- Uwaga!- krzyknął ktoś.
Gdy się odwróciłem zobaczyłem, że nasza wielka choinka zaczęła spadać.
Kiedy już spadła wylądowała na stole który był prawie cały przygotowany.
- Tylko nie to!- krzyknąłem ze złości.
Przecież prawie wszystko było już gotowe. A teraz musimy to naprawić.
- Czy wszystko u was w porządku? - usłyszałem w głowie głos mojej Lili.
I co ja mam jej powiedzieć?
Lili
Mają po godzinie wyszła ze sklepu z ciuchami. Miała jednak ona przy sobie tylko jedną małą torbę.
- Tak mało sobie kupiłaś?- zapytałam ją ze zdziwieniem.
- Jakoś nie miałam dziś do tego weny i to mi wystarczy.
- Ok. Rób jak chcesz ale i tak to dla mnie dziwne bo przecież ty uwielbiasz takie rzeczy.
- Wiem ale teraz nie ma czasu. Mamy jeszcze wiele rzeczy do załatwienia.
- A może ja porozmawiam z Cameron'em?
- Dobry pomysł.- poparł mnie mój brat.
- Czy wszystko u was w porządku?
Przez chwilę nikt się nie odezwał ale potem usłyszałam głos mojego mate.
- Tak. Wszystko idzie zgodnie z planem. Nie ma u nas żadnych problemów.
- To dobrze bo gdzieś za dwie godziny będę w domu.
- To świetnie ale jak na razie baw się dobrze.- powiedział szybko i zakończył naszą rozmowę.
Dziwne.
- I co u nich?- zapytała mnie z ciekawością moja przyjaciółka.
- Wszystko dobrze.- powiedziałam niepewnie.
- Patrz tam jest Oliwia!- krzyknęła.
Tomas i ja odwróciliśmy się w tamtym kierunku.
- To ona. - powiedział Tomas patrząc na brunetkę.
- Kto?
- To ta dziewczyna o której ci opowiadałem.- odpowiedział mi.
- Oliwia jest twoją mate?!- zapytałam krzycząc. On kiwnął głową na tak.
No to się porobiło.
Cameron
Chłopacy znaleźli jakiegoś nowego Świerka. Udało nam się też pozbyć tamtego który się rozwalił. Uratowaliśmy też ten ogromny stół.
- Co teraz?- zapytał mnie Aiden.
- Nie wiem.- powiedziałem - Chyba musimy czekać na Lili. - dodałem po chwili namysłu.
- Masz rację.- poparł mnie Carlos.
Lili
Patrzyłam na zaistniałą sytuację. Oliwia przed chwilą stanęła obok Tomasa. A ja dalej nie wiem co mam powiedzieć. I Majka mi w tym nie pomaga.
- Eee.....Cześć.....- zaczęłam rozmowę.
- Cześć Lili. Co ty tu robisz?
- To raczej ja powinnam zadać ci to pytanie.- powiedziałam.
- Twój Beta powiedział wszystkim o świętach więc przyjechałam coś kupić.
- My też przyszłyśmy w tej samej sprawie.- powiedziała Maja.
Dalej nie wiedziałam co mam powiedzieć. Tomas zakochał się w jednej z moich najlepszych przyjaciółek. A w dodatku ona jest z przyjacielem Cameron'a.
- To my zostawimy was samych.- powiedziała Maja i odciągnęła mnie w inne miejsce.
- Co ty wyprawiasz?!- krzyknęłam na nią.
- Ale o co ci chodzi?
- Oliwia już ma swojego mate. Lepiej jej nie zostawiać sam na sam z Tomas'em bo jeszcze zrobi on coś głupiego. A ja nie chcę psuć jej związku skoro jest z nim szczęśliwa.
- A więc co będzie z twoim bratem?
- Tego nie wiem.
Cicho westchnęłam. A potem zobaczyłam coś czego z pewnością się nie spodziewałam.
Tomas pocałował Oliwię!
- Wiedziałam. - powiedziała Maja.
- Tylko nie to.- powiedziałam cicho.
Przecież Oliwia kocha Aiden'a. Przynajmniej tak mi się zdaje. Ale jeśli nie to przyjaciel Cameron'a będzie miał złamane serce. Tak źle i tak nie dobrze. I co ja mam w tej sytuacji zrobić?
Oliwia odepchnęła Tomas'a i zaczęła na niego krzyczeć. Coś czuję, że źle się to skończy. Postanowiłam, że lepiej by było jednak zainterweniować.
- Oliwa przepraszam za mojego brata.- powiedziałam.
- Przed chwilą wszystko sobie wyjaśniliśmy.- powiedziała do mnie.
- A mianowicie? - Majka dołączyła do naszej rozmowy.
- Okazało się, że to było jego zauroczenie. - powiedziała - To nie jest więź mate.- dodała.
- Ulżyło mi. Czyli Tomas będzie dalej poszukiwał swojej mate.
- Tak. - poparł mnie.
Trochę zrobiło się zamieszanie. A ja naprawdę myślałam, że Oliwa jest mate mojego brata. Na szczęście okazało się, że to tylko zauroczenie. Tylko, że niektóre wilkołaki mają takie coś nie długo przed znalezieniem mate. Czy to przypadkiem nie jest ta sytuacja? Może za niedługo Tomas znajdzie mate?
Właśnie przed chwilą zobaczyłam zegar który wisiał wysoko nad nami. Jest już po siedemnastej?!
Cameron
Moim zdaniem te święta to będzie totalna katastrofa. A w dodatku Lili jeszcze nie wróciła z tych zakupów.
- Która jest godzina?- zapytałem Carlosa.
- Za dziesięć minut będzie siedemnasta.- odpowiedział mi.
- Co im tak długo tam idzie?
- Nie wiem.
Usłyszałem, że ktoś wszedł do budynku.
- Gdzie to postawić?- zapytał Alex.
- Dwa metry od pierwszego stołu.
Chłopacy przynieśli drugi stół który ostrożnie położyli tam gdzie mieli go położyć.
- Alfo!- usłyszałem krzyk.
- Co się stało?!
- Goście zaczęli się zbierać.
- Przecież to będzie dopiero po jutrze!
- Mówiłem im to ale najwyraźniej mnie nie chcieli posłuchać.
Musiałem wyjść i przemówić do gości.
Lili
- Że co?!- krzyknęła Maja.
- No to co powiedziałam.
- Ale jak to mogło nam zająć aż tak długo.- powiedziała.
- Nie wiem. - powiedziałam - Tomas, musimy już wracać.
Mój brat poszedł z nami do samochodu.
Gdy już dojechaliśmy Majka rozpoczęła rozmowę.
- To co teraz?
- Wołamy chłopaków do pomocy.- odpowiedziałam.
- Ok.
- Cameron!
- Co?
- Potrzebujemy was.
- Gdzie jesteście?
- Pod domem. Macie przyjść i pomóc zabrać wszystkie zakupy.
Wyszłam z samochodu. Po chwili przyszedł do nas Cameron wraz z chłopakami. Chłopacy zanieśli nasze zakupy a ja, Maja, Oliwia i moja mama poszliśmy ozdobić choinkę.
Dwa dni później ( Wigilia )
Już przyszły do nas święta. Właśnie siedzieliśmy przy wielkim stole. Na ucztę przybyło całe nasze stado i oczywiście stado Srebrnej Rzeki.
- Więc.....Życzę wam...- zaczął swoją przemowę mój mąż ale nie chciało mi się dalej słuchać.
Skupiłam się dopiero gdy usłyszałam coś o opłatku.
- Teraz podzielmy się opłatkiem z najbliższymi.- zakończył swoją wypowiedź i usiadł w samym centrum sali czyli w skrócie obok mnie.
I wtedy zaczęliśmy się dzielić opłatkiem. Jednak zasmucił mnie fakt, że nie ma ze mną już moich przybranych rodziców. Ale postanowiłam, że postaram się nie być smutna. I udało mi się.
Pozostało mi tylko cieszenie się tą chwilą.
CZYTASZ
Jestem wilczą alfą
WerewolfWiodłam spokojne życie aż do pewnego czasu. Byłam zwykłą dziewczyną. No właśnie, byłam. Pewnego dnia spotkałam w lesie wilka. Nie zaatakował mnie. Wpatrywał się we mnie a ja w niego. Od tego dnia coraz częściej przychodziłam do lasu ale go nie spotk...