Szliśmy pustą aleją w parku. Był już wieczór, a drogę oświetlały nam latarnie uliczne. Spojrzałam na moją prawą dłoń i od razu dostrzegłam na moim palcu serdecznym ogromny pierścionek zaręczynowy. Później mój wzork, powędrował na lewą rękę. Ta była zaciśnięta w dłoni jakiegoś mężczyzny. Mój wzrok powędrował w górę po cudnie wyrzeźbionym bicepsie, szyi aż zatrzymał się na oczach. Od razu kiedy to się stało, nasze spojrzenia skrzyżowały się. On przystanął zatrzymując nas.
On.
Alexander Hoke
Mężczyzna złapał mnie w talii i powoli, lekko przyciąga mnie do siebie. Byłam coraz bliżej jego ust, coraz bliżej jego twarzy. Wciąż patrzyliśmy na siebie.
Od jego ust dzieliły mnie dosłownie milimetry, kiedy usłyszałam dziwnie znajomy dźwięk. Wszytsko, park, mężczyzna jak i całe otoczenie zaczęło się dosłownie rozpływać. Przez moją myśl ciągle przebiega jedno.
To tylko sen.
To tylko sen, a ja usłyszałam dźwięk budzika.
Z resztą nadal go słyszę.
Powoli zwlekłam się z łóżka i odrzuciłam alarm w telefonie. Byłam zdezorientowana, nie wiedziałam co się dzieje. Co ten mężczyzna ze mną zrobił? W prawdzie nie była to jego wina, ale i tak. Ten sen był... cudowny. Tak cudowny. Chciałabym żeby miał swoje odbicie w prawdziwym świecie, ale to raczej nie możliwe. Jak już wspominałam pewnie ma już kogoś. Jak taki boski mężczyzna mógłby być singlem?
Nie myśląc więcej udałam się do łazienki i zdjęłam z siebie ubrania, po czym weszłam do wanny. Starałam się nie umoczyć włosów i chyba mi się udało. W końcu, kiedy moja skóra zaczęła się trochę marszczyć wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem.
Podeszłam do szafy w celu wybrania sobie ubrań. Nie mam ich zbyt wiele, przez to że nie dawno się tu przeprowadziłam, a mój rodzinny dom spłonął. Nie wiem po co codziennie mam dylemat co założyć, skoro i tak nic nie będzie widać spod białego fartucha.
W końcu wybrałam białą koronkową bluzkę, obcisłe, lekko poszarpane, niebieskie jeansy i białe trampki. Postanowiłam tylko rozczesać włosy i pozostawić je rozpuszczone.
Kiedy byłam już gotowa, wyszłam z domu zabierając przy okazji teczkę z przedpokoju. Złapałam autobus i pokierowałam się do szpitala. Dziś pracuję na rano.
Od razu po wejściu do szpitala, odebrałam z recepcji kartoteki moich dzisiejszych pacjentów, jak i tych których jestem lekarzem prowadzącym podczas hospitalizacji. No, jednego takiego.
Pokierowałam się do mojego gabinetu. Przed nim, na korytarzu przywitała mnie dość spora grupka osób. Kilka z nich kojarzę, ale reszta jest mi zupełnie obca. Weszłam do gabinetu i zarzuciłam biały fartuch, po czym poleciłam pielęgniarce by poprosiła pierwszego pacjenta. Jak się okazało był to mężczyzna w podeszłym wieku.
Jak zwykle wysłuchałam, co jego zdaniem mu jest, po czym zabrałam się za badania ogólne, by sprawdzić co tak na prawdę dolega mężczyźnie. Gdy skończyłam wypisałam receptę i dokładnie odpisałam mu dawkowanie i pory przyjmowania leków. Po chwili do mojego gabinetu weszła kolejna kobieta. Była ona wyraźnie młodsza od tamtego mężczyzny. Miała około czterdzieści lat, ale wcale nie ubierała się stosownie do swojego wieku. Miała na sobie bluzkę, która stanowczo za dużo odsłaniała, spódniczkę typu mini i wysokie kozaki do kolan.

CZYTASZ
I was your doctor...
RomansaNazywam się Olivia McKinlay. Jestem lekarzem w pobliskim szpitalu. Wiodę normalnie życie przeciętnej 22-latki. Codziennie przyjmuję kilkunastu różnych pacjentów, według których jestem jednym z najlepszych lekarzy w całym szpitalu. To miłe. Moje życi...