Dział 9 Wróciłam

1.5K 47 7
                                    

Weszliśmy do wioski. Były tu domy dla mieszkańców stada. Willa dla Alfy.  I wielki budynek.

Szłam za moim bratem.

- Jak masz na imię?

- Tomas.

- Ładne imię.

- Dzięki.

Stanęliśmy przed drzwiami.

- Zrobimy im niespodziankę.- powiedział szatyn.

Otworzył drzwi i wszedł pierwszy. Ja szłam za nim. Gdy weszliśmy schowałam się za ścianą.

- Tomas wróciłeś. Znaleźliście ją?

- Nie. Ale znaleźliśmy kogoś innego.

Widziałam, że nie wiedzieli oco chodzi. Tomas podszedł bliżej mnie. Wziął mnie za rękę. Pociągnął w stronę rodziców.

- To jest Lili.

Rodzice rozpłakali się że szczęścia. Pobiegli do mnie i mieliśmy rodzinny przytulas.

- Jak to możliwe?- zapytała moja rodzicielka.

- Sama bym chciała wiedzieć.- odpowiedziałam jej.

Po długim czasie rozmów mama zabrała mnie do mojego pokoju. Gdy dotarłyśmy oniemiałam z wrażenia. Był cudny. Ale teraz nie miałam się tym zajmować ponieważ tata nas zawołał.

- Lili! Chodź!

Zeszłam na dół.

- Co się stało?

- Muszę ogłosić wszystkim, że jesteś nową Alfą Lśniącego Księżyca.

Wyszedł z domu. Po dłuższym czasie wrócił po nas. Ja miałam iść z moim bratem ponieważ miałam zrobić wejście smoka. Stanęliśmy przed drzwiami i słuchaliśmy co się dzieje w środku.

- Moi drodzy. Mam wam coś ważnego do powiedzenia.

Wszyscy zamilkli. Chcieli wiedzieć co ma im powiedzieć Alfa.

- Będziecie mieli nową Alfę.

Dalej nikt się nie odzywał.

- Możesz wejść, Lili . - Gdy wypowiedział ostatnie słowo wszyscy zaczęli szeptać o tym, że mój ojciec robi sobie żarty.

Gdy weszłam z moim bratem wszyscy zamilkli i oniemieli. Nie wierzyli własnym oczom. Stanęłam obok mego ojca. Dumnie uniosłam głowę spoglądając na tłum.

Następnego dnia

Postanowiłam odwiedzić stado Camerona.

Zabrałam ze sobą mojego brata i kilka osób ze stada.

Przemieniliśmy się w wilki. Gdy dobiegliśmy zobaczyłam Camerona krzyczącego na jakieś osoby stojące do mnie tyłem. Schowaliśmy się w krzakach. Ja postanowiłam wyjść. Zmieniłam się w człowieka.

Cameron mnie zauważył i pobiegł w moją stronę. Osoby na które krzyczał odwróciły się. To Amelia, Oliwia, Luke i Carlos. Amelia jako jedyna z nich wszystkich nie była szczęśliwa tylko przerażona. Wszyscy zbliżyli się do mnie. Nawet Amelia.

- Ale jak to możliwe!?- krzyknęła.

Inni nie wiedzieli o co jej chodzi. Pewnie nic im nie powiedziała.

- Rzuciłaś mnie wilkom na pożarcie, ale ja - na chwilę przerwałam- wróciłam dowodząc watahą.- po tych słowach zza krzaków wyłoniły się wilki z mojego stada.

Cameron patrzył na Amelie z ogromną wściekłością.

- JAK MOGŁAŚ JEJ TO ZROBIĆ?!- krzyknął do niej bardzo głośno.

- Ale... Ale... Ja nie chciałam.

- Nie chciałaś?! Przecież ona mogła zginąć przez ciebie!

- Dobrze! Powiem szczerze. Chciałam aby te wilki ją zabiły.

Wtedy rzucił się na nią Cameron. Przemienił się w wilka. Ona zrobiła to samo. Jako wilk była ciemnoszara i miała czarne oczy. Cameron z nią wygrywał. Po chwili powalił ją na ziemię.

- Cameron! Nie rób tego!- krzyknęłam.

On zatrzymał się. Odwrócił się w moją stronę. Wtedy Amelia skorzystała z okazji i rzuciła się na mnie. Cameron tym razem jej nie odpuścił. Wbił swoje kły w jej szyję. Wilczyca zaczęła wić się z bólu.

To już jej koniec. Nie chciałam tego ale nie pozostawiała nam wyboru. Po chwili przestała. Odeszła. Luke gdzieś zniknął. Pewnie nie spodobało mu się to co się stało.

- Chodźmy. - powiedział Cameron.

Mój brat poszedł do mnie i mnie przytulił. Cameron nie był tym zadowolony.

- Odwal się od mojej mate!- rozkazał.- Ona jest moja! Tylko moja!- oznajmił i objął mnie.

Ja i Tomas wybuchliśmy śmiechem. Cameron nie wiedział o co chodzi. No tak, przecież nikt mu nie powiedział, że to mój młodszy brat. Cameron posłał mi pytające spojrzenie.

- To mój młodszy brat- powiedziałam- idioto.- dodałam.

Jego mina była bezcenna.

- Jak to brat? I czemu idioto?

- Normalnie. A co do idioto, pasowało do wypowiedzi.

- Ja nie jestem idiotą.

- Jesteś.

- Nie jestem.

- Jesteś.

- Nie jestem.

- Jesteś. - tym razem powiedział to Tomas.

Zakończył tą dyskusje. Wygrałam.

- Dobra chodźmy.

Poszliśmy do willi Camerona. Reszta mojego stada wróciła do domu. Został ze mną tylko Tomas i Cameron.

- Cameron, gdzie jest Maja?

- W swoim stadzie.

Usiadł na kanapie.

- Muszę już iść.

- Dlaczego?

- Przecież wiesz.

- Nie..

- Mam obowiązki.

- Dobrze.

Wyszliśmy z jego domu i udaliśmy się do naszego.

Jestem wilczą alfą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz