Rozdział dedykowany xnovakx121314 💜
Już dawno skończyłam 18 lat, ale nadal mieszkam z rodzicami. Strasznie mnie to męczy, ponieważ boję się, że ktoś z pracy się o tym dowie. Wszyscy mają swoje domy, rodziny, dzieci, a ja? A ja nadal siedzę u rodziców.
Wczoraj prawie całą noc pisałam ze swoim chłopakiem o mojej sytuacji. Ben zaproponował mi, abym z nim zamieszkała. Na wieść o tym, że w końcu będę mogła uwolnić się spod skrzydeł moich rodziców, zgodziłam się bez żadnego zastanowienia.
Jednak nie pomyślałam, jak powiem o tym rodzicom. Nie przepadają za blondynem. Niby jestem z nim pół roku, ale oni i tak nie umieją go zaakceptować.
Następnego dnia, z samego rana, postanowiłam powiedzieć o wszystkim rodzicom.
Gdy tylko otworzyłam oczy, szybko poszłam do łazienki i zrobiłam wszytko to co powinno robić się rano. Zeszłam z góry, ponieważ mój pokój znajdował się na piętrze i skierowałam się do kuchni, gdzie oboje moich rodziców właśnie siadali do stału i chcieli zacząć jeść śniadanie.- O już wstałaś?- zapytała zdziwiona mama.
Fakt, lubiłam długo spać. A ja o 8:00 na nogach, to prawdziwy cud.
-Jak widać.
- Siadaj, zrobię Ci herbaty.
-Nie mamo, nie trzeba. Nie jestem głodna.
-Skoro tak mówisz.
Zapadła cisza, a ja zbierała się w sobie na odwagę, aby powiedzieć rodzicom o tym, co zaproponował mi Hardy.
W końcu policzyłam w myślach do 10 i zaczęłam.-Mamo, tato... Muszę Wam coś powiedzieć.
-Słuchamy.- powiedział tata biorąc kęs kanapki do ust.
- Wczoraj pisałam z Benem...
- Jak słyszę to imię, to aż mi się niedobrze robi.- przerwała mi mama.
-Mogę dokończyć?
-Tak, tak.
- Zaproponował mi, abym z nim zamieszkała.
-Ty sobie chyba teraz żartujesz.- oburzyła się matka.
-Nie. Nie żartuje. Mamo, to chyba najwyższa pora, abym się stąd wyprowadziła.
- Kochanie, rozumiem, ale zamieszkanie z tym chłopakiem... To nie jest dobry pomysł.
-Wiem, że go nie lubisz, ale to nie zmienia tego co nas łączy. Kocham go, a zamieszkanie z nim to kolejny krok w naszym związku.
- T/I, o czym Ty w ogóle mówisz? Jakie 'kocham go'? Dziecko przecież widać, że to zwykły kobieciarz.
-Nie znasz go, więc nie oceniaj.
- I/T/O, słyszysz co ona mówi?
-A może ona ma rację? W końcu jest już dorosła. Ty w jej wieku mieszkałaś już ze mną.
- Ale to nie to samo. Ten cały Ben nie jest odpowiedni dla naszej córki. On przy pierwszej lepszej okazji ją zostawi, albo zdradzi!
- Mamo, skąd to możesz wiedzieć? Oceniasz go po wyglądzie. Wiem, jest gwiazdą i może żyje trochę inaczej niż inni, ale to też człowiek, on też potrafi kochać.
- Nigdzie się nie wyprowadzasz. Zostajesz z nami, czy Ci się to podoba czy nie.
- Nie uważasz, że jestem za stara na taką gatkę? Mamo, nie mam 5 lat, ani 17. Nie możesz mi zabranić, stać się samodzielną osobą.
- Właśnie, że mogę. Jestem Twoją matką!.
- Okropną matką. Nie rozumiem, dlaczego zabraniasz mi zrobić kolejny krok w dorosłość. Inne matki wspierają swoje dzieci, a Ty?
- Nie chce, abyś cierpiała przez tego chłopaka, zrozum!
- Ale, nie wiesz czy będę przez niego cierpiała. Jak na ten czas, nasz związek tylko się rozwija, a nie zanika.
- Tak jest teraz. Nie wiesz co będzie później. Może będzie chciał zabawić się z inną...
- Jeżeli tak będzie, to na pewno nie teraz.
- Idź do swojego pokoju.
- Mamo, ja nadal nie mam 5 lat.
- Idź do swojego pokoju i nie pokazuj mi na razie na oczy!
W złości zbiłam jedną ze szklanek i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do Bena. Po trzecim sygnale odebrał.
- Cześć kochanie. Jesteś już gotowa?
- Ben, mówiłam Ci, że to się nie uda.
- Chyba żartujesz. Matka Ci nie pozwala?
- Nie. Boże, ja już nie wiem co robić.
-A może wyjdziesz nikomu nic nie mówiąc?
-Mówisz o ucieczce?
- Coś w tym stylu.
- W takim razie, przyjedziesz do mnie o 22:30?
-Pytanie. Pewnie, że tak. A i chyba nie będziesz wychodziła przez drzwi?
- A jak mam wyjść?
- W taki sposób może Cię ktoś usłyszeć. Będziesz musiała wyjść balkonem. Obiecuję, że Cię złapie.
- W końcu poczuje się jak księżniczka uwolniona z zamku.
Hardy się zaśmiał.
-No widzisz, a teraz pakuj się moja księżniczko.
-To do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. Wzięłam swoją walizkę i zaczęłam się pakować.
Przez te parę godzin, żadne z rodziców się do mnie nie odzywało. Nie było mi przykro, w sumie to nawet się cieszyłam. Nie miałam ochoty słuchać jakiego 'ale' mojej mamy.
Wybiła 22:25, usłyszałam jak pod dom zajechał samochód. To musiał być Ben. Nikt inny o tej godzinie do nas nie przyjeżdża. Rodzice już dawno spali, w czym był plus dla mnie.
Wyszłam na balkon ze spakowaną walizką.
Hardy wysiadł z samochodu i pokazał w geście, abym zrzuciła mu walizkę. Tak też właśnie zrobiłam. Złapał ją, przez co obyło się bez jakichkolwiek hałasów.Teraz przyszła kolej na mnie. Bałam się, ale ufałam chłopakowi. Wyszłam za szczeble balkonu i powoli spuszczałam się na dół.
-Nie bój się. Złapię Cię.- wyszeptał blondyn.
Wzięłam głęboki wdech i skoczyłam. Ben złapał mnie bez żadnego problemu i szybko zniósł mnie do samochodu.
Gdy usiadł za kierownicą, miał odpalać, ale położyłam dłoń na jego policzku, przez co spojrzał na mnie. Pocałowałam go, w ramach małego podziękowania.
Odjechaliśmy spod domu moich rodziców i jechaliśmy drogą prowadząca do domu Hardy'ego.
Byłam przeszczęśliwa, że w końcu udało mi się opuścić rodzinny dom. Ale gdyby nie pomoc chłopaka, pewnie nadal mieszkała bym u rodziców.***
Moja matka kilka razy próbowała się ze mną skontaktować. Dzwoniła, pisała, czasami przychodziła pod dom Bena, a my zachowywaliśmy się tak jakby nas nie było. Mój ojciec, nie był zły, wręcz przeciwnie, cieszył się, że jego córka wchodzi w dorosłe życie.
CZYTASZ
One Shot || Bohemian Rhapsody
FanfictionKrótkie opowiadania z aktorami filmu Bohemian Rhapsody - Rami Malek - Joseph Mazzello - Gwilym Lee - Ben Hardy Gościnnie: - Brian May - Roger Taylor