Rozdział 6

5 0 0
                                    

Przez kolejną część dnia, w głowie miałam cały czas słowa "to nie miejsce dla dziewczyn takich jak ty". Postanowiłam się spytać Willa, o co mu chodziło, gdy to mówił. Nie mam pojęcia dlaczego od samego początku, gdy przyjechałam, czyli wczoraj, traktuje mnie jak powietrze, jakbym nie istniała i zachowuje się w stosunku do mnie, jakbym była przedmiotem, a nie człowiekiem.

Większość lekcji była nudna, przeważnie robiliśmy jakieś zadania czy coś w tym guście, ale gdy przyszła lekcja historii bardzo się zdziwiłam. Uczył nas młody mężczyzna, Rayan. Miał oliwkową karnacje, lekki zarost i ciemne włosy. Gdy wszedł do klasy połowa dziewczyn westchnęła. No przyznam był przystojny, ale dla mnie nie był Bogiem czy świnia wie czym.

-Dzień dobry Panie i Panowie, słyszałem, że dołączyła do naszego grona, jakaś nowa osobniczka, czy jest ona dziś obecna? - zapytał.
-Tak, to ja-powiedziałam, a on gestem ręki kazał mi wstać, więc i to zrobiłam, ręce całe mi się trzęsły ze stresu.

Pan Rayan podszedł do mnie i położył mi rękę na ramieniu po czym powiedział:

-Spokojnie, nie gryzę-przy czym puścił mi oczko-Elizabeth tak?-pokiwałam głową, a on zdjął rękę z mojego ramienia i pokierował się w stronę tablicy- drogie panie i drodzy panowie, nie wiem czy była już wam przedstawiana powieść duma i uprzedzenie, jeśli tak to wspaniale, a jeśli nie to powinna. Przedstawia ona historie panny Elizabeth Bennet, której oświadczył się pewnie kawaler, a dokładniej pułkownik Fitzwilliam Darcy, początkowo był on dla niej strasznym gburem i mieszał ją z błotem, ale pod jego trudnym charakterem, skrywał on prawdziwe uczucia do Elizabeth, które później pokazał jej we wzruszający sposób. Elizabeth znasz może tą powieść?
-Yyy...słyszałam o niej sporo, ale nie miałam jeszcze przyjemności jej przeczytać.
-Gorąco ci więc polecam ją przeczytać, a teraz przejdźmy do lekcji.

Pan Rayan dał mi kolejną zagadkę na dziś. Czy mogło coś znaczyć to całe dumouprzedzowanie. FitzWILLIAM, trudny charakter, skrywane uczucia, mieszanie z błotem. Chyba za dużo tego wszystkiego dla mnie. Po lekcji Pan Rayan zawołał mnie do siebie. Gdy wszyscy wyszli powiedział:

-Powiedz mi jedno, ale najpierw mogę do ciebie zwrócić się po imieniu?
-Tak, oczywiście.
-Eliza...
-Wolę Liss proszę Pana
-Mów mi Ray, dobrze Lisso, więc powiedz mi, dlaczego taka ładna dziewczyna szpeci sobie twarz kolczykami?
-Yyy...przepraszam, ale raczej to moja sprawa co robię z własną twarzą.
-Rozumiem cię doskonale, ale równie piękniej wyglądała byś bez nich, gwarantuję ci to-murgął do mnie znów, a ja zalotnie dałam włosy za ucho, wiem że takie zachowanie jest karalne, czyli zaloty nauczyciela do ucznia, ale i tak czy tak długo tu nie pobędę.
-Jeśli Pan tak mówi, to chyba musi to być prawdą.
-Nawet bez niczego wyglądałabyś bosko-zaśmiał się, ale po chwili zrozumiał co powiedział- na twarzy bez niczego, nie zrozum mnie źle, mogło to zabrzmieć trochę dwuznacznie, ale bez makijażu każda kobieta jest piękna.
-Tak samo jak mówią, że w garniturze, każdy mężczyzna wygląda jak milion dolarów, ale znam kilka przypadków, gdzie nie potrzeba garnituru, żeby tak wyglądali-Rayan uśmiechnął się, chciał coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek i musiałam iść na lekcje.

Szczerze mówiąc pierwszy raz ktoś nazwał mnie kobietą i szczerze, podobało mi się to, w sumie to Rayan nie jest taki najgorszy, no może aspekt, że jest moim nauczycielem trochę to wszystko psuje.

Daylight. The sun that never goes off.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz