Część 13

538 18 6
                                    

Nie wiem co miałam już zrobić,Ciel i Elizabeth wyszli na zewnątrz wytłumaczyć sobie to nie miłe zajście a ja piłam wino nalewając sobie co chwile by się chociaż trochę uspokoić.Koniecznie muszę pogadać na osobności z Cielem a mam nadzieje,że mi wszystko wytłumaczy.
POV.CIEL
Nie chciałem by tak wyszło,Elizabeth i [Imie]..tak naprawde to zależy mi na mojej jeszcze przyjaciółce ale nie mogę tego jej wyznać.Dwa lata temu ożeniłem się wiosną z moją własną kuzynką a teraz żoną Elizabeth,tak strasznie tego nie chciałem ale jednak ranić jej nie wypadało a jej matka jakby się dowiedziała to by mnie udusiła gołymi rękoma.

-Elizabeth wracaj do domu!Nie zawracaj mi głowy tym że jesteśmy małżeństwem i powinniśmy trzymać sie razem jak jakieś papużki.

-Jak możesz tak mówić Ciel?!Ja sie dla ciebie staram jak mogę dbam o ciebie,martwie się również a ty co??

-Jesteś bezczelna żeby mówić,gdzie mam być a gdzie nie!To nie twoja sprawa i nie wtykaj swojego nosa.-rozzłoszczony zawróciłem w strone baru.

-Jak tam wejdziesz,to wracam do Londynu i naskarże moim rodzicom,że się mną nie interesujesz i się do mnie w taki sposób odzywasz,rozumiesz?!Zastanów się dokładnie,masz czas.

Stanąłem nagle jak kołek i popatrzyłem na całą różową od złości twarz Elizabeth która tupała obcasem.

-No więc,jak sobie wbijesz te słowa do głowy to do mnie przyjdź.

Nigdy nie widziałem tak zdenerwowanej a zawsze miłej i słodkiej Lizzy na własne oczy.
Stałem cały czas przed barem zamrożony krzykiem i twarzą żony.Cały czas powtarzało mi się w kułko w głowie twarz zapłakanej [Imie] kiedy do niej przyszedłem a teraz siedzi sama i pije wino z mojego egoistycznego zachowania.
Boje sie teraz spojrzeć jej w twarz,więc postanowiłem wrócić do domu zarezerowowanego dla mnie i rzecz jasna Sebastiana.

POV.Narrator

Kiedy Ciel zrezygnowany poszedł w kierunku domu tym czasem,Sebastian wkroczył do baru by zrobić małą odskocznie od swojego codziennego życia.
I wtedy zauważył całą wypitą butle wina przy której leżała cała szkarłatna twarz [Imie],jej cała osoba była jakby nieobecna i demon postanowił usiąść przy niej i wybudzić ją z transu.

-[Imie],halo jesteś cała?-zaczął jej szturchać ramiona.

-Mmmmh,Ciel ty idiotooo..jak mogłeś mnie tak oszukać ty świnio zdradziecka...

-To ja,Sebastian czemu tutaj sama jesteś?

-Nie jestem sama,mam ciebie Sebuuuś.-cała zachihotana po uszy,że widzi lokaja zaczęła nalewać mu wina,które jej zostało i podała mu całując go nieudolnie w policzek.

-To dla ciebie koteczkuu,hehe.

-Nie mogę od ciebie przyjąć alkoholu,nie w takiej sytuacji rozumiesz?jesteś pijana [Imie] i to w cztery dupy i w dodatku majaczysz.-położył na jej czole rękę i szybko odsunął,chociaż próbował ale mu się nie udało,ponieważ [Imie] zaczęła go całować,zaczynając od szyji a potem na policzku kończąc mokrym pocałunkiem w usta zaskoczonego demona.

-Sebastian,powiedz mi,czy ty byłbyś w stanie kogoś pokochać?-zaczęły z jej policzka cieknąć łzy a w tym przypadku [Imie] naprawde nie wiadziała co robiła.Chciała jak najszybciej zapomnieć o Cielu i o tym co się stało pół godziny temu.
Nigdy jeszcze nie piła alkocholu w takim stanie,wogóle nie piła alkocholu bo nie czuła się aż tak źle jak dzisiejszego popołudnia.

-Nie wiem jak mam na to pytanie odpowiedzieć..ja nigdy nikogo nie kochałem.Ale przy tobie czuje się jak wolna dusza.Myślałem od samego początku,że jesteś wspaniałą dziewczyną,ale nie jestem idealną partią dla ciebie.

-Zrób dla mnie coś Sebastian,proszę..

-Słucham,co takiego sobie życzysz?

-Chcę abyś mnie pokochał,abyś był ze mną na zawsze bez względu na to czy ten mały zdrajca nam przeszkodzi.-odpowiedź [Imie] tak bardzo Sebastiana zdziwiła,że poczuł coś dziwnego,jakby żal mu było tej biednej i słabej istoty za to,że jego pan ją tak upokorzył przed panienką Elizabeth i przed innymi ludźmi będącymi w barze ale jednak doskonale wiedział,że była pijana i mówi bzdury ktore tak czy siak następnego dnia zapomni.
[Imie] patrzyła zmęczonymi oczami w jej jedyną nadzieje do szczęścia i oczekiwała tej łatwej odpowiedzi,patrząc w szklanke trunku.

-Jeżeli będziesz szczęśliwsza dzięki temu to masz moją zgodę,ale pod warunkiem,że nie będziesz tutaj siedziała i piła tylko wrócisz do domu wraz ze mną i pójdziesz spać i że jeszcze się zastanowisz nad tym.

-Zgadzam się na to,tylko zanieś mnie tam,nie mam sił.-ziewnęła głośno i podniosła ręce jak małe dziecko i oczekiwała na to,że ją podniesie.

-Już się zbieramy,tylko pozwól wypić trochę wina..możemy iść panienko.

-Mówiłam Ci mów mi po imieniu a nie żadna panienko głuptasie.-wziął ją na ręce jak panne młodą i wyszli nie zostawiając żadnych śladów.

-Powiedz [Imie] czemu się upiłaś,chociaż mówiłaś coś o tym,że panicz Ciel coś zrobił ale chyba się domyślam czemu..

-Ten twój panicz jest zwykłym dupkiem bez serca i w dodatku kłamca.Tyle mogę Ci powiedzieć i dobranoc.

-Eeeh i tyle zachodu po nic.

Byli już pod domem [Imie] i Sebastian zostawił ją na schodkach pod drzwiami by ją obudzić.

-Pobudka śpiochu,musisz otworzyć drzwi.-klepał ją po policzku licząc na to,że się ocknie.

-No dobra to użyje innych środków.

Mówiąc to na głos miał na myśli łaskotki.

-Ahahahahaha przestań..hahahaha haha.-natychmiast wstała oraz śmiała do rozpuku kuląc się i płacząc,odpychając rękami ręce Seby.

-Otwórz drzwi i pójdź spać,ja będę cały czas przy tobie.

POV.[Imie]

Szukałam w torbie tego cholernego klucza i nie mogłam go znaleźć z flustracji zdjęłam torebkę i otworzyłam wszystkie kieszenie odwracając w dół i trząsąc torebką jak szalona.

-Znalazłam! Nareszcie!!

Szybkim ruchem otworzyłam drzwi i pobiegłam do łóżka,dwa razy się przewracając.Tym razem chciałam odpocząć i nie budzić się przez najwyższe kilka godzin a przypomniało mi się,że miałam zostać w barze i go pilnować.Muszę Thomasowi to wyjaśnić pojutrze,jak wróci.

-Śpij [Imie] ja zostanę jeszcze trochę ale jutro mnie nie będzie przy tobie.

-Jasne,dobranoooc-zamknęłam oczy, zapominając o wszystkich smutkach i oddałam się w obięcia Morfeusza.

Kuroshitsuji x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz