Niepewnie stuknęłam zielony telefonik po czym przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo?
-Cześć córeczko!- usłyszałam piskliwy głos mojej matki
-Cześć mamo!
-Dzwonię, bo ja i tata mamy dla ciebie niespodziankę!- znalazłaś mi kolejnego kandydata na męża? Niestety, spóźniłaś się!
-Tak? Jaką?
-Przyjeżdżamy!- okej, teraz to ja potrzebuję lekarza!
-Na prawdę? Kiedy?
-Prawdopodobnie za dwa tygodnie!- świetnie! Do tego czasu Alex stąd wyjdzie!
-Strasznie się cieszę!
-No ja też właśnie! I wreszcie nie będziesz sama! Bo pewnie jesteś strasznie samotna...
-Nie narzekam mamo...
-Jak zawsze skromna!
-Okej! Muszę kończyć, bo jestem w pracy...
-Do dobra. Do zobaczenia Olivia!
-Mhm...-mruknęłam po czym się rozłączyłam.
Gwałtownie wstałam i rzuciłam telefon na kolana Alexa. Potem nie mając co zrobić ze sobą opadłam na krzesło i schowałam twarz w dłoniach. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam w górę i zobaczyłam zmartwioną twarz mojego chłopaka.
-Leż...-powiedziałam jednak on nie zareagował- Alex, proszę cię leż...- teraz położył się lekko poirytowany.
-Co się stało?
-Moi rodzice przyjeżdżają...
-To chyba dobrze? Prawda?
-No właśnie nie! Z resztą dowiesz się jak ich poznasz!
-Mam ich poznać?
-No, a jak inaczej! Z resztą nieważne. Odpocznij dobrze? -skinął głową.
***dwa tygodnie później***
Te dwa tygodnie minęły zdecydowanie za szybko! Naturalnie musiałam powiedzieć rodzicom o pożarze i nowym mieszkaniu, jednak o moim nowym chłopaku na razie nie mają pojęcia. Alex wyszedł ze szpitala w bardzo dobrym stanie, a na jego twarzy nawet nie ma oznak pobicia. Co prawda jeszcze bolą go żebra, czasem mocno, ale ciągle krzyczę na niego, że ma się oszczędzać. Dzięki temu ma się już lepiej. Dziś niestety musiałam skorzystać z jego pomocy, mimo iż rano nie za dobrze się czuł. Alex poszedł po kilka rzeczy do sklepu, kiedy ja sprzątałam mieszkanie.
-Wróciłem!- usłyszałam jego głos z przedpokoju
-Co tam masz?- podniosłam się z podłogi i podeszłam do niego.
-Proszę...-podał mi siatkę. Znalazłam w niej mięso mielone, sos, makaron i kilka przypraw. Świetnie! Będzie spaghetti. To ulubione danie moich rodziców. -Daj, pomogę ci.- wziął zmiotkę od kurzu
-Nie, nie, nie! Ty musisz odpocząć!
-Wcale nie muszę! Czuję się bardzo dobrze!
Wiedziałam, że i tak go nie przekonam więc się zgodziłam. Zaniosłam siatkę do kuchni i zabrałam się za gotowanie, kiedy Alex sprzątał salon. Jakąś godzinę później wszystko było gotowe, a mieszkanie lśniło czystością. Alex poszedł do łazienki kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Szybko przejrzałam się w lustrze i poprawiłam sukienkę. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do drzwi.
-Cześć Liv!- moja mama od razu mnie uściskała. Zdziwiłam się jednak, kiedy zobaczyłam, że obok mojego taty stoi jakiś mężczyzna. Wyglądał na około dwadzieścia osiem lat i był blondynem.
-Mamo? Kto to jest?
-To jest Edvard.- wyjaśnił tata
-Na pewno będziecie razem szczęśliwi! Spłodzicie śliczne dzieci!- zachwycała się mama, a ja w duszy modliłam się by Alex tego nie słyszał. Moja matka nawet nie czekała, aż zaproszę ją do środka tylko pewnym krokiem weszła i zaczęła się rozglądać. Za nią wszedł tata i tamten koleś.
-Jakim cudem stać cię na utrzymanie tak wielkiego mieszkania? -zapytała wciąż się rozglądając. Czuję, że to ja zaraz będę mieć wybuch agresji!
-Mieszkam tu z moim chłopakiem!- wyjaśniłam najspokojniej jak tylko mogłam. Mina mojej matki była bezcenna!
-Kim? -zapytała nie dowierzając.
-Alexander Hoke. Dzień dobry!- zajebiste wyczucie czasu kochanie! Alex pojawił się za mną i wyciągnął dłoń w stronę moich rodziców
-Hoke?- powtórzyła mama ściskając jego dłoń
-Tak jak ten prokurator?- zawtórował ojciec również ściskając rękę Alexa
-Dokładnie tak jak on! -zaśmiał się Alex
-Tato, to jest ten prokurator...-strzeliłam sobie mentalnego facepalma
-Ojej przepraszam
-Nie szkodzi...
Ta rozmowa na prawdę mi się podobała. Najlepszy jednak w tym wszystkim był ten cały Edvard. Stał i przysłuchiwał się całej rozmowie. Niespodziewanie się otrząsnął.
-To ja już pójdę...-rzucił speszony
-Przepraszam!- wyczytałam z ruchu warg matki
-To może usiądziemy!- zaproponowałam- Kochanie przynieś coś do picia okej?
-Jasne!- Alex znikł w kuchni, a my usiedliśmy na kanapie. Nagle poczułam łokieć mojej matki na moim ramieniu
-Gdzie tobie udało się złowić prokuratora?- zapytała zdziwiona jak jeszcze nigdy. Przybiłam sobie mentalną piątkę.
-W szpitalu...-odpowiedziałam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie
-Jak to w szpitalu?
-No po prostu...-wzruszyłam ramionami- Alex trafił do szpitala i tam się poznaliśmy. Byłam jego lekarzem...
W tej chwili do salonu wszedł Alex niosąc tackę z czterema szklankami i dzbankiem wypełnionym wodą z cytryną i miętą. Mężczyzna położył tackę na stoliku do kawy po czym usiadł na kanapie obok mnie i położył rękę na moich ramionach.
Przez całe spotkanie mama odzywała się tylko sporadycznie, ponieważ była zbyt zawstydzona by odzywać się częściej. Alex natomiast cały czas rozmawiał z moim tatą o jakiś kubach piłkarskich czy samochodach. Mi pozostało tylko cieszyć się, że zdobył tak dobre kontakty z moim ojcem. W końcu rodzice oznajmili, że muszą wychodzić. Pożegnałam się z nimi.
-Masz całkiem fajnego tatę...-powiedział biorąc cały dzban wody
-Tak, tatę tak.- podrapałam się po karku- Nie wolisz pić ze szklanki?
-Nie... Po co? -zapytał przykładając sobie dzbanek do ust.
![](https://img.wattpad.com/cover/193934168-288-k19354.jpg)
CZYTASZ
I was your doctor...
RomansaNazywam się Olivia McKinlay. Jestem lekarzem w pobliskim szpitalu. Wiodę normalnie życie przeciętnej 22-latki. Codziennie przyjmuję kilkunastu różnych pacjentów, według których jestem jednym z najlepszych lekarzy w całym szpitalu. To miłe. Moje życi...