XV

3.1K 129 33
                                    

LUCY

Było mi dobrze. Nie. Było mi w chuj zajebiscie dobrze. Czegoś takiego chciałby doświadczyć pewnie każda kobieta. Cudowny seks ze wspaniałym mężczyzną. A pierdole. Mogą mnie wyzywać od szmat i zwykłych dziwek co lecą na hajs i fame. Niejedna by mi zazdrościla. Nie żałuję niczego. Byłoby super, gdyby to przetrwało. Koncerty, wieczna zabawa, sława... Z drugiej strony nie wiem czy pasuje do takiego świata i do tego miejsca.

**

Ostatni wieczór, ostatni koncert, ostatnia impreza i ostatnie chwile z chłopakami. Jutro o tej porze będę leżeć w łóżku i wspominać to wszystko, jakby nigdy nic się nie stało, a to wszystko to był jedynie długi sen. Zamglone wspomnienia, które w większości mogę zachować jedynie dla siebie, z dnia na dzień będą się rozplywac. Staram się nie martwić i dobrze bawić. Zapijam wódką momenty, kiedy łapie mnie smutek, że to wszystko się kończy.
Jest tu pełno ludzi, którzy mają pełno kasy. Przynajmniej na tyle aby wykupić limitowane miejsca na imprezę z artystą. Co chwilę zabierają mi Igora to na drinka, to po zdjęcie pamiątkowe.
Chce z nim spędzić noc, bawić się, całować, czuć pragnienie z jego strony. Wykorzystuje każdą okazję aby choć trochę go podrażnic i podniecić. Mimo soczewek widzę jak na mnie patrzy.
Pije z chłopakami kiedy chwyta mnie za rękę. Prowadzi gdzieś na bok, gdzie jest ciszej, i nie ma wielu osób. Przypierajac mnie do ściany, składa pocałunek na moich ustach. W końcu uwolnił się od fanów i może poświęcić trochę czasu mi. Wpłatam palce w jego włosy, kiedy całuję mnie mocnej i unosi moją nogę, bym go objęła. Ale czuję, że coś jest nie tak. Nie całuje mnie jak tamtej nocy. Jego uścisk jest mocniejszy ale pozbawiony uczuć. Jego chwyt nie sprawia przyjemności, boli. Próbuję wymyślec na szybko powód dlaczego tak się dzieje. Znowu. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam się szarpać a w obronie złożyłam mu soczystego liścia na twarz. Dopiero teraz zaczęłam ogarniać co się dzieje. Ból na rękach i szyi od zacisniętych palców. On mnie dusil?! Dlatego nie mogłam pojąć co się dzieje. Oddycha ciężko trzymając się za twarz, a ja próbuje nie pokazać, że znowu mnie zranił. Jak można się tak szybko zmienić w potwora?
Patrzy na mnie a ja proboje rozmasowac pozostawione przez niego ślady.
Nie mówi nic, chociaż widzę że się waha. Między powiedzeniem czegoś a zbliżeniem się do mnie. Nie chcę niczego, boję się go. Chciałabym uciec ale dosłownie, stoję pod ścianą. Boję się jego reakcji, tak jak bałam się typów, przed którymi mnie uratował. Przełyka sline. Odchodzi. Bez słowa. Kurwa. Co ten typ odpierdala. Łza spływa mi po policzku. Boli mnie bardziej złamane serce niz to co on zrobił. Miał się opanować, zmienić..
No tak, zmienić w jeden dzień? Co ja sobie myślałam.
Odchodze z tego miejsca, w stronę chłopakow. Trzęse się, chyba z nerwów.
- Co się stało - Dawid natomiast łapie mnie za ramiona, kiedy próbuję przejść bokiem obok nich.
Nie umiem już trzymać łez, patrzę na jeszcze czerwone ślady, które on już pewnie zauważył. Nie muszę się tłumaczyć. On wie. Oni wszyscy wiedzą. Przytula mnie, a do niego dołącza Adrian i Kacper.
Jest mi za ciepło, zbyt duszno. Nie chcę by znów coś mu zrobili. On nie jest zły. To są jakieś Schizy w jego zrytej bani. Niestety ja nie potrafię ich opanować.

Schizy | ReTo | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz