No i czas zleciał. Jest już 18.50, a ja wciąż się maluję. Postanowiłam założyć krótką przewiewną sukienkę w kwiaty i buty na koturnie. Umówiliśmy się że Alex czeka w samochodzie. Właśnie kończę makijaż. Jeszcze tylko nałożyć tusz i będzie gotowy. Włosy mam spięte w niechlujnego koka na czubku głowy.
Wreszcie skończyłam i mogę iść. Spakowałam do torebki kosmetyki i wyszłam z mieszkania, pamiętając by zamknąć je na klucz. Weszłam do windy i po chwili byłam już na dole. Alex opierał się o swój samochód, a raczej bestię. On też wyglądał bosko. Ubrany był w czarne obcisłe jeansy, białą bluzę Supreme i czarne buty Vans. Jak zwykle robił coś w swoim telefonie.
-Goto...-podniósł wzrok znad swojego Iphone'a- WOAH WOAH WOAH!
-Co? Aż tak źle wyglądam?-zaśmiałam się
-Tak! Jak bogini seksu!- strzeliłam sobie facepalma- Żartuję. Wyglądasz cudownie kochanie...
KOCHANIEKOCHANIEKOCHANIEKOCHANIE
ON TO POWIEDZIAŁ?!
Alex wyjął z kieszeni kluczyki i podał mi je. Byłam trochę zdezorientowana. Myślałam że to on prowadzi.
-O nie!- odepchnęłam jego dłoń- Ty jedziesz!
-Dlaczego?-prychnął
-Ja nie umiem prowadzić tej bestii!
-To nie jest żadna bestia!-zaśmiał się- To Dodge Charger...
-POTWÓR!- zaśmialiśmy się.
Alex w końcu się zgodził i to on zasiadł za kierownicą. Włożył kluczyki do stacyjki i wcisnął START. Muszę przyznać że odgłosy tego samochodu są nieziemskie, ale już nigdy nie wsiądę za kierownicę. Ale cóż... To się chyba nazywa muscle car!
-Dziś umieram! OO UMIERAM! Tylko po to żeby wstać! Czy chcesz czy nie!- Alex zaczął śpiewać, a ja się śmiałam. Choć starał się fałszować, nie wychodziło mu to. Ma cudny głos.
-Serio? Lil Masti? Aż tak ją lubisz?- zapytałam rozbawiona
-My mamy to coś czego nie ma tu nikt! My mamy to coś czego nie ma tu nikt! A my mamy to coś czego nie ma tu nikt!
-Kamerzysta! Boże jaki cringe!
-Mam pytanie...-uspokoił się
-Proszę! Słucham!
-A w tedy, w szpitalu...-robi się gorąco-...wiesz kiedy. To ty mówiłaś na serio?- wiedziałam o co mu chodzi.
-No...-poczułam że moje policzki płoną-...tak...-dodałam ciszej.
-Aha...-mruknął.
-To gdzie jedziemy?-zapytałam chcąc uniknąć niezręcznej ciszy
-Zobaczysz. Spodoba ci się...-skoro tak mówi to pewnie tak będzie.
Reszta drogi minęła, niestety w ciszy. Kilka razy przyłapałam Alexa jak patrzy na mnie, a nie na drogę. To było miłe uczucie. Wreszcie dojechaliśmy do jakiegoś starego, opuszczonego bloku. Szczerze wątpiłam by to miejsce miało mi się spodobać, ale cóż. Alex tak mówi to tak musi być.
-To tu?-zapytałam lekko zawiedziona
-Nie! Oczywiście że nie!- powiedział- Wysiadaj...
Zrobiłam to co kazał. Chwilę później poczułam że ktoś łączy nasze dłonie. Alex pociągnął mnie w stronę opuszczonego budynku. W środku było po prostu tragicznie. Jednak nie zatrzymaliśmy się tak. Mężczyzna pociągnął mnie w stronę schodów. Wyszliśmy na pierwsze piętro, później na drugie, na trzecie aż w końcu stanęliśmy przed zaniedbanymi drzwiami. Chłopak otworzył je i puścił mnie przodem.
Byliśmy na dachu tego budynku. Mieliśmy widok na całe miasto, które teraz pogrążone było we śnie. Jedynie uliczne latarnie świeciły. Cudownie tutaj było. Alex miał rację, spodobało mi się.
-Cudownie tu...-powiedziałam
-Prawda? Zawsze tutaj przychodzę kiedy jestem zły...
-Na prawdę?-skinął głową- Teraz też jesteś zły?
Mężczyzna podszedł do mnie i złapał w talii. Popatrzył mi w oczy.
-Zakochany...-mruknął mi do ucha. Po chwili poczułam jego miękkie wargi na moich ustach. Przeżywam to już drugi raz. Nogi się pode mną uginają, a ja mam ochotę odlecieć przez natłok motyli w moim brzuchu. Czuję się taka lekka. Owinęłam ręce wokół jego szyi i oddałam pocałunek. Po chwili Alex odsunął się ode mnie i patrząc mi w oczy przyklęknął na jedno kolano.
Czy on chce zrobić to o czym ja myślę? Przecież znamy się od niecałych dwóch tygodni!
-Liv...-zaczął szukać czegoś po kieszeniach. Po chwili wyjął malutkie, czerwone pudełeczko.- Wiem że pewnie cię cholernie wkurzam, ale... nie wiem jak to opisać... nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, ale chyba właśnie w tobie się tak zakochałem. Tylko przy tobie się nie wkurzam, a kiedy już jestem zły tylko ty możesz mnie uspokoić. Nikt inny wiesz? Liv, zostaniesz moją dziewczyną?- otworzył pudełeczko, a moim oczom ukazał się śliczny naszyjnik z wisiorkiem w kształcie serca. Na tym serduszku był wygrawerowany napis O + A. To takie romantyczne!
-Zachowujesz się jak rozwydrzony nastolatek! -zaśmiałam się
-Skąd wiesz że nie zatrzymałem się w tedy w rozwoju?
-Oczywiście że będę twoją dziewczyną!- krzyknęłam i wskoczyłam na niego owijając nogi wokół jego talii i ręce wokół jego szyi. Tym razem to ja złączyłam nasze usta.
-Na serio?- wyglądał na naprawdę zdziwionego. Skoro powiedziałam mu że go kocham to czego on się spodziewał?
-Oczywiście!- uśmiechnęłam się.
Zeszłam z niego, ponieważ nie chciałam żeby się przemęczał. Chłopak od razu przyciągnął mnie do siebie i znów wbił się w moje usta. Tym razem się tego spodziewałam i od razu oddałam pocałunek.
Siedzieliśmy na tym dachu jeszcze przez chwilę. Alex leżał na plecach, a ja na jego brzuchu, wpatrując się w gwiazdy. Ciągle bawiłam się wisiorkiem na mojej szyi. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Po tym wieczorze jeszcze bardziej się w nim zakochałam.
W końcu postanowiliśmy wrócić do domu. Podróż minęła w ciszy, ale nie była to niezręczna cisza.
-Gdzie dziś śpisz?-zapytał kiedy byliśmy w środku.
-Nie wiem...
-Śpij ze mną...-przytulił mnie od tyłu i położył swój podbródek na czubku mojej głowy.
-A jeśli dostaniesz z buta w nocy?- zaśmiałam się
-Nie szkodzi!
-W takim razie w porządku. Idę wziąć prysznic...
-Mogę iść z tobą?
-Wykluczone!- krzyknęłam zamykając drzwi łazienki.
Szybko się wykąpałam i przebrałam w piżamę. Później wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki. Alex leżał już na łóżku jak zwykle robiąc coś w telefonie. Tyle że był...
...bez koszulki...
Zaczęłam dokładnie lustrować jego cudną klatkę piersiową. Na lewej piersi miał jeszcze nieco siną bliznę po operacji. Boże jaki on jest cudowny. Poczułam że znów robię się czerwona. Na moje nieszczęście chłopak odłożył telefon na szafkę nocną i spojrzał na mnie. Zaśmiał się.
-Idziesz?- zapytał wciągając na siebie kołdrę i koc. Ja jakoś nie usłyszałam jego pytania.- Halo! Ziemia! Idziesz?- znów nie odpowiedziałam- Ej bo zaraz się ubiorę! - to zadziałało na mnie jak zimny prysznic. Od razu się otrząsnęłam i skoczyłam obok niego do łóżka.
-Idę idę! -powiedziałam przykrywając się. Później musnęłam jego usta i położyłam głowę na jego klatce piersiowej, a rękę na brzuchu. Poczułam że chłopak delikatnie głaszcze mnie po plechach.
Zasnęłam kiedy wsłuchiwałam się w bicie jego serca.
CZYTASZ
I was your doctor...
Storie d'amoreNazywam się Olivia McKinlay. Jestem lekarzem w pobliskim szpitalu. Wiodę normalnie życie przeciętnej 22-latki. Codziennie przyjmuję kilkunastu różnych pacjentów, według których jestem jednym z najlepszych lekarzy w całym szpitalu. To miłe. Moje życi...