19. Roger

141 10 2
                                    

Rozdział dedykowany cirillaa__ ❤️

Jesień...
Nie jestem fanką tej pory roku, ale uwielbiam wieczorne spacery po ścieżkach posypanymi kolorowymi liśćmi.
O dziwo tej wieczór był całkiem ciepły, co nie zdarzało się często.

Rozglądałam się dookoła, aby znaleźć jakąkolwiek żywą dusze, nawet zwykłego zwierzaka.

I w pewnym momencie zauważyłam... Postać siedzącą na jednej z ławek i patrząc w dal.
Przyglądając się postawie ciała, już wiedziałam kim ona, a raczej on jest.

Momentalnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i dość szybko zaczęłam iść w stronę ławki.

- Roger?! O Mój Boże!- od razu rzuciłam się w ramiona chłopaka, który cicho się śmiejąc przytulił mnie do siebie.-Nie widziałam Cie trzy miesiące, gdzie byłeś?

- Podróżowałem słoneczko... Dużo podróżowałem.

- Ale... Dlaczego nie zabrałeś mnie ze sobą? Obiecałeś...

- Jeszcze za wcześnie, abym brał Cie na takie podróże.

- Mówiłeś, że będziemy razem w każdym momencie... Nie ważne co by się działo.

- I jesteśmy... Cały czas jestem przy Tobie.

- Nie w taki sposób jaki bym chciała...

- Wiem kwiatuszku.- Przerwał na moment patrząc na mnie.- Nie mówmy o smutnych rzeczach, w końcu spotkaliśmy się po tylu dniach... Opowiedz co u Ciebie? Spełniasz swoje marzenia?

- Tak! Udało mi się otworzyć własną restaurację! Oczywiście Twoje ulubione danie jest specjałem kuchni... Powinieneś kiedyś tam przyjść.

- Jestem tam codziennie.

- Podoba Ci się chociaż?- Zapytałam niepewnie.

- Jest wspaniała kochanie, mogę się założyć, że będziesz najlepsza szefową kuchni w całym mieście.

- Dziękuję, że zawsze we mnie wierzyłeś.

- I wierzę...- Posłał mi swój ciepły uśmiech.- Wracając, został jeszcze wyjazd do Paryża, prawda?

-Taaak... To chyba moje ostatnie marzenie.

- Je również spełnisz... Obiecuje Ci to.

- Dlaczego nie możemy lecieć tam razem?

- Będę tam z Tobą promyczku...

- No tak.

Spuściłam głowę w dół i bawiłam się swoimi palcami, jednak poczułam jak chłopak łapie mój podbródek i ponosi moją głowę do góry.

- Jestem z Ciebie bardzo dumny słoneczko.

Bardzo delikatnie złączył swoje usta z moimi w dość długim pocałunku. Jego usta jak zwykle były tak ciepłe i tak pełne, że nie chciałam się od nich odrywać.
Jego ciepła i delikatna dłoń wylądowała na moim policzku, który gładził kciukiem.

- Muszę już iść...- Wyszeptał kiedy się od siebie odsunęliśmy.

- Nie Roger proszę... Zostań jeszcze chwilę.

-Bardzo bym chciał, ale nie mogę... Wiesz jak jest.

- Ale...- przerwał mi.

- Zobaczymy się jutro o tej samej porze.- Złapał moją dłoń, którą delikatnie pocałował i wstał z miejsca.

One Shot || Bohemian Rhapsody Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz