Przepraszam, że znów musieliście tyle czekać, a dostajecie TO.
Obiecuję, że wkrótce będzie duuużo lepiej ♥ (Podzieliłam rozdział na pół, więc jest nieco krótszy niż zwykle, ale to dlatego, że kolejny będzie naprawdę mocny!)- Nie wiem co wydarzyło się tej nocy w umyśle pana Riddle'a, ale wywróciliście świat do góry nogami. Wygląda na to, że wymazaliście z historii bitwę o Hogwart.
Harry wytrzeszczył oczy w zdumieniu. Dowiedział się już, że McGonagall również nie wiedziała o tym co zaszło i jej wspomnienia pozostały takie same. W odróżnieniu od niego, kobieta posiadała racjonalne wytłumaczenie tej sytuacji i przyjęła ją ze stoickim spokojem.
To było już potwierdzone, że Remus, Nimfadora i Fred byli żywi - cali i zdrowi. Dodatkowo nikt poza dyrektor i Potterem nie zdawał się zauważać różnicy. Zupełnie tak, jakby ten stan nie był niczym nowym.
Bitwa o Hogwart nigdy się nie odbyła, a co za tym szło, wszystkie jej ofiary nigdy nie zginęły.
- Jak to możliwe? Czy to w ogóle bezpieczne, igrać w ten sposób z czasem? - spytał Harry, śmiertelnie przerażony, a jednocześnie podekscytowany powrotem tylu przyjaciół. Nie potrafił nie cieszyć się z tego co się stało, mimo, że był świadomy możliwych konsekwencji.
- Oczywiście, że to nie jest bezpieczne. Przypominam, panie Potter, że pańskie życie nigdy nie należało do najłatwiejszych. - burknęła. - Musimy to rozważyć. Skoro bitwa nie miała miejsca, coś w głowie przyszłej wersji pana Riddle'a sprawiło, że nie zaatakował. To niestety musi też oznaczać powrót wielu Śmierciożerców i samego Lorda Voldemorta, którzy również zginęli podczas bitwy. Nie otrzymałam jeszcze żadnych informacji na temat jego działań. Musimy dziękować Merlinowi, że nie powróciliśmy do stanu, w którym Sam-Wiesz-Kto panował w Hogwarcie. Ukrycie Toma w tym wypadku byłoby niemal niemożliwe.
Harry zbladł, przypominając teraz kolorem białe mury gabinetu. Od razu cały entuzjazm z niego wyparował. Czy zbliżając się do Ślizgona, w praktyce jedynie pozwolił na powrót jego największego koszmaru? Jaki cel miało przywrócenie przyjaciół do żywych, gdy jednocześnie kontynuowały się mroczne i niebezpieczne czasy?
- Nie łam się, Harry. Jestem pewna, że to początek czegoś dobrego. Musimy tylko ostrożniej działać. - dodała McGonagall, widząc chłopaka na skraju załamania. Miał teraz bardzo dużo pracy. Nie mógł się poddać.
- Czy to zaklęcie pozwoliło nam na zachowanie wspomnień z bitwy?
- Prawdopodobnie tak. Nikt poza nami nie zna alternatywnej wersji wydarzeń. Nawet Voldemort. Niech tak pozostanie. - wyjaśniła.
Zaklęcie działało naprawdę świetnie, zarówno w kwestii utrzymania Toma w niewiedzy, jak i odsunięcia innych od prawdy. Był wdzięczny, że jego umysł pozostał w niezmienionym stanie. Miał teraz tę odrobinę przewagi nad wrogiem.
Głowa bolała go od tych wszystkich komplikacji. Był zdezorientowany wyrwanymi z jego życia miesiącami, podczas których był pewien, że pokonał Voldemorta i zakończył toczoną od swoich pierwszych dni walkę. Teraz okazało się, że to wszystko było nieprawdą. Nawet nie wiedział od czego ma zacząć.
- Chcę, żebyś skupił się na relacji z Tomem. Jak sam widzisz, to wszystko zaczyna przynosić rezultaty. Może łatwiej będzie zniwelować zagrożenie rozmawiając z niedoszłym Czarnym Panem, niż z nim samym we własnej osobie. Aurorzy powstrzymają ataki na jakiś czas, dopóki ty skutecznie nie zadziałasz. No i rzecz jasna, to co się tu wydarzyło, musi pozostać tajemnicą. - powiedziała McGonagall. Sama była bardzo skonsternowana, ale musiała nad wszystkim panować. W momencie objęcia posady dyrektora Hogwartu, musiała przejąć też wiele obowiązków Dumbledore'a, co oczywiście wiązało się ze sprawowaniem pieczy nad losami wojny.
CZYTASZ
The Last Chance - Tomarry
FanfictionŚwiat Harry'ego po wojnie był całkiem spokojny. Dosyć przedwcześnie otrzymał posadę nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, bo już w wieku osiemnastu lat, gdy jego rówieśnicy w tym czasie kontynuowali przerwaną edukację. Wszystko układało się całkiem...