Rozdział 15 "Nic ci nie jest"

21 0 0
                                    

- Lepiej spróbuj otworzyć drzwi. - krzyknęłam.

- Dobra, dobra - powiedział uspokajając mnie.

Wziął duży rozbieg ale na podłodze była kałuża, o którą się poślizgnął wykręcając sobie kostkę.

- Kurwa!!!!!!! - krzyknął.

Wyszłam z pod prysznica, odkryłam się ręcznikiem i podeszłam do niego.

- Nic ci nie jest? - zapytałam.

- Nic mi nie jest tylko trochę mnie kostka boli. - odpowiedział.

- Pokaż tą kostkę. - powiedziałam spokojnie.

Pokazał a moim oczom ukazało się bardzo spuchnięte miejsce na kostce.

- Może lepiej pójdziemy do szpitala? - spytałam.

- Nie, nie i jeszcze raz nie. Wiesz dobrze że za bardzo nie lubię lekarzy. - powiedział stanowczo.

- Ale musimy iść! - krzyknęłam.

- Em no dobra. Chodźmy.

Pomogłam mu wstać. Zaraz, zapomniałam że drzwi są zatrzaśnięte i że jestem w ręczniku. Jakimś cudem udało mi się otworzyć drzwiczki i poszłam się szybko przebrać.

***

Czekaliśmy w poczekalni aż lekarz przyjmie Zayn'a na salę. W końcu się doczekaliśmy. Pielęgniarka przewiozła Zayn'a na wózku na salę. Zayn się położył a doktor poważnie zaczął badać tą kostkę.

- Być może jest złamana. - powiedział smutnym głosem. - Ale przekonamy się wszystkiego jak pojedziemy na prześwietlenie.

- Okej... - powiedział Zayn.

Pielęgniarka ponownie wzięła Zayn'a na wózek i pojechała na prześwietlenie. Ja postanowiłam że zostanę w sali. Nagle zaczął mi dzwonić telefon. To Kasia.

- Halo?? - powiedziałam.

- No hej - powiedziała Kasia ze szczęściem w głosie.

- Co chciałaś bo jestem zajęta? - spytałam.

- Chciałam się spytać czy idziesz dzisiaj do klubu na babski wieczór?. - zapytała.

- Nie mogę, Zayn jest w szpitalu bo coś sobie zrobił w kostkę. - powiedziałam smutna.

- Oj, szkoda. Może innym razem - odrzekła. - Kończę pa.

- Pa.

Rozłączyłam się i zachowałam telefon do torebki. Na stoliku leżały jakieś krzyżówki, więc postanowiłam trochę rozwiązać do czasu kiedy Zayn jest na prześwietleniu. Po 3 minutach przyjechał wózkiem spowrotem.

- I jak panie doktorze? - spytałam.

- Kostka jest niestety złamana. - powiedział smutny. - Pielęgniarko, proszę pobrać krew dla pacjenta na badania podstawowe.

- Dobrze. - powiedziała uśmiechnięta.

- Zgłaszam przeciw!! - krzyknął Zayn. - Ja nie chce żeby ktoś mi wbijał igłę w rękę.!

- Zayn, trzeba. - powiedziałam. - Nie będzie bolało - powiedziałam żeby go uspokoić.

Złapałam go za rękę i uśmiechnął się do mnie.

Zayn pov:

Zobaczyłem że pielęgniarka szykuje potrzebne rzeczy do pobierań krwi. Zaraz chyba zemdleje. Założyła mi na rękę jakąś opaskę i oczyściła miejsce w którym miała mi wbić igłę.

- Erika, ja nie chcę.. - powiedziałem że strachem w oczach.

- Będzie dobrze. - powiedziała uśmiechnięta.

Pielęgniarka miała mi wbić już tą igłę ale zadzwonił mi telefon. Jak dobrze.

- Mogę odebrać?? - spytałem panią.

- Nie teraz. I się nie ruszaj. - powiedziała.

Zaczęła mi powoli wbijać tą cholerną igłę. Miałem ochotę krzyknąć ale się powstrzymałem. Zacisnąłem do bólu oczy.

- Koniec - powiedziała z uśmiechem pani.

- W końcu! - powiedziałem z ulgą.

Erika pov:

* 22.10 *

Pożegnałam się z Zayn'em i wyszłam ze szpitala. Pobiegłam w stronę domu. Po drodze ktoś znowu mnie złapał ale za rękę.

- Gdzie biegniesz? - spytał.

Znałam ten głos. To ten typ w masce. Czego on chce.

- Czego chcesz!!? - krzyknęłam. - zaraz, czy ty przypadkiem nie miałeś wrócić za 3 tygodnie.?!

- Miałem, ale uciekłem. - powiedział uśmiechnięty. - A teraz idziesz ze mną. Moi koledzy czekają na ciebie.

- Nigdzie z tobą nie idę! - krzyknęłam.

Następny niedługo :))


trzy razy miłość <3//ZAKOŃCZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz