3. Gwilym

493 13 15
                                    

Dziś jest mój wielki, a za razem najgorszy dzień. Dziś wychodzę za I/T/W.
Dlaczego najgorszy? Bo ja tak naprawdę go nie kocham. I każdy zastanawia się dlaczego biorę z nim ślub... Zostałam do tego zmuszona. Moja mama polubiła I/T/W i powiedziała, że to jest idealny mąż dla mnie i bez żadnej mojej zgody, powiedziała mu, że ja zgodzę się zostać jego żoną. Musiałam przyjąć oświadczyny, bo inaczej matka nie dałaby mi spokoju. I jeszcze w dodatku matka I/T/W. Nienawidzi mnie, wręcz niecierpi, no ale nic na to nie poradzę.

Właśnie jadę odebrać moją, jakże wymarzoną suknie ślubną. Byłam wkurzona, bardzo wkurzona. To była najgorsza rzecz w moim życiu.

Weszłam do salonu, a tam przywitała mnie moja dobra znajoma.

- Cześć kochana. Przyjechałaś po sukienkę?

- Tak.

- Cieszysz się? W końcu to Twój dzień.

- Jeżeli mam być szczera, to nie. Miałam nadzieję, że ten dzień nigdy nie nadejdzie, a jednak.

I/T/P spojrzała na mnie zdziwiona.

- Jak to? Co Ty mówisz?- zapytała.

Westchnęłam i usiadłam na kanapie znajdującej się w salonie sukien ślubnych.

- Niech zgadnę.- usiadła obok mnie.- Cały czas myślisz o Lee?

No i trafiła w czuły punkt.
Gwilym... Musiałam go zostawić, bo mojej matce się on nie podobał i byłam już zaręczona z I/T/W. Nienawidzę swojej matki, tak bardzo hej nienawidzę.

- A żebyś wiedziała. Cały czas o nim myślę. Nie mogę o nim zapomnieć. Wczoraj mijałam go przy sklepie. Eh... Tak mi go brakuje. Do tej pory nie mogę zrozumieć tego, że go zostawiłam. Nie wiem jak tak mogłam, przecież ja go kocham, I/T/P, tęsknię za nim.

- Słońce... Tak mi przykro.- powiedziała i mnie przytuliła, czego bardzo potrzebowałam.

Z moich oczu zaczęły wypływać pierwsze, pojedyncze łzy.

- Ej, ale nie płacz mi tu teraz.

- Jak mam nie płakać, skoro wychodzę za mężczyznę, którego którego nie kocham?

- T/I, patrz na to też z innej strony. Na pewno nie jest taki zły. Założysz rodzinę. Czego chcieć więcej? A po jakimś czasie zapomnisz o Gwilymie.

- Może masz rację, ale zapomnieć o miłości swojego życia nie będzie łatwo.

- T/I skarbie, dasz radę. Jesteś silną kobietą.

- Dzięki I/T/P.

- Na mnie zawsze możesz liczyć.

- Dobrze mieć taką przyjaciółkę jak Ty.

Ponownie się przytuliłyśmy. W pewnym momencie I/T/P wstała i poszła do pomieszczenia znajdującego się za ladą. Wróciła po paru minutach trzymając w ręku moją sukienkę.

- Trzymaj.

Niechętnie odebrałam od niej strój i wstałam z kanapy.

- No to jeszcze tylko makijaż, fryzura i czas zniszczyć sobie całe życie.

- Dasz radę kochanie, a teraz leć, bo czas ucieka.

- Szczerze, to mogłabym zostać dziś w domu.

- Nie przesadzaj. Trzymaj się

Przytuliłyśmy się na pożegnanie.
Wyszłam z salonu i pierwsze co zrobiłam to nabrała dużo powietrza do płuc.
W końcu wsiadłam do samochodu i przez chwilę się zastanawiałam, czy ja w ogóle powinnam brać ten ślub, w końcu jestem już dorosła, a matka traktuje mnie jak jakiś przedmiot. Otrząsnęłam się i ruszyłam w stronę kolejnego salonu kosmetyczno-fryzjerskiego.

One Shot || Bohemian Rhapsody Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz