Weszliśmy do wioski. Były tu domy dla mieszkańców stada. Willa dla Alfy. I wielki budynek.
Szłam za moim bratem.
- Jak masz na imię?
- Tomas.
- Ładne imię.
- Dzięki.
Stanęliśmy przed drzwiami.
- Zrobimy im niespodziankę.- powiedział szatyn.
Otworzył drzwi i wszedł pierwszy. Ja szłam za nim. Gdy weszliśmy schowałam się za ścianą.
- Tomas wróciłeś. Znaleźliście ją?
- Nie. Ale znaleźliśmy kogoś innego.
Widziałam, że nie wiedzieli oco chodzi. Tomas podszedł bliżej mnie. Wziął mnie za rękę. Pociągnął w stronę rodziców.
- To jest Lili.
Rodzice rozpłakali się że szczęścia. Pobiegli do mnie i mieliśmy rodzinny przytulas.
- Jak to możliwe?- zapytała moja rodzicielka.
- Sama bym chciała wiedzieć.- odpowiedziałam jej.
Po długim czasie rozmów mama zabrała mnie do mojego pokoju. Gdy dotarłyśmy oniemiałam z wrażenia. Był cudny. Ale teraz nie miałam się tym zajmować ponieważ tata nas zawołał.
- Lili! Chodź!
Zeszłam na dół.
- Co się stało?
- Muszę ogłosić wszystkim, że jesteś nową Alfą Lśniącego Księżyca.
Wyszedł z domu. Po dłuższym czasie wrócił po nas. Ja miałam iść z moim bratem ponieważ miałam zrobić wejście smoka. Stanęliśmy przed drzwiami i słuchaliśmy co się dzieje w środku.
- Moi drodzy. Mam wam coś ważnego do powiedzenia.
Wszyscy zamilkli. Chcieli wiedzieć co ma im powiedzieć Alfa.
- Będziecie mieli nową Alfę.
Dalej nikt się nie odzywał.
- Możesz wejść, Lili . - Gdy wypowiedział ostatnie słowo wszyscy zaczęli szeptać o tym, że mój ojciec robi sobie żarty.
Gdy weszłam z moim bratem wszyscy zamilkli i oniemieli. Nie wierzyli własnym oczom. Stanęłam obok mego ojca. Dumnie uniosłam głowę spoglądając na tłum.
Następnego dnia
Postanowiłam odwiedzić stado Camerona.
Zabrałam ze sobą mojego brata i kilka osób ze stada.
Przemieniliśmy się w wilki. Gdy dobiegliśmy zobaczyłam Camerona krzyczącego na jakieś osoby stojące do mnie tyłem. Schowaliśmy się w krzakach. Ja postanowiłam wyjść. Zmieniłam się w człowieka.
Cameron mnie zauważył i pobiegł w moją stronę. Osoby na które krzyczał odwróciły się. To Amelia, Oliwia, Luke i Carlos. Amelia jako jedyna z nich wszystkich nie była szczęśliwa tylko przerażona. Wszyscy zbliżyli się do mnie. Nawet Amelia.
- Ale jak to możliwe!?- krzyknęła.
Inni nie wiedzieli o co jej chodzi. Pewnie nic im nie powiedziała.
- Rzuciłaś mnie wilkom na pożarcie, ale ja - na chwilę przerwałam- wróciłam dowodząc watahą.- po tych słowach zza krzaków wyłoniły się wilki z mojego stada.
Cameron patrzył na Amelie z ogromną wściekłością.
- JAK MOGŁAŚ JEJ TO ZROBIĆ?!- krzyknął do niej bardzo głośno.
- Ale... Ale... Ja nie chciałam.
- Nie chciałaś?! Przecież ona mogła zginąć przez ciebie!
- Dobrze! Powiem szczerze. Chciałam aby te wilki ją zabiły.
Wtedy rzucił się na nią Cameron. Przemienił się w wilka. Ona zrobiła to samo. Jako wilk była ciemnoszara i miała czarne oczy. Cameron z nią wygrywał. Po chwili powalił ją na ziemię.
- Cameron! Nie rób tego!- krzyknęłam.
On zatrzymał się. Odwrócił się w moją stronę. Wtedy Amelia skorzystała z okazji i rzuciła się na mnie. Cameron tym razem jej nie odpuścił. Wbił swoje kły w jej szyję. Wilczyca zaczęła wić się z bólu.
To już jej koniec. Nie chciałam tego ale nie pozostawiała nam wyboru. Po chwili przestała. Odeszła. Luke gdzieś zniknął. Pewnie nie spodobało mu się to co się stało.
- Chodźmy. - powiedział Cameron.
Mój brat poszedł do mnie i mnie przytulił. Cameron nie był tym zadowolony.
- Odwal się od mojej mate!- rozkazał.- Ona jest moja! Tylko moja!- oznajmił i objął mnie.
Ja i Tomas wybuchliśmy śmiechem. Cameron nie wiedział o co chodzi. No tak, przecież nikt mu nie powiedział, że to mój młodszy brat. Cameron posłał mi pytające spojrzenie.
- To mój młodszy brat- powiedziałam- idioto.- dodałam.
Jego mina była bezcenna.
- Jak to brat? I czemu idioto?
- Normalnie. A co do idioto, pasowało do wypowiedzi.
- Ja nie jestem idiotą.
- Jesteś.
- Nie jestem.
- Jesteś.
- Nie jestem.
- Jesteś. - tym razem powiedział to Tomas.
Zakończył tą dyskusje. Wygrałam.
- Dobra chodźmy.
Poszliśmy do willi Camerona. Reszta mojego stada wróciła do domu. Został ze mną tylko Tomas i Cameron.
- Cameron, gdzie jest Maja?
- W swoim stadzie.
Usiadł na kanapie.
- Muszę już iść.
- Dlaczego?
- Przecież wiesz.
- Nie..
- Mam obowiązki.
- Dobrze.
Wyszliśmy z jego domu i udaliśmy się do naszego.
CZYTASZ
Jestem wilczą alfą
WerewolfWiodłam spokojne życie aż do pewnego czasu. Byłam zwykłą dziewczyną. No właśnie, byłam. Pewnego dnia spotkałam w lesie wilka. Nie zaatakował mnie. Wpatrywał się we mnie a ja w niego. Od tego dnia coraz częściej przychodziłam do lasu ale go nie spotk...