💮 Rozdział VII 💮

751 70 44
                                    

Ale jak to? :c

my OTP… nooooo :(((

Serio? Czy po prostu boisz się hejtu czy czegoś? W końcu mieszkamy w Polsce, tolerancji tu nie ma…

i gites, ręce precz od mojego mensza xDD #LisztIsMyBoyfriend

LMAO

Wiele podobnych komentarzy powitało Polaka gdy jak co ranka sprawdzał co dzieje się w mediach społecznościowych. Nie wszyscy byli kontent z powodu braku chemii między nim a Ferencem, ale mu uwierzyli. A o to mu właśnie chodziło.

Właśnie, Ferenc. Czy wczorajszy incydent wpłynie jakkolwiek na ich czysto przyjacielską relację? Przecież to nie było nic takiego, tylko jego ręka za bardzo upodobała sobie policzek młodszego chłopaka! Ale chyba nie powinna, prawda? Niby nie, ale w sumie, kto by się oparł pokusie tej alabastrowej cery, gładkiej niczym niezmącona tafla Świtezi?

- Ogarnij się Fryderyk, to nic szczególnego! - potarł dłonią czoło, aby się uspokoić. - Jesteście kolegami, znajomymi z branży, to mogło się zdarzyć!

Hm, ale dlaczego tak Ci się podobał kontakt ze zwyczajnym przyjacielem?

Sfrustrowany młodzieniec uderzył głową w niebieską poduszkę, wyklinając swoje głupie myśli. Nie chodziło mu o ich treść, bynajmniej. Bał się tego, jak prawdopodobne mogą się one okazać…

Z błędnego koła przemyśleń wyrwało go powiadomienie-dzwoneczek informujące o nowej wiadomości. Złapał więc za telefon i poczuł, jakby kamień spadł mu z serca. Prosto na żołądek.

kurtoszoholik: panie Chopin? Możemy pogadać?

Frysia: Jadne.
Frysia: *jasne.
Frysia: Jeżeli chodzi o tę aferę na Twitterze, to kryzys minął, sprawdzałem dziś rano.

kurtoszoholik: a to kamień z serca
kurtoszoholik: ale nie o tym chciałem pisać…
kurtoszoholik: co to właściwie było to wczoraj…?
kurtoszoholik: nie że coś, ale to było trochę dziwne

Brunet lekko spanikował i zaczął nerwowo wstukiwać kolejną wiadomość, co chwilę poprawiając niektóre wyrazy (nie umiał pisać poprawnie, kiedy się denerwował).

Frysia: Ale co było dla ciebie takie niecodzienne? Przecież mówiłem Ci, że Ludwika bierze sobie tradycyjną gościnność za najwyższą świętość, a Iza... Iza to Iza.

kurtoszoholik: nie o tym mówię (piszę?) i ty to wiesz
kurtosziholik: piękny kawalerze :D

Frysia: No dobra… Przyznaję, że sam nie mam pojęcia. Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło… Matko, to brzmi tak bardzo gejowsko…

kurtoszoholik: nie przepraszaj, to nic takiego
kurtoszoholik: a czemu od razu gejowsko?
kurtoszoholik: każdemu się mogło zdarzyć xD

Frysia: …sam nie wiem, w sumie… Za dużo czasu spędzam z Izabellą, ona ciągle gada o tym, jak to ona kogoś shippuję i tak dalej. Nieważne, czyli między nami wszystko jak najbardziej w porządku, tak?

kurtoszoholik: pewnie że tak bro
kurtoszoholik: spadam, George na mnie krzyczy, uff

Frysia: Elo, nie zazdroszczę. XD

💮

- Tato, wiesz co widziałam dzisiaj na mieście? Jakieś stoisko antyLGBTQ+. To już chyba trzecie w tym miesiącu.

Fanny Mendelssohn zaczęła niepozorną dyskusję przy obiedzie, nakładając sobie porcję makaronu. Nie robiła tego bez celu, oczywiście. Jej młodszy brat jakiś czas temu wyznał jej, że ma teraz chłopaka. A ona, jako przykładna siostra, zapragnęła wiedzieć o nim wszystko (Felix był pewien, że dziewczyna już zna grupę krwi i dokładną godzinę urodzenia Hectora).

Kurtosze i rapsodie || Lisztin Modern! AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz