Jej nareszcie się dowiecie o tej wielkiej tajemnicy Mareczka
Pow Łukasz
Razem z Markiem wróciliśmy do domu cali rozbawieni tą sytuacją co miała miejsce w parku. Przez całą drogę się z tego śmialiśmy i nie mogliśmy się powstrzymać, i jeszcze ten tekst tego policjanta ,,Takie rzeczy to w domu,, haha no nie mogliśmy. Do domu wróciliśmy jakoś o 20, ponieważ po tej akcji jeszcze się kręciliśmy dość długo po mieście. Pierwszy pocałunek i już taki przypał hah.
-Jezuu i ten tekst policjanta haha -powiedziałem przez śmiech wchodząc do domu-
-No haha rozwalił mnie, dwuznacznie to w sumie zabrzmiało -powiedział przez śmiech-
-MAREK!
-No co -powiedział śmiejąc się cały czas niczym małe dziecko-
-Ty zboczeńcu -powiedziałem i uśmiechnąłem się do niego-
-Odezwał się pedofil -powiedział odwzajemniając uśmiech-
-A weź się zamknij -powiedziałem przez lekki śmiech-
-Idziemy na górę?-zapytał
-A po co..?- zapytałem trochę zmieszany-
-ŁUKASZ!
-No co?
-Nie chodzi mi kurwa o żadne ruchanie, widać po twojej twarzy, że o tym pomyślałeś -powiedział smiejąc się-
Szkoda, że wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ostatni raz usłyszę jego śmiech i ujrzę jego cudny uśmiech..
-AH No dobra o tym pomyślałem. Dobra chodz na górę -powiedziałem uśmiechając się do blondyna-
Razem poszliśmy na górę i weszliśmy do mojego pokoju. Postanowiliśmy, że na razie będziemy spać u mnie w pokoju. Oboje przebraliśmy się w strój nocny i położyliśmy się do łózka. Ułożyłem wygodnie głowę na mojej poduszce. Blondyn również powtórzył moją czynność i tak razem leżąc patrzyliśmy w swoje piękne oczy. Przy okazji dotykałem jego mięciutkich włosów. Ahh on cały jest idealny.
-Wiesz co Marek, nie wyobrażam sobie, żeby ciebie teraz tutaj nie było. -powiedziałem uśmiechając się do niego
-Łukasz bo się rozpłacze -powiedział odwzajemniając uśmiech-
-Ze szczęścia możesz zawsze płakać
-Ty jesteś moim szczęściem kochanie -powiedział łapiąc mnie za rękę-
-Przysięgnij, że nigdy mnie nie zostawisz samego i, że zawsze będziemy razem.-powiedziałem patrząc na niego-
W tym momencie Marek zbladł. Nie wiem co mu się stało, tak jakby poruszyły go bardzo mocno to co powiedziałem. Zdziwiłem się. Myślę, że jak zapytam to Marek mi to wytłumaczy co się stało.
-Marek? -zapytałem
-T-tak? -powiedział jąkając się-
-Czemu tak zbladłeś?
-Słu-chaj Ł-łukasz.. ja Muszę ci coś powiedzieć. -powiedział łamiącym się głosem-
-Marek.. co się dzieje? -powiedziałem a uśmiech od razu zniknął z mojej twarzy-
Pow. Marek
To chyba był ten moment, w którym powinienem mu już wszystko wyjaśnić. Obiecałem sobie i mu, że w odpowiednim momencie mu to powiem. To jest chyba ten moment. Zresztą eh. Nie będę już tego tyle ukrywał.
-P-pamiętasz tą tajemnice, którą ukrywałem..? -zapytałem ze łzami w oczach-
-No tak.. ale ten temat jest skończony i sam mi powiedziałeś, że powiesz mi w odpowiednim momencie. -powiedział zaniepokojony-
-To ten moment.
-Dobrze. Zamieniam się w słuch. -powiedział
-Słuchaj. Jeszcze zanim Ci to powiem, obiecaj mi, że mnie nie zostawisz i, że to co teraz ci powiem nie zmieni naszych relacji.
-Maruś nigdy Cię nie przestanę kochać, obiecuję ci to-powiedział troskliwym głosem-
Nie dam rady mu tego powiedzieć.
A co jak mnie zostawi?
Marek.
Przeciez Łukasz ci wyraźnie powiedział.
Dobra, walę prosto z mostu..
-Jestem chory, i jest 99%, że niedługo mnie już tu nie będzie. -powiedziałem płacząc-
-Niee, Marek nie żartuj se teraz ze mnie bo to serio nie jest śmieszne -powiedział i popatrzył na mnie nie wierząc w to co przed chwilą powiedziałem-
Pow. Łukasz
Słucham? Co kurwa? Że niby mój świat jest chory? I do tego ma jeszcze umrzeć? No chyba kurwa nie. Gdy tylko to usłyszałem serce stanęło mi jak wryte i po prostu rozpłakałem się jak małe dziecko.
-A widzisz jak bym se kurwa żartował? -powiedział płacząc-
-Nie Marek. Ale ty mi nie umrzesz nie ma opcji. Przecież dopiero co przyjechałem i dopiero co jesteśmy razem. I co teraz masz mi tu kurwa umrzeć? Zostawić mnie tu samego? Nie ma opcji rozumiesz?
-Łukasz, słuchaj 99% to nie jest kurwa mało. To jest już pewne. Ja po prostu umrę. Do tego nawet nie wiem kiedy. Ja przepraszam, że od początku ci tego nie powiedziałem. Wtedy jak jeszcze gadaliśmy tylko przez neta, jak ty byłeś w Poznaniu a ja tu to dowiedziałem się o tym. Dlatego chciałem się spotkać. Żeby chociaż przed śmiercią moją Cię zobaczyć, zobaczyć moje całe życie i osobę, którą sam kocham. Przepraszam Łukasz. Nie chce Cię tu zostawiać, ale zrozum, że ja wyboru nie mam. I nie mogę nic na to poradzić.
-Marek kurwa, ale ty nie umrzesz! -powiedziałem okropnie płacząc-
-Łukasz.. oboje znamy prawdę.
Mam to w dupie, że jest 99%, zawsze jest ten 1% szans. Przecież cuda się zdarzają prawda? Nie pozwolę, żeby mój świat po prostu odszedł ode mnie.
Nic nie powiedziałem tylko przytuliłem mocno Marka.
-Kocham Cię i nic to nie zmieni..-powiedziałem-
————————————————————————
ωιтαм ωѕzуѕткι¢н ❤️Ahh no dowiedzieliście się o tej wielkiej tajemnicy Mareczka. Szkoda tylko, ze jest ona dość smutna. Aj sama jak pisalam ten rozdzial to mi sie w chuj przykro robilo.
Ale Lukasz i tak nie da mu odejść ❤️
A co będzie dalej to zobaczycie sami 🤫
Do zobaczenia i miłego dnia lub miłej nocy ❤️
Rozdział ogl troszkę krótszy, ale mam nadzieje, ze się spodobał.
CZYTASZ
15 Dni życia kxk
AcciónOpowiadanie o dwójce chłopaków którzy odkryli swoją miłość do siebie, jednak niestety miłość ta musiała się skończyć.. (kxk)