3. Ja jestem ofermą?

1.9K 202 144
                                    

Marek

22 czerwca, rok 2017

Nie wyszedłem z pokoju do końca dnia. Łukasz parę razy próbował wejść do środka i ze mną porozmawiać, ale ja zamknąłem drzwi na klucz. Nie chciałem z nikim rozmawiać, nie chciałem pokazywać, że płakałem. Chciałem po prostu mieć spokój od wszystkich i od wszystkiego. Cholernie źle się czułem, nie potrafię nawet tego opisać. Łukasz to, Łukasz tamto, nie potrafię go wybić z mojej głowy. Nie potrafię się pogodzić z tym, że on nie jest mój. Obawiam się, że nigdy się z tym nie pogodzę, bo z dnia na dzień coraz bardziej jest mi z tym źle. Każdego dnia również miałem nadzieję, że Łukasz okaże się gnojem, kretynem, dupkiem, walniętym i upośledzonym idiotą, i tego typu rzeczy. W rzeczywistości jest cudowny, kochany, czuły, troskliwy i... Cholera, kocham go coraz bardziej... Czy może być jeszcze gorzej? Zaczynam podejrzewać, że popadam w jakąś paranoję. Nie no, świetnie, pokochałem kogoś w moim śnie, to po pobudzce dalej muszę go kochać, po prostu great! Jeszcze ta cała Karina. Tfu, pluję na to imię! Roznosi mnie, gdy tylko o niej pomyślę albo jak patrzę na ten jej koński ryj. Ale skoro się tu wprowadziła, to nie będzie miała lekko. Będę jej dokuczać, ale... Będę robić to dyskretnie. Tak, aby nikt nie wiedział, że w czymkolwiek złym, co jej się przydarzy maczałem palce. Łukasz również o niczym się nie dowie, taki jest plan. Będę się mścił na niej za to, że po prostu oddycha tym samym powietrzem, co ja i Łukasz. Być może jest to mega dziecinne zachowanie, zdaję sobie z tego sprawę. Jednak przez jakiś czas będę udawać grzecznego i niewinnego chłopca po to, by za jakiś czas nikt nie podejrzewał mnie o okropne rzeczy, które planuję zrobić tej... dziewczynie. W zasadzie to nie będę musiał udawać, w sumie to jestem grzeczny i niewinny, jestem również bardzo nieśmiały, ale dla niej mogę naprawdę zrobić wyjątek. Przyznaję bez bicia, już czuję wyrzuty sumienia, że w ogóle myślę o tym, co chcę jej zrobić. Zazdrość jednak bierze górę, nie jestem w stanie nad tym zapanować.

Właśnie dochodziła godzina druga w nocy. Mimo późnej pory, wciąż słyszałem rozmowy Łukasza i Kariny. Ja pierdolę, jak mnie to denerwuje, jestem tak cholernie zazdrosny, że zaraz coś rozjebię!

Po chwili słuchania ich rozmów postanowiłem pójść do nich i poprosić o ciszę. Nie mam zamiaru więcej słuchać tej lampucery. Tfu!

Wyszedłem z pokoju i po cichu zszedłem na dół. Już miałem się odezwać, lecz postanowiłem wsłuchać się w ich rozmowę. Ukryłem się za ścianą i słuchałem.

- Ile kosztowała?! - krzyknął Łukasz.

- Wiem, dużo, ale pieniądze zwrócą się dzięki Instagramowi!

- Ale, kurwa, sześć stów za pieprzony kosmetyk?!

- Dobra, nie kłóćmy się o jakąś paletę cieni! Przecież to tylko rzecz materialna.

- Nie kłócę się, tylko nie rozumiem sensu tego wydatku na jakąś Kylie, czy co to jest!

- Musiałbyś być kobietą, by zrozumieć.

- Albo gejem.

- Powiedział mądry.

- Ale co?

- Ty już wiesz co - odpowiedziała Karina. No nie powiem, ich rozmowa była całkiem ciekawa. Z tego, co zrozumiałem, to ta głupia krowa przejebała mnóstwo hajsu na gówno, które niby sprawi, że nagle stanie się piękna. Śmieszne. Szkoda tylko, że nic to jej nie pomoże. Za to mam już mały pomysł. Będzie śmiesznie. Chociaż w sumie zależy dla kogo...

Wyszedłem zza ściany i podszedłem do kanapy, na której siedział Łukasz z Kariną. Właśnie miałem coś powiedzieć, lecz chłopak mnie wyprzedził.

Zawsze i wszędzie #2 [KxK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz