- Widzicie go? Gdzie siedzi? - pytał Neville, namolnie rozglądając się po stole nauczycielskim w poszukiwaniu kolegi.
- Tam! Tam! Na samym końcu, obok Slughorna! - odpowiedziała żwawo Ginny, nieco niedyskretnie pokazując wspomniany punkt palcem.
- Rany, ale on dojrzale wygląda! Gdybym go nie znała, powiedziałabym, że uczy już od kilku lat. - westchnęła Parvati, nieumyślnie robiąc maślane oczy do młodego nauczyciela.
- Uspokójcie się, tylko się zestresuje jak tak będziecie na niego naciskać. - skarciła ich Hermiona. Od pamiętnej rozmowy z Ronem w pociągu, martwiła się o samopoczucie Harry'ego i nie chciała by ktokolwiek dokładał mu powodów do zdenerwowania.
Tymczasem stół Gryffindoru za punkt honoru obrał sobie obgadywanie go i gapienie się, jakby widzieli go pierwszy raz w życiu. Na szczęście, tuż po Ceremonii Przydziału, McGonagall zabrała głos, skutecznie uciszając wszystkie rozmowy na sali.
- Witam wszystkich w kolejnym roku szkolnym w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. - krzyknęła, powodując, że wszyscy zamilknęli, zamieniając się w słuch. - Jak zwykle mam obowiązek uprzedzić was, a zwłaszcza najmłodszych, o surowym zakazie wstępu do lasu. Poza tym Prefekci, którzy zgłoszą się do mnie po uroczystości, będą pilnować korytarze po ciszy nocnej, więc radzę wam być o tej porze w łóżkach.
Przerwała na chwilę, chcąc wyraźnie zaznaczyć rozpoczęcie omawiania kolejnej kwestii.
- Mam zaszczyt powitać nowych nauczycieli, którzy zgodzili się zaszczycić nas swoją obecnością w tym roku. Pani Armida Eastfall obejmie stanowisko nauczyciela numerologii, a pan Edwin Noland historii magii. Opiekunem Gryffindoru od tej pory będzie nauczyciel transmutacji, pan Wayne Coallen, a Slytherinu nasz nowy nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią, którego doskonale znacie, Harry Potter. - wyrecytowała. Nie sposób było po jej wypowiedzi spamiętać wszystkie nazwiska, ale to jedno wywołało szczególne poruszenie w Wielkiej Sali.
- Ten to umie robić wielkie wejścia. Nawet nie kiwnął palcem, a jest sensacją tego wieczoru. - wyszeptał Ron do Hermiony, śmiejąc się z zawstydzonego przyjaciela. Harry słysząc, jak cała sala wzburzyła się na dźwięk jego nazwiska, zaczerwienił się i skulił bardziej na swoim miejscu.
- Cholera, wyprostuj się, ludzie się patrzą. - mruknęła pod nosem Granger, żałując, że chłopak nie może jej stąd usłyszeć. Chciał zrobić dobre wrażenie, a w tej chwili wyglądał trochę zbyt żałośnie jak na kogoś, kto powinien być pewny siebie. Harry jakby wyczuł, że zachowuje się nieprawidłowo i od razu poprawił swoją postawę, prostując się i siląc na neutralny wyraz twarzy.
Spodziewała się, że Ślizgoni zauważą jego tremę i będą mu z tego powodu dokuczać, ale gdy spojrzała na ich stół, zajęci byli namiętną rozmową z nowym uczniem. Przynajmniej tyle.
- Skoro już wszystko jest jasne, nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wam miłej uczty i powodzenia na nadchodzących zajęciach. - McGonagall zakończyła swoją wypowiedź i rozbrzmiały oklaski. Na stole pojawiły się potrawy, a uczniowie w końcu mogli spokojnie porozmawiać i najeść się pyszności.
Oczywiście Ron jako pierwszy sięgnął do stosu ulubionych kawałków kurczaka. Żadna dieta nie była w stanie powstrzymać go od zjedzenia tego smakołyku, szczególnie gdy miał być to ostatni raz, gdy może go skosztować. Molly Weasley gotowała świetnie, ale nie aż tak jak robiły to skrzaty w Hogwarcie, za pomocą magii.
- Szkoda, że nie mogliśmy zobaczyć min Ślizgonów jak się dowiedzieli. - zaśmiał się rudzielec, gdy przełknął pierwszy kęs potrawy. Pamiętał, by nie mówić z pełnymi ustami, bo siedząca obok niego dziewczyna bardzo tego nie lubiła.
CZYTASZ
The Last Chance - Tomarry
FanfictionŚwiat Harry'ego po wojnie był całkiem spokojny. Dosyć przedwcześnie otrzymał posadę nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, bo już w wieku osiemnastu lat, gdy jego rówieśnicy w tym czasie kontynuowali przerwaną edukację. Wszystko układało się całkiem...