłam szukać telefonu w torebce.

-To twój chłopak?- mężczyzna zrobił się trochę zmieszany

-Tak. Alexander Hoke...-jakoś miałam potrzebę by wymówić pełne imię i nazwisko mojego chłopaka.

-O cholera!- krzyknął. Chciał uciekać, ale złapałam go za nadgarstek . Dlaczego tak zareagował?

-Coś się stało?- zapytałam już nieco pewniejsza siebie.

-Ten człowiek w sądzie robi z igły widły! Wsadził mnie do pierdla, a sam zadbałem o to by nie było dowodów! Ten chuj je znalazł! Nie chcę mieć z nim nic wspólnego!- powiedział niespokojnie i przyspieszonym krokiem odszedł.

Wymieniłam  z Veronicą porozumiewawcze spojrzenie. Ona chyba też nie wiedziała co to było. W sumie cieszyłam się że Alex ma reputację i jest dobry w tym co robi, ale też byłam pełna obaw. Jeśli jest tak dobrym prawnikiem, ktoś może będzie się chciał zemścić. 

Po chwili jednak postanowiłyśmy wejść do kawiarni. Ja zamówiłam latte i ciasto owocowe, natomiast Veronica czarną kawę i babeczkę czekoladową. Rozmawiałyśmy popijając nasze kawy. Był to świetnie spędzony czas. Uwielbiam moje wypady z Verą. Niestety, było już po 17 i musiałyśmy wychodzić, by zdążyć odebrać Alexa z pracy. W końcu to my pozbawiłyśmy go pojazdu. Jak zwykle nie obyło się bez kłótni, kto płaci. Veronica powiedziała że płaci ten kto ma chłopaka prawnika, potem wyszła. Chcąc nie chcąc musiałam zapłacić. Później wsiadłyśmy do samochodu, a ja podałam jej kluczyki. Droga o dziwo minęła w ciszy. W końcu podjechałyśmy pod biurowiec, który już mniej nienawidzę. Ja poszłam po Alexa, a Vera przesiadła się na tylną kanapę.

-Dzień dobry panie mecenasie!- przywitałam się wchodząc do jego biura. 

-Dzień dobry pani doktor! Jak wypad?

-Wspaniale!- zwłaszcza że ten koleś uciekł gdy tylko usłyszał twoje imię- A jak praca?- musnęłam jego usta.

-Jak zwykle...-powiedział wstając od biurka. Ubrał marynarkę, wziął torbę i wyszliśmy. Alex złączył nasze dłonie. 

Mój chłopak usiadł za kierownicą, a ja wróciłam na poprzednie miejsce. Kilka razy złapałam Veronicę jak patrzyła na Alexa, jednak obowiązywała ją przysięga. Mimo to jakoś dalej nie byłam za bardzo przekonana. Pokierowałam mężczyznę dokładnie pod dom mojej przyjaciółki.

-Nareszcie sami...-powiedział kiedy już wyszła. 

-Veronica jest fajna!

-Nie zaprzeczam! Po prostu chciałbym z tobą spędzić trochę czasu...-wziął moją rękę, położył na skrzyni biegów i okrył swoją dłonią. Przesz moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. 

Do naszego mieszkania dojechaliśmy kilka minut później. Przesz cały ten czas Alex trzymał mnie za rękę, a ja miałam motylki.  Weszliśmy do domu. Ledwo zamknęłam drzwi, a już poczułam że ktoś ciągnie mnie do sypialni. Po chwili leżałam już na łóżku, a na mnie siedział Alex. 

Pochylił się nad moją twarzą i delikatnie złączył nasze usta. Na początku całował delikatnie, później pocałunek przerodził się w namiętny. Tak na prawdę to sami siebie pożeraliśmy. Chłopak wsunął rękę pod moją bluzkę i zaczął delikatnie muskać mnie palcami. Na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Z ust przeniósł się na szyję. Zaczął ją gryźć i ssać, a ja jęczałam z rozkoszy.

-Nie zamierzasz chyba mnie teraz rozbierać prawda?-zapytałam żartobliwie. Tak na prawdę pragnęłam tego tak bardzo jak on.

-Stop, chcę do niej wracać i szarpać włosy. Może w sumie wyśpiewamy operę z nią na dwa głosy...-wyszeptał w moją szyję. Zaśmiałam się. - A tak poważnie to mi stanął...-poczułam że całe moje ciało płonie i robię się mokra.

-Kochanie! Powinieneś odpocząć po pracy...- choć bardzo chciałam go w sobie poczuć, to jego zdrowie jest najważniejsze.

-Oj już się zamknij...-prychnął i znów zaczął ssać moją szyję.

-Rozbierz mnie...-powiedziałam po chwili ciszy

-Co?-popatrzył na mnie zdezorientowany 

-Rozbierz mnie i zakładaj kondoma!- powtórzyłam 

Zobaczyłam że w jego oczach zapalają się dwie iskierki. Po chwili byliśmy już całkowicie nadzy.

Nie muszę mówić co było dalej, prawda?

I was your doctor...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz