Rozdział 13

4 0 0
                                    

I tak się stało...wolałam jego imię...przez sen, gdy wyobrażałam sobie nas...samych...ten pierwszy raz...

-Mówiłem, że tak będzie-obudził mnie czyjś głos.

Przy futrynie stał Will, w samych bokserkach, ręce miał założone jedna na drugą. Po imprezie nie chciało mi się już szykować do spania, więc zdjęłam wszystko oprócz bielizny, zmyłam makijaż i poszłam spać. Więc Will musiał wparować do mojego pokoju akurat dziś. Will zamknął za sobą drzwi i usiadł na skraju łóżka.

-O czym śniłaś?
-A to już nie twój interes-zaczęłam na siebie zaciągać kołdrę.
-Ojjj szkoda, że mi nie powiesz, lubię spełniać fantazje ludzi.
-Sądzę, że nie raz miałeś okazję-powiedziałam głośno wypuszczając powietrze.
-No raz Julie zażyczyła sobie jednorożca, który je marchewki, objechałem pół miasta, żeby go dla niej znaleźć...nie...nie spełniałem dziewczynom jeszcze ich fantazji sennych, ale chętnie spróbuje...

Will zaczął głaskać moje stopy, jego ręce robiły to z taką delikatością, ale i z takim żarem, że jego ruchy ukajały mnie i paliły jednocześnie. Nagle Will przestał być taki delikatny i jak wygłodniały lew rzucił się na moje usta, całując je. Na chwilę przestaliśmy, po czym Will posadził mnie na swoich kolanach i wyjęczał w moje usta.

-Nie jesteś w stanie sobie wyobrazić jak szybko potrafisz mnie rozpalić skarbie...

Jego dłonie suneły po moim półnagim ciele tak lekko, jakby posmarował je wcześniej balsamem.

-My...nie możemy... - powiedziałam.

Will gwałtownie się odsunął zdjął mnie z kolan i wstał.

-Skoro tak mówisz-wzruszył tylko ramionami i wyszedł, nie zamykając przy tym drzwi.

Wstałam i zamknęłam je, po czym usiadłam na łóżko i wpatrywałam się w przestrzeń przed domem. Znów zobaczyłam tę czarną postać, tym razem siedziała na dachu naszego domu, od strony pokoju Willa, trzymała butelkę w ręce i co rusz podnosiła ją do ust i upijała łyk. Teraz już byłam pewna, że tamtą postacią, którą widziałam pierwszego dnia był Will i że to nie był sen, tylko dlaczego zakradał się do tamtego domu?

Daylight. The sun that never goes off.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz