16

872 31 9
                                    

-Dzień dobry...-usłyszałam kobiecy głos. Podniosłam głowę znad sterty papierków i ujrzałam starszą panią wchodzącą do gabinetu.

-Ah! Dzień dobry. Zapraszam...-z uśmiechem wstałam z krzesła i wskazałam na zielonkawy tapczan. Kobieta usiadła na nim i rozpięła koszulę.

-Pani doktor... Niechże mi pani pomoże! -powiedziała błagalnie 

-O co chodzi? Słucham?- zapytałam wyjmując stetoskop 

-Wie pani, mój mąż to nałogowy alkoholik. Ostatnio przeżywamy dość trudny okres no i w końcu zdecydowaliśmy się na rozwód...-westchnęła-...Po trzydziestu dwóch latach małżeństwa rozumie pani? No ale nie po to tu jestem. Pani doktor ostatnio coś mnie tu boli... mam problemy  z oddechem...

-Wnioskuję, że dużo się pani stresowała ostatnio.

-Pewno! Co prawda mam najlepszego adwokata w mieście, ale nawet on mówi, że to potrzeba czasu...

-No niestety. No dobrze, zrobimy potrzebne badania okej? Bardzo proszę usiąść...-wskazałam na krzesło po drugiej stronie biurka, a ja usiadłam na swoim fotelu. 

Kobieta wstała, ale zaraz potem złapała się ręką za stolik obok niej. Przymknęła oczy i lekko posiniała na twarzy.

-Wszystko w porządku? Pani Andrews?- widząc, że kobieta lekko pochyla się do przodu od razu poderwałam się z fotela i podbiegłam by ją złapać. Przypadkiem zbiłam również wazon.

Pani Andrews straciła przytomność, a do pomieszczenia wpadła pielęgniarka usłyszawszy huk wazonu. Kazałam przetransportować pacjentkę na salę co niezwłocznie uczyniła. Sama udałam się do łazienki by trochę ochłonąć. Wyjęłam z torebki telefon, ale o dziwo nie miałam żadnej wiadomości od mojego mężczyzny. Wykręciłam numer Alexa, ale nikt się nie odzywał. W moim sercu pojawiła się niepewność, a ja zaczęłam się zwyczajnie martwić. Mimo tego byłam w pracy i to co czuję nie mogło się  absolutnie odbić w żadnym stopniu na moich pacjentach. Przepłukałam twarz wodą i postanowiłam sprawdzić co z panią Andrews. Wchodząc na salę zauważyłam, że odzyskała przytomność, a pielęgniarki podpięły ją do wszystkich niezbędnych aparatur. 

-Dzień dobry. Jak się pani czuje?- zapytałam 

-A dziękuję, już lepiej! Wie pani ja umówiłam się tutaj z moim adwokatem. To chyba nie pędzie problem , prawda? Bo miałam informować go na bieżąco o wszelakich przeszkodach. 

-Jeśli czuje się pani na siłach to nie mam nic przeciwko!- uśmiechnęłam się 

-Swoją drogą to bardzo miły, młody chłopak. Widać, że ma powołanie! No i jest w pani wieku...

Chciałam coś powiedzieć, ponieważ z kimś sobie to skojarzyłam. Miły, młody, mecenas, w moim wieku? Niestety nie zdążyłam się już odezwać, gdyż drzwi się otworzyły. 

-Dzień dobry!- usłyszałam bardzo znany mi głos 

-Alex?- odwróciłam się w jego stronę i niespodziewanie wpadłam wprost w jego klatkę piersiową 

-We własnej osobie słoneczko! Swoją drogą miło cię widzieć. Dzień dobry pani Emmo! 

-Zaraz! To państwo się znają?- zapytała uśmiechnięta 

-Znają i bliżej znają...-wyjął z swojej teczki plik kartek- Ale nich mi pani wybaczy, ale nie mam wiele czasu. Załatwmy to szybko dobrze? Może pani tutaj podpisać? To są te dokumenty, które omawialiśmy ostatnio...

-Dobrze, dobrze!- kobieta wzięła od niego plik i długopis i zaczęła podpisywać wszystkie papierki po kolei. Ja spojrzałam ukradkiem na Alexa. Był jeszcze przystojniejszy, niż rano. -To już chyba wszystko...

-Super! Dziękuję...-wziął od niej plik i schował z powrotem do teczki.-Do widzenia! Pa pani doktor...-podszedł do mnie i pocałował przelotnie, przez co ja strzeliłam buraka. Później wyszedł i tyle go widziano. Cała czerwona podeszłam do stolika, by zapisać coś w kartotece. 

-Znają i bliżej znają...-powtórzyła i zaśmiała się przez co wywołała u mnie jeszcze większy rumieniec.

-Oj tam, oj tam...

***

Mój dyżur minął dość szybko i wreszcie mogę iść do domu. Stęskniłam się za Alexem, więc tym bardziej się cieszę. Wyszłam ze szpitala i zaciągnęłam się cudnym, wieczornym powietrzem. Wyjęłam z torebki kluczyki, bo tak! Jadę autem i to do tego Chargerem. Nie chciało mi się jechać taksówką więc wyprosiłam u mojego mężczyzny samochód. Wsiadłam do czerwonego Dodge'a i z nadzieją spojrzałam na milion przycisków. Nie miałam zielonego pojęcia który jest do czego, ale podobno człowiek uczy się na swoich błędach!  Więc wcisnęłam pierwszy lepszy i na przednią szybę trysnął płyn i odpaliły się wycieraczki. 

-Okej!- powiedziałam do siebie i jeszcze raz przycisnęłam przycisk przez co wszystko się uspokoiło

Wcisnęłam inny i tym razem w moją twarz uderzył powiew zimnego powietrza. W końcu wraz z wciśnięciem przycisku 'start' usłyszałam przyjemny warkot silnika. Dlaczego ja wcześniej nie zauważyłam tego przycisku? Co jest ze mną nie tak? 

W końcu dotarłam pod blok i (bez zarysowania pojazdu) zaparkowałam. Odetchnęłam z ulgą i pobiegłam do mieszkania. Przekręciłam kluczyk i pchnęłam drzwi. Nikogo nie słyszałam, więc po cichu weszłam do salonu. Przysięgam, że ledwo powstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem. Alex leżał na kanapie przykryty tysiącami dokumentów i spał. Cicho się zaśmiałam i podeszłam do niego. Zdjęłam kartkę z jego twarzy i pocałowałam go w czoło, przez co rozchylił powieki i spojrzał na mnie. Przez chwilę nie wiedział co się dzieje, ale później się uśmiechnął.

-Cześć...-mruknął zaspany i usiadł

-Cześć kochanie...-usiadłam obok niego i pocałowałam w policzek-Jak się spało?

-Źle...

-Dlaczego?

-Bo bez ciebie!-położył swoje dłonie na mojej talii i posadził mnie na swoich kolanach

-To najgorszy tekst na podryw jaki kiedykolwiek słyszałam...

-Ja nie muszę cię podrywać. Już jesteś moja...-położył głowę na moim ramieniu i pocałował w szyję

-Oh kotku...westchnęłam i wplątałam palce w jego włosy

Później jakoś przeniosło się do łóżka i... no wiadomo. 

Gdy się obudziłam, tylko jedna myśl krążyła mi po głowie. Nie zabezpieczyliśmy się...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 20, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I was your doctor...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz