15. Ben

391 12 7
                                    

Rozdział dedykowany Emily_Seatre ❤️


Wybiła 18:00 jak co piątek o tej godzinie kończyłam pracę. Wyszłam z biura i rozejrzałam się po parkingu szukając samochodu Bena, ale nigdzie go nie znalazłam. Chłopak obiecał, że dziś po mnie przyjedzie, ale chyba zapomniał...

*Świetnie*

Wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer do chłopaka. Nie odebrał. Powtórzyłam to ze sześć razy, ale nadal cisza. Pozostało mi iść na pieszo. Byłam na niego wściekła. Specjalnie przywiózł mnie dziś do pracy, aby później mnie stąd odebrać. Chyba ze sto razy mówiłam mu o której kończę, ale widzę, że to jeszcze za mało.

Droga do domu zajęła mi 45 minut. Myślałam, że wyjdę z siebie. Ben nadal nie dawał znaku życia, w dodatku musiałam zapieprzać w szpilkach przez pół miasta.

Gdy weszłam do domu, było jakoś dziwnie cicho. Zawsze gdy przyjeżdżałam Hardy czekał na mnie w wejściu, albo robił coś do jedzenia. Jednak nie tym razem...
W domu panowała cisza jak w grobie. Weszłam po cichu dalej. Przez chwilę myślałam, że Ben gdzieś wyszedł, ale po chwili dobiegły do mnie jakieś głosy z sypialni.
Do głowy przychodziły mi różne rzeczy, jednak dla pewności poszłam to sprawdzić.

Ręka mi się trzesła kiedy łapałam za klamkę, bałam się widoku, który mogę tam zastać.
Uchyliłam lekko drzwi, a tam zobaczyłam jak chłopak pieprzy się z jakąś laską. Myślałam, że wyjdę z siebie. Przez chwilę stałam bez ruchu z dłonią na ustach, aby nikt nie usłyszał jak płaczę. W końcu wzięłam się w garść.

- Ty gnoju!- krzyknęłam wchodząc do sypialni i przerywając tą jakże namiętna chwilę.

- T/I co Ty tu robisz?- zapytał zakłopotany chłopak, szybko zakładając na siebie ubrania.

- Mieszkam tu Ben, bardziej interesuje mnie to, co Ty tutaj robisz i kim jest ta kobieta.

- T/I, ja Ci to wszytko wytłumaczę...

-Możesz wsadzić sobie gdzieś tą gadkę, nie mam zamiaru Cię słuchać. A Ty- skierowałam się do tej dziewczyny.- Wynoś się stąd i to w tej chwili.

Dziewczyna ani drgnęła. Jak widać, chyba nie usłyszała...

- Wypieprzaj mi stąd!!- podniosłam swój ton głosu tak, że byłam pewna, iż sąsiedzi mnie słyszą.

W końcu wzięła swoje ubrania i wybiegła z mojego domu.

- Dzwoniłam do ciebie, miałeś odebrać mnie z pracy, a Ty co?! Pieprzysz jakąś laskę! Ku*wa no, dlaczego mnie to spotkało?!

- T/I, przepraszam...

-Przepraszam? W du*e wsadź sobie to swoje 'przepraszam' Ben! Jesteś świnią. A ja głupia myślałam, że mnie kochasz, myślałam, że to z Tobą spędzę resztę mojego życia.

- Skarbie...

- Nie mów tak na mnie. Najlepiej w ogóle się do mnie nie odzywaj.

Hardy nic nie powiedział, tylko patrzył na mnie w milczeniu. Patrzył na osobę, która przez niego wylewa wodospad łez. Kochałam go, naprawdę go kochałam, ale widać nie potrzebnie robiłam siebie nadzieję na coś większego.

- Wyjdź stąd.- wyszeptałam po jakimś czasie.

- T/I daj mi to wytłumaczyć.

- Wynoś się stąd do cholery!

Chłopak ostatni raz na mnie spojrzał i wyszedł ze sypialni, w prawdzie wyszedł z domu. Zostałam z tym wszystkim sama. Nie miałam nikogo, aby się komuś wyżalić, wyglądać, aby ktoś dał mi jakąś radę.
Byłam sama.
Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Ocierałam kolejne strumienie łez i wstałam z łóżka, na którym siedziałam. Skierowałam się prosto do łazienki.

One Shot || Bohemian Rhapsody Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz