11. Ben

482 13 2
                                    

Rozdział dedykowany xnovakx121314 💜

Już dawno skończyłam 18 lat, ale nadal mieszkam z rodzicami. Strasznie mnie to męczy, ponieważ boję się, że ktoś z pracy się o tym dowie. Wszyscy mają swoje domy, rodziny, dzieci, a ja? A ja nadal siedzę u rodziców.

Wczoraj prawie całą noc pisałam ze swoim chłopakiem o mojej sytuacji. Ben zaproponował mi, abym z nim zamieszkała. Na wieść o tym, że w końcu będę mogła uwolnić się spod skrzydeł moich rodziców, zgodziłam się bez żadnego zastanowienia.

Jednak nie pomyślałam, jak powiem o tym rodzicom. Nie przepadają za blondynem. Niby jestem z nim pół roku, ale oni i tak nie umieją go zaakceptować.

Następnego dnia, z samego rana, postanowiłam powiedzieć o wszystkim rodzicom.
Gdy tylko otworzyłam oczy, szybko poszłam do łazienki i zrobiłam wszytko to co powinno robić się rano. Zeszłam z góry, ponieważ mój pokój znajdował się na piętrze i skierowałam się do kuchni, gdzie oboje moich rodziców właśnie siadali do stału i chcieli zacząć jeść śniadanie.

- O już wstałaś?- zapytała zdziwiona mama.

Fakt, lubiłam długo spać. A ja o 8:00 na nogach, to prawdziwy cud.

-Jak widać.

- Siadaj, zrobię Ci herbaty.

-Nie mamo, nie trzeba. Nie jestem głodna.

-Skoro tak mówisz.

Zapadła cisza, a ja zbierała się w sobie na odwagę, aby powiedzieć rodzicom o tym, co zaproponował mi Hardy.
W końcu policzyłam w myślach do 10 i zaczęłam.

-Mamo, tato... Muszę Wam coś powiedzieć.

-Słuchamy.- powiedział tata biorąc kęs kanapki do ust.

- Wczoraj pisałam z Benem...

- Jak słyszę to imię, to aż mi się niedobrze robi.- przerwała mi mama.

-Mogę dokończyć?

-Tak, tak.

- Zaproponował mi, abym z nim zamieszkała.

-Ty sobie chyba teraz żartujesz.- oburzyła się matka.

-Nie. Nie żartuje. Mamo, to chyba najwyższa pora, abym się stąd wyprowadziła.

- Kochanie, rozumiem, ale zamieszkanie z tym chłopakiem... To nie jest dobry pomysł.

-Wiem, że go nie lubisz, ale to nie zmienia tego co nas łączy. Kocham go, a zamieszkanie z nim to kolejny krok w naszym związku.

- T/I, o czym Ty w ogóle mówisz? Jakie 'kocham go'? Dziecko przecież widać, że to zwykły kobieciarz.

-Nie znasz go, więc nie oceniaj.

- I/T/O, słyszysz co ona mówi?

-A może ona ma rację? W końcu jest już dorosła. Ty w jej wieku mieszkałaś już ze mną.

- Ale to nie to samo. Ten cały Ben nie jest odpowiedni dla naszej córki. On przy pierwszej lepszej okazji ją zostawi, albo zdradzi!

- Mamo, skąd to możesz wiedzieć? Oceniasz go po wyglądzie. Wiem, jest gwiazdą i może żyje trochę inaczej niż inni, ale to też człowiek, on też potrafi kochać.

- Nigdzie się nie wyprowadzasz. Zostajesz z nami, czy Ci się to podoba czy nie.

- Nie uważasz, że jestem za stara na taką gatkę? Mamo, nie mam 5 lat, ani 17. Nie możesz mi zabranić, stać się samodzielną osobą.

- Właśnie, że mogę. Jestem Twoją matką!.

- Okropną matką. Nie rozumiem, dlaczego zabraniasz mi zrobić kolejny krok w dorosłość. Inne matki wspierają swoje dzieci, a Ty?

- Nie chce, abyś cierpiała przez tego chłopaka, zrozum!

- Ale, nie wiesz czy będę przez niego cierpiała. Jak na ten czas, nasz związek tylko się rozwija, a nie zanika.

- Tak jest teraz. Nie wiesz co będzie później. Może będzie chciał zabawić się z inną...

- Jeżeli tak będzie, to na pewno nie teraz.

- Idź do swojego pokoju.

- Mamo, ja nadal nie mam 5 lat.

- Idź do swojego pokoju i nie pokazuj mi na razie na oczy!

W złości zbiłam jedną ze szklanek i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do Bena. Po trzecim sygnale odebrał.

- Cześć kochanie. Jesteś już gotowa?

- Ben, mówiłam Ci, że to się nie uda.

- Chyba żartujesz. Matka Ci nie pozwala?

- Nie. Boże, ja już nie wiem co robić.

-A może wyjdziesz nikomu nic nie mówiąc?

-Mówisz o ucieczce?

- Coś w tym stylu.

- W takim razie, przyjedziesz do mnie o 22:30?

-Pytanie. Pewnie, że tak. A i chyba nie będziesz wychodziła przez drzwi?

- A jak mam wyjść?

- W taki sposób może Cię ktoś usłyszeć. Będziesz musiała wyjść balkonem. Obiecuję, że Cię złapie.

- W końcu poczuje się jak księżniczka uwolniona z zamku.

Hardy się zaśmiał.

-No widzisz, a teraz pakuj się moja księżniczko.

-To do zobaczenia.

-Do zobaczenia.

Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. Wzięłam swoją walizkę i zaczęłam się pakować.

Przez te parę godzin, żadne z rodziców się do mnie nie odzywało. Nie było mi przykro, w sumie to nawet się cieszyłam. Nie miałam ochoty słuchać jakiego 'ale' mojej mamy.

Wybiła 22:25, usłyszałam jak pod dom zajechał samochód. To musiał być Ben. Nikt inny o tej godzinie do nas nie przyjeżdża. Rodzice już dawno spali, w czym był plus dla mnie.
Wyszłam na balkon ze spakowaną walizką.
Hardy wysiadł z samochodu i pokazał w geście, abym zrzuciła mu walizkę. Tak też właśnie zrobiłam. Złapał ją, przez co obyło się bez jakichkolwiek hałasów.

Teraz przyszła kolej na mnie. Bałam się, ale ufałam chłopakowi. Wyszłam za szczeble balkonu i powoli spuszczałam się na dół.

-Nie bój się. Złapię Cię.- wyszeptał blondyn.

Wzięłam głęboki wdech i skoczyłam. Ben złapał mnie bez żadnego problemu i szybko zniósł mnie do samochodu.

Gdy usiadł za kierownicą, miał odpalać, ale położyłam dłoń na jego policzku, przez co spojrzał na mnie. Pocałowałam go, w ramach małego podziękowania.

Odjechaliśmy spod domu moich rodziców i jechaliśmy drogą prowadząca do domu Hardy'ego.
Byłam przeszczęśliwa, że w końcu udało mi się opuścić rodzinny dom. Ale gdyby nie pomoc chłopaka, pewnie nadal mieszkała bym u rodziców.

***

Moja matka kilka razy próbowała się ze mną skontaktować. Dzwoniła, pisała, czasami przychodziła pod dom Bena, a my zachowywaliśmy się tak jakby nas nie było. Mój ojciec, nie był zły, wręcz przeciwnie, cieszył się, że jego córka wchodzi w dorosłe życie.

One Shot || Bohemian Rhapsody Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz